Please ensure Javascript is enabled for purposes of website accessibility
Archiwum tekstów

Lepiej razem, czyli co może nam dać grupa samopomocowa

Portrety
Zaburzenia psychiczne nazywane są plagą naszych czasów. Coraz częściej dotykają również studentów, co stanowi nowe wyzwanie dla uczelni wyższych w Polsce. Zmuszone są one bowiem dostosować swoje procedury i proponować nowe formy pomocy dla młodych osób w kryzysie. O tym, jak studenci radzą sobie z trudnościami psychicznymi i nie tylko, rozmawiałam z przedstawicielką Biura do spraw Osób z Niepełnosprawnościami Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie - Weroniką Zdanowicz, członkinią Zespołu Wsparcia „Peer Support” i asystentką zdrowienia.

Na Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie regularnie odbywają się spotkania studentów w ramach grupy samopomocowej. Na początek chciałabym spytać, kto współtworzy grupę wsparcia i jak często odbywają się takie spotkania.

Dziękuję za zaproszenie do rozmowy. Nasza grupa nie jest stricte grupą wsparcia, tylko jest grupą samopomocową. Każdy z jej członków jest równocześnie gospodarzem. Nie jest to wsparcie, które moglibyśmy nazwać profesjonalnym. Prowadzącym grupy wsparcia jest na przykład terapeuta, ktoś przygotowany merytorycznie do udzielania wsparcia emocjonalnego. Tutaj mamy do czynienia z grupą amatorskiej, wzajemnej pomocy. Rolą asystenta zdrowienia jest raczej moderowanie, niż udzielanie pomocy takiej, jak na przykład podczas spotkań grup terapeutycznych.

Rozumiem, że w każdej takiej grupie biorą udział studenci i asystent zdrowienia. Czy spotkania odbywają się co tydzień?

Tak, obecnie funkcjonują dwie grupy. Spotykamy się raz w tygodniu, spotkanie trwa półtorej godziny.

Obecność asystentów zdrowienia wyróżnia te grupy od innych. Kim są asystenci zdrowienia?

Faktycznie nie znam drugiej uczelni wyższej, w której asystenci zdrowienia pracowaliby ze studentami doświadczającymi kryzysów psychicznych. Asystent zdrowienia jest taką osobą, która w przeszłości doświadczyła jakiegoś kryzysu psychicznego i albo przezwyciężyła go, albo nauczyła się z nim funkcjonować. Możemy tutaj mówić o osobie, która na przykład wyszła z depresji, ale też możemy mówić o osobie mierzącej się ze schizofrenią. Asystent zdrowienia jest więc taką osobą, która doświadczyła kryzysu, wie, z czym mierzy się człowiek w takiej sytuacji, bo była w tamtym miejscu. Może na przykład powiedzieć, wiem, co czujesz. Mówi się też, że asystent zdrowienia jest pomostem między personelem medycznym, a osobą cierpiącą.

Jak wygląda przebieg spotkania?

Każda grupa jest inna, ale rzeczywiście są wspólne elementy. Na początku zwykle dzielimy się tym, czym żyjemy. Tym, co akurat dominowało w naszych sercach i głowach w ostatnim tygodniu. Na przykład w czasie sesji jest trochę stresu, trochę zmęczenia, trochę pytań o to, jak się uczyć, jak sobie organizować czas, jakie pomocne w zapamiętywaniu techniki można stosować.

Czyli potrzeby studentów to takie aktualne bolączki?

To właśnie zależy od grupy. Niektóre z nich zgłaszały rzeczywiście obszary tematyczne, które chciałyby, żeby były poruszone - poczucie własnej wartości, radzenie sobie ze stresem, emocje, przyszłość. Są też takie grupy, które wolą bazować na bieżących doświadczeniach. Najczęściej w rozmowie podążamy wtedy od szczegółu do ogółu. Zaczynamy rozmawiać o tym, co się wydarzyło w życiu konkretnej osoby, potem inny członek grupy sobie przypomina jakąś adekwatną historię ze swojego życia, później szukamy wspólnego mianownika. Może się wtedy okazać, że musimy poruszyć głębsze tematy takie jak poczucie własnej wartości, utrata przyjaźni czy budowanie relacji. Niezależnie od tego, czy dana grupa chce pracować na tym, co się dzieje aktualnie w życiu jej członków, czy woli narzuconą strukturę tematyczną, zawsze zaczynamy od tak zwanej rundki. Każdy z uczestników po kolei opowiada, jak się czuję, z czym przychodzi, czym w ostatnich dniach żył. Spotkanie zamykamy krótkim podsumowaniem, refleksją. Pytam czasem, z czym wychodzicie, z czym zostajecie, czy coś was wyjątkowo poruszyło. Może to jest jakieś konkretne odczucie, na przykład jakieś napięcie w ciele. To jest taka klamra spinająca spotkanie.

