Nie będzie książek na martwej planecie – dlatego póki jeszcze mamy czas, warto zapoznać się z tymi pozycjami, które pozwolą nam lepiej zrozumieć, jak do zabicia Ziemi nie dopuścić. Jeśli rozumiecie po angielsku albo szukacie sposobu, żeby ćwiczyć swoje zdolności językowe – mam dla was polecajkę, dzięki której będziecie mogli poznać kilka tytułów książek o szeroko pojętej tematyce klimatycznej, nawet jeżeli nie macie ochoty ich czytać.
No books on a dead planet to podcast prowadzony przez brytyjską twórczynię internetową, poetkę i aktywistkę klimatyczną Leenę Norms. Do udziału w nim Leena zaprasza gości, wraz z którymi wybiera książkę dotyczącą zmian klimatycznych, których obecnie doświadczamy, czyta ją i omawia w formie około godzinnych odcinków. Ton podcastu jest lekki, pozytywny, rozmowy opierają się na subiektywnych odczuciach gospodyni i gościa. Nie trzeba wcześniej czytać danej książki, żeby czerpać z nich wiedzę i przyjemność. Jest to nawet jedno z założeń programu: Leena i osoby, które zaprasza, czytają książki, żeby ci, którzy słuchają, już nie musieli tego robić.
Często zdarza się przecież, że w codziennym zamieszaniu nie mamy przestrzeni na czytanie. Trudno też oczekiwać, że nasze lektury będą w znacznym stopniu dotyczyły katastrofy klimatycznej i jej konsekwencji. Czytamy przecież najczęściej dla przyjemności, a ta tematyka niekoniecznie kojarzy się z relaksującą lekturą. Sięgnięcie po książkę o wymieraniu gatunków, topnieniu lodowców, migracjach klimatycznych i przemysłowej hodowli mięsa nie wpisuje się w definicję odprężenia po pracy. Leena jednak udowadnia trzy rzeczy:
- można czytać trudne książki o nieprzyjemnych kwestiach i omawiać je w przyjemny sposób,
- nie wszystkie książki o nadchodzącej katastrofie klimatycznej są smutne, niepokojące albo wymagające,
- często milej czyta się książki, jeśli można je potem z kimś przedyskutować.
Pozytywna panika
Dla osób, które kojarzą twórczość Leeny, znajome jest pewnie pojęcie „pozytywnej paniki”. Autorka rozumie przez nie, że panika jest adekwatną reakcją na antropogeniczne zmiany klimatu, ale możemy wykorzystać tę energię w twórczy sposób, który pozwoli nam zapobiegać zagrożeniu. I taki też jest podcast No books on a dead planet – traktuje zmiany klimatu jako realny i naglący problem, ale nie przeraża i nie przytłacza. Motywuje, daje nadzieję, szuka rozwiązań, zachęca do działania, do rozmowy, do zdobywania wiedzy – jest też po prostu przyjemną rozrywką.
Dzięki podcastowi możemy zweryfikować, czy po jakąś książkę chcemy sięgnąć. Dzięki niemu mamy też szansę poznać nowych twórców, którzy obracają się w podobnej tematyce, albo w przyjemny i łatwy sposób wypracowywać sobie opinie.
Książki, którym poświęcone są kolejne odcinki, mają różną tematykę – sporo mówi się w nich o weganizmie, sporo o sprawiedliwości transformacji, sporo o rozumieniu zmian klimatu przez różne marginalizowane grupy społeczne. Książki o klimacie nie muszą dotyczyć dwutlenku węgla w atmosferze – można czytać o feminizmie, ekonomii, kolonializmie, queerowości, filozofii, teorii literatury, antropologii, psychologii, socjologii, rdzennych ludach itd. itp.
Dzięki podcastowi możemy zweryfikować, czy po jakąś książkę chcemy sięgnąć. Dzięki niemu mamy też szansę poznać nowych twórców, którzy obracają się w podobnej tematyce, albo w przyjemny i łatwy sposób wypracowywać sobie opinie.
Książki, którym poświęcone są kolejne odcinki, mają różną tematykę – sporo mówi się w nich o weganizmie, sporo o sprawiedliwości transformacji, sporo o rozumieniu zmian klimatu przez różne marginalizowane grupy społeczne. Książki o klimacie nie muszą dotyczyć dwutlenku węgla w atmosferze – można czytać o feminizmie, ekonomii, kolonializmie, queerowości, filozofii, teorii literatury, antropologii, psychologii, socjologii, rdzennych ludach itd. itp.
