Coroczny powrót
Grudzień jest czasem, który od lat kojarzy mi się ze smakiem pierników, ciepłymi swetrami i komediami romantycznymi. Myślę, że nie jestem w tym odosobniona. Nie sposób też znaleźć osobę, która nie darzy choć małym sentymentem świątecznych produkcji filmowych. Zazwyczaj są lekkie, przyjemne w odbiorze, można się przy nich zrelaksować. Ważne, by w trakcie ich oglądania zrobiło się cieplej na sercu. Wielu z nas ma swoje ulubione filmy, które ogląda każdego roku. Staje się to zwyczajem, czymś do czego się tęskni. Postanowiłam przyjrzeć się kilku popularnym świątecznym komediom romantycznym i wybrać, w mojej opinii, tę najlepszą. Kryteria, które przyjęłam, są następujące: na ile po obejrzeniu poprawia się nastrój, czy można szczerze polubić bohaterów oraz czy dowcip, podstawa filmów świątecznych, jest oryginalny i błyskotliwy.
Holiday (reż. Nancy Meyers, 2006)
Film składa się z dwóch przeplatających się ze sobą historii. Pierwsza opowiada o Iris (Brytyjce), druga natomiast o Amandzie (Amerykance). Obie dziewczyny, rozczarowane związkiem miłosnym, chcą uciec przed tym uczuciem. Zamieniając się domami na okres świąteczny trafiają w inną scenerię, klimat, kulturę, lokalne zwyczaje.
Film bardzo mi się spodobał. Tak, według mnie, powinna wyglądać dobra świąteczna komedia romantyczna. Wyważona i ze smakiem. Słodka ale nie przelukrowana. Fabuła bawi i pozostawia ciepło na sercu. Bohaterowie to osoby o barwnym charakterze, ciekawej profesji i zainteresowaniach. Rzadko w filmach rozrywkowych postaci przedstawione są w sposób tak rozbudowany. Zabieg ten bez wątpienia podnosi wartość artystyczną filmu. Ponadto żarty naprawdę bawią. Humor głównie opiera się na komizmie sytuacyjnym – można sobie wyobrazić cały wachlarz możliwości do wywołania uśmiechu na twarzy odbiorcy przez kontrast kulturowy pomiędzy Ameryką, a Wielką Brytanią. Kolejną zaletą jest przebieg scenariusza – dwa wątki romantyczne nie wyglądają wcale tak samo, różni je dynamika. Bohaterki zupełnie inaczej podchodzą do sytuacji, w której się znalazły.
To właśnie miłość / Love actually (reż. Richard Curtis 2003)
Film składa się z dziesięciu historii, które dzieją się niezależnie. Eksploruje różne odcienie miłości: od romantycznej, do rodzicielskiej, przez braterską, zakazaną, nieodwzajemnioną i utraconą. Najbardziej świąteczny z filmów z tego zestawienia.
Mnogość wątków, główna cecha rozpoznawalna tego filmu, jest równocześnie jego największą wadą i zaletą: zaletą – każdy znajdzie wątek, z którym może się utożsamić, wadą – żaden z nich nie jest głębiej rozbudowany. Bohaterowie nie mają wielowymiarowego, realnego charakteru, przez co nie są zbyt interesujący. Nie śledzi się ich przygód z wypiekami na twarzy. Przeszkadzało mi trochę to, że zdecydowana większość bohaterów jest ze sobą spokrewniona lub się przyjaźni – wywodzą się przez to z podobnego środowiska. Urozmaicenie tej kwestii mogłoby dać o wiele ciekawszy rezultat. Pomimo różnych wątków, bohaterowie zbyt wielu epizodów w podobnym czasie się zakochują, doświadczają miłosnych dylematów, to ostatecznie wszystko przewidywalnie dobrze się kończy. W filmie nie brakuje wzruszeń, a klimat z pewnością jest bardzo świąteczny. Wszystkie wątki zostały potraktowane według jednego schematu, są właściwie kalką w innych dekoracjach.
Igraszki losu (reż. Peter Chelsom 2001)
Podczas przedświątecznego szału zakupów przecinają się losy dwójki bohaterów. Spędzają razem popołudnie, są sobą zauroczeni. Dochodzą jednak do wniosku, że jeśli są sobie przeznaczeni, los ponownie skrzyżuje ich drogi. Ale jak wiadomo, życie bywa przewrotne – pomimo upływu czasu nie mogą o sobie zapomnieć. Każde z nich ma nadzieję, że dane będzie im się jeszcze kiedyś spotkać. Film jest w swojej budowie dość prosty, jednowątkowy, krótki. Motyw przeznaczenia wprowadza do prozy życia element baśniowości. Nie jest to jednak historia dla każdego. Od pierwszych scen widać, że fabuła jest zbyt idealna, żeby mogła wydarzyć się w prawdziwym życiu. Jest w nim najmniej dramatyzmu ze wszystkich projekcji filmowych w tym zestawieniu. Zawiera sporo ckliwości, przewidywalnych zwrotów wydarzeń. Jednak mimo wszystko może być dobrym, niepozbawionym humoru, świątecznym ,,ocieplaczem".
Który film wybrać?
Zdecydowanie najbardziej podobał mi się Film Holiday. Pod względem artystycznego wyrazu, konstrukcji psychologicznej bohaterów oraz ich wiarygodności. Zawarty w nim humor też jest mi najbliższy. W okresie świątecznym jesteśmy szczególnie wyczuleni na miłość, ciepło, poczucie bezpieczeństwa. Spowalniamy, spędzamy więcej czasu z bliskimi, stajemy się bardziej otwarci na innych, wrażliwi, łagodni. Świąteczna komedia romantyczna – przekaz o sensie miłości z pewnością wzmocni ten klimat.