Czy studenci mają problem z mówieniem o swoich problemach? Czy jakoś trzeba przełamać pierwszą barierę, czy raczej są otwarci w mówieniu o sobie?

Są osoby bardziej ekstrawertyczne, takie, które mają większą potrzebę ekspresji. No i są takie bardziej wycofane. Najczęściej jest tak, że rzeczywiście, któraś z tych ekstrawertycznych osób rozpocznie jakiś temat, który wtedy otwiera inne osoby.

Jaki stosunek mają studenci do swojego zdrowia psychicznego? Czy zdarzają się takie sytuacje, że przyjdzie ktoś, kto niechętnie dzieli się tym, co ma w głowie?

Najczęściej, jeśli ktoś się zgłosił do takiej grupy, to znaczy, że odczuwa jakiś niedosyt. Może właśnie niezaspokojone potrzeby, czy to emocjonalne, czy pragnienie bycia wysłuchanym, a może też wsłuchania się w innych ludzi. Członkowie grupy podkreślają, że to jest taka przestrzeń, w której może się wydarzyć coś ważniejszego niż w zwykłym small talku, a grupa to miejsce, gdzie można poruszyć głębsze tematy.

Jedną z rzeczy, które odróżniają grupę od spotkań indywidualnych jest oczywiście to, że można tu poznać drugiego człowieka. Czy te relacje wychodzą poza spotkania czy raczej to, co dzieje się na grupie, zostaje w grupie?

Szczerze mówiąc, nie wiem. Zwykle robię tak, że po spotkaniu grupy samopomocowej żegnam się i staram się troszkę usunąć właśnie po to, żeby dać też taką przestrzeń do studenckich rozmów bez osoby o 15 lat starszej, która tutaj wprowadza pierwiastek formalny. Słyszałam, że są podejmowane próby zrobienia grupy na Facebooku. Myślę, że jakaś potrzeba jest, a z drugiej strony, jeśli takiej potrzeby nie ma, to też dobrze. To najzupełniej w porządku, jeśli dana osoba przychodzi na grupę tylko po to, żeby wziąć sobie to, czego potrzebuje. Najczęściej są to jednak wrażliwe osoby, z dużą dozą empatii, więc dają też sporo od siebie. Choć jest to oczywiście w porządku, jeśli się rozchodzą na wszystkie strony świata albo tylko miną się na korytarzu.

Czy w takim razie jest coś, co jest potrzebne do tego, żeby grupa się dobrze zintegrowała? Czy istnieje chemia, która musi się pojawić między uczestnikami? Czy raczej funkcjonuje to zawsze w każdej konfiguracji uczestników?

Kiedy próbuję porównać nasze trzy grupy, to rzeczywiście każda z nich ma inny koloryt, jakąś inną specyfikę. Zastanawiam się od czego to zależy, być może właśnie od konfiguracji osobowości. Oprócz studentów w każdej grupie jest też inny asystent zdrowienia.

Wracając jeszcze do tematu asystentów zdrowienia, rozumiem, że przebyty kryzys wyposaża w wachlarz umiejętności, który później wykorzystuje się na przykład w prowadzeniu grupy?

Tak, można też powiedzieć, że w jakimś stopniu legitymizuje do podzielenia się swoim doświadczeniem. Nie jesteśmy od dawania rad, ale możemy powiedzieć „słuchaj mi, pomogło to i to”. Albo „być może nie widzisz teraz tego, być może przyszłość wygląda jak za mgłą, ale uwierz mi, że będzie lepiej, bo ja też tam byłam”.

Czy taka umiejętność przychodzi z czasem? Jak w zawodzie asystenta zdrowienia, oprócz tego, że już się przybyło jakiś kryzys, zdobywa się doświadczenie zawodowe?

Asystentem zdrowienia na pewno jest osoba, która przeszła podstawową psychoedukację. Powiedzmy, że ma jakieś narzędzia, ale tak jak mówię, akurat w wypadku grupy samopomocowej nie trzeba mieć specjalnych, merytorycznych narzędzi. Tutaj raczej po prostu jesteśmy. Staramy się być na równi z uczestnikami grupy, na tyle na ile to jest możliwe. Oczywiście jesteśmy pracownikami uniwersytetu, a reszta grupy jest po prostu studentami, więc zawsze będzie pewna nierówność. Mimo wszystko na pierwszych spotkaniach sygnalizowałam grupie, że to nie jest psychoterapia. Łatwiej jest moderować grupę, jeśli miało się wcześniej doświadczenia, na przykład prowadzenia warsztatów z młodzieżą albo innego rodzaju pracy zespołowej. Myślę, że ważną rolę odgrywają też takie uwarunkowania jak odpowiednia osobowość.

Czy wśród studentów powszechna jest świadomość istnienia takiej możliwości pomocy jak właśnie grupa wsparcia?

Mam nadzieję, że jest to wiedza powszechna, ale obawiam się, że jeszcze nie do końca. My oczywiście wychodziliśmy naprzeciw. Rzeczywiście odzew był spory, bo zgłosiło się w odpowiedzi na plakaty i na maile ponad 100 osób. Trochę osób wykruszyło się po drodze, tak że ostatecznie ze spotkań grup skorzystało około 30 osób.

Istnieje też taka forma wsparcia ze strony Biura ds. Osób z Niepełnosprawnościami jak adaptacja procesu kształcenia do indywidualnych, specjalnych potrzeb studenta. Jak jest w tym przypadku?

Wszelkie informacje są zawarte na stronie internetowej w zakładce Biura ds. Osób z Niepełnosprawnościami. To biuro zajmuje się pomocą w formalnym uzyskaniu wsparcia edukacyjnego. Ciężko mi wypowiadać się na ten temat, bo żyję pewnie w bańce informacyjnej. Mnie się wydaje, że to jest wiedza powszechna i że nie ma żadnego problemu z uzyskaniem takiej pomocy. Być może nie każdy o tym wie. Jednak myślę, że źródło problemu może znajdować się jeszcze głębiej. W samym uświadomieniu sobie, że moja sytuacja może wymagać pomocy. I z tym rzeczywiście się spotkałam, że przychodzi student doświadczający trudnych emocji, który trochę nie wie, co się z nim dzieje. Myśli sobie „może przesadzam, inni mają gorzej, może powinienem wziąć się w garść”. Tutaj może leżeć źródło tego problemu, bo najpierw trzeba sobie uświadomić, że to właśnie ja potrzebuję jakiejś pomocy.

Myślę, że sporym strachem może być u studentów ten przed samym procesem starania się o adaptację. Jak reagują na to pracownicy uniwersytetu, wykładowcy? Zdaję sobie sprawę z tego, że może to budzić pewne obawy.

Nie doszły do mnie słuchy o jakichś negatywnych sytuacjach. Jest regulamin, który określa zasady udzielania wsparcia edukacyjnego osobom mierzącym się z różnymi trudnościami życiowymi. Jest również zarządzenie rektora, więc są podstawy formalne. Pod prośbą o daną adaptację podpisują się pracownicy biura. Może być to też poparte opinią po spotkaniu z asystentem zdrowienia, najczęściej również dołączona jest dokumentacja medyczna. Wykładowcy nie wiedzą właściwie z jakiego powodu jest przyznana adaptacja, ponieważ są to informacje tajne. Są w posiadaniu Biura do spraw Osób z Niepełnosprawnościami.

Czy studenci łatwo zwierzają się z tego, jak reagują bliscy na ich kłopoty z zaburzeniami? Albo na to, że oni mieli odwagę wyciągnąć rękę po pomoc?

Powiedziałabym raczej, że nie tyle studenci doświadczający zaburzeń, ale szerzej po prostu doświadczający różnych trudności życiowych. One mogą być przejściowe, może też chodzić o pewne nurtujące ich pytania, to nie zawsze są poważne kryzysy. Nie wszyscy bliscy wiedzą. Niektórzy są bardzo wspierający, a niektórzy są w ogóle niewspierający. Myślę, że pokutuje też takie myślenie, że jak to - przecież młody człowiek silny, zdrowy powinien być szczęśliwy. No kiedy ma być szczęśliwy, jak nie teraz. Studia to jest najpiękniejszy czas w życiu. Tak mówią nasi rodzice, wspominając ten czas. Często młody człowiek idąc na studia myśli sobie „no i gdzie niby jest ten najpiękniejszy czas?. Ja wcale się dobrze nie czuję”. I zaczyna trochę powątpiewać w to, czy w takim razie może ja źle czuję? Może ja nie wiem, co mówię, może ja nie znam świata i nie znam życia, skoro moi rodzice mi mówią, że przesadzam. Często to jest tak, że trwa to i trwa zanim dana osoba zgłosi się… nawet nie po pomoc, bo sama chyba na początku nie wie po co. Tylko, że to już jest pierwszy ważny krok. Szukanie różnych możliwości. Przychodzi do mnie student na spotkanie na konsultacje indywidualne i mówi „nie wiem co mam robić i nie wiem, co się ze mną dzieje tak do końca”. Zaczynamy powoli rozmawiać i nagle się okazuje, że właściwie ta jakość życia odczuwana indywidualnie jest niska i trudno z tym dyskutować. Jeśli ktoś się źle czuje, to znaczy, że się źle czuje, a nie że się pomylił.

Jest w społeczeństwie lęk przed osobami, które mają jakieś trudności. Nawet jeśli to są przejściowe trudności, to pojawia się strach. Jak można w takim razie sobie z tym radzić?

Ja bym powiedziała, że to jest też lęk wynikający ze stereotypowego myślenia. Wynika z obawy, że osoba doświadczająca kryzysu psychicznego jest niepoczytalna, że jest wariatem, że zrobi coś, co kompletnie zaskoczy. Można zaobserwować wśród ludzi pewien dyskomfort wynikający ze spotkania z osobami doświadczającymi kryzysu. Te osoby są najczęściej bardzo wrażliwe, uświadamiają nam, że jest coś więcej. Wytrącają nas z rutynowego myślenia. Trochę podważają rzeczywistość, zadają niewygodne pytania, dlaczego coś działa w taki sposób, skoro to nikomu nie służy? Dlaczego ludzie sobie urządzili świat w taki, a nie w inny sposób? A przecież nie wszystko przynosi radość, szczęście, lekkość i spełnienie. Ja mam wrażenie, że te osoby wrażliwe, te które określamy mianem słabszych, są często bardzo silne. Mają duże zasoby pewnej wewnętrznej siły. Przypominają nam, że często są ważniejsze rzeczy niż jakieś przyziemne sprawy.

W takim razie jak się zatrzymać i poznać po sobie czy po kimś bliskim, że coś niedobrego się dzieje, że powinniśmy zrobić pierwszy krok i na przykład zapisać się do grupy?

Do grupy zapraszam każdego, niezależnie od tego, czy doświadcza jakiegoś kryzysu czy nie. Jeśli czujesz, drogi studencie, droga studentko, że chcesz od życia czegoś więcej, że poszukujesz, że chcesz się rozwijać, że nie tylko na tym poziomie intelektualnym, ale też osobowościowym czegoś ci brakuje, może masz niedosyt? Może chcesz sprawdzić jak podobne problemy wyglądają z różnych perspektyw? Trochę się skonfrontować, czy to, co ty przeżywasz, przeżywają też Twoi rówieśnicy i w jaki sobie sposób z tym radzą? No to zapraszam. To, co mogłoby nas zaniepokoić, to jest na przykład większa senność, skarżenie się na jakieś bóle. Najczęściej psychosomatyczne objawy, które nie znajdują potwierdzenia w badaniach po wizycie lekarskiej. Jest to brak odczuwanej przyjemności z tego, co do tej pory nam sprawiało przyjemność. Czasem to mogą być też agresywne zachowania, których do tej pory nie obserwowaliśmy. Kiedy obserwujemy u bliskiej osoby, że jest bardziej drażliwa, że trudniej z nią nawiązać kontakt, to są takie myślę pierwsze objawy.

Życzę nam, abyśmy mieli uważność w sobie, żeby rozpoznawać takie symptomy.

To rzeczywiście bardzo dobra konkluzja, również postuluję o taką uważność.

Bardzo dziękuję za tę ciekawą rozmowę. Było mi bardzo miło.

Również dziękuję za zaproszenie i rozmowę.