Wieszczowie i wieszczki
Książki klimatyczne to nie tylko trudne w odbiorze, naładowane nieprzyjemnymi obrazami i twardymi danymi eseje. Nie tylko reportaże o tonących wyspach i ginących gatunkach. Książki o klimacie mogę mieć inną formę niż wywiady ze specjalistami z dziedziny meteorologii, energetyki, rolnictwa, oceanologii i fizyki atmosfery; albo poradniki jak ograniczyć zużycie energii, wytwarzane śmieci i spożycie mięsa. Nie musimy ciągle sięgać po literaturę non-fiction, żeby pogłębiać swoje zrozumienie problematyki zmian klimatu – możemy czytać powieści, opowiadania i wiersze.
Książki opowiadające o wyobrażonych światach i sytuacjach mogą umożliwić nam zrozumienie może nie tyle faktów naukowych związanych ze zmianami klimatu albo dostępnych rozwiązań (chociaż taką funkcję też mogą pełnić, czemu nie), ale rzeczywistości emocjonalnej, w której funkcjonują inne osoby. Myślę, że utożsamienie się z fikcyjnym bohaterem, który postawiony został przed innymi niż my wyzwaniami, uwrażliwia nas na odmienne potrzeby i punkty widzenia. Osadzenie historii w obcym kontekście i nieznanym świecie, może pozwalać w bezpieczny sposób przetworzyć prawdziwe emocje, albo otworzyć nas na koncepcje i idee, które podane w bardziej surowej formie (np. książki naukowej) mogłyby nie przebić się do naszej świadomości.
Leena pokazuje to bardzo dobrze w swoim podcaście – spora część omawianych przez nią książek mogłaby zostać zakwalifikowana do literatury fantastycznej, science-fiction, postapo, albo innej literatury. Myślę, że książki tego typu, które na pierwszy rzut oka są zwykłymi powieściami albo zbiorami opowiadań i nie kojarzą się z katastrofą klimatyczną, mogą być też dobrym sposobem, żeby otworzyć rozmowę na ten temat z osobami, które z jakiegoś powodu nie są zainteresowane problemami środowiskowymi, albo obawiają się sięgnąć po bardziej bezpośrednie książki.
Można powiedzieć, że osoby tworzące fikcję klimatyczną, są wieszczami i wieszczkami ludzkości. Dzięki ich pracy możemy łatwiej zapoznać się z różnorodnością i bogactwem perspektyw, które trzeba brać pod uwagę przy sprawiedliwej i równościowej transformacji naszego sposobu funkcjonowania. Co więcej, sami możemy tworzyć takie narracje – sztuki można doświadczać nie tylko jako obserwator, ale również jako twórca! Można swoje niepewności, lęki, żale i złości przelewać na papier i dzielić się nimi z innymi. To bardzo ludzkie – potrzeba tworzenia i interakcji z innymi. Kreując nowe narracje o rzeczywistości, możemy przyczynić się do budowania lepszego świata. Takiego, w którym antropogeniczne zmiany klimatu nie są wyrokiem, tylko szansą.
Książki opowiadające o wyobrażonych światach i sytuacjach mogą umożliwić nam zrozumienie może nie tyle faktów naukowych związanych ze zmianami klimatu albo dostępnych rozwiązań (chociaż taką funkcję też mogą pełnić, czemu nie), ale rzeczywistości emocjonalnej, w której funkcjonują inne osoby. Myślę, że utożsamienie się z fikcyjnym bohaterem, który postawiony został przed innymi niż my wyzwaniami, uwrażliwia nas na odmienne potrzeby i punkty widzenia. Osadzenie historii w obcym kontekście i nieznanym świecie, może pozwalać w bezpieczny sposób przetworzyć prawdziwe emocje, albo otworzyć nas na koncepcje i idee, które podane w bardziej surowej formie (np. książki naukowej) mogłyby nie przebić się do naszej świadomości.
Leena pokazuje to bardzo dobrze w swoim podcaście – spora część omawianych przez nią książek mogłaby zostać zakwalifikowana do literatury fantastycznej, science-fiction, postapo, albo innej literatury. Myślę, że książki tego typu, które na pierwszy rzut oka są zwykłymi powieściami albo zbiorami opowiadań i nie kojarzą się z katastrofą klimatyczną, mogą być też dobrym sposobem, żeby otworzyć rozmowę na ten temat z osobami, które z jakiegoś powodu nie są zainteresowane problemami środowiskowymi, albo obawiają się sięgnąć po bardziej bezpośrednie książki.
Można powiedzieć, że osoby tworzące fikcję klimatyczną, są wieszczami i wieszczkami ludzkości. Dzięki ich pracy możemy łatwiej zapoznać się z różnorodnością i bogactwem perspektyw, które trzeba brać pod uwagę przy sprawiedliwej i równościowej transformacji naszego sposobu funkcjonowania. Co więcej, sami możemy tworzyć takie narracje – sztuki można doświadczać nie tylko jako obserwator, ale również jako twórca! Można swoje niepewności, lęki, żale i złości przelewać na papier i dzielić się nimi z innymi. To bardzo ludzkie – potrzeba tworzenia i interakcji z innymi. Kreując nowe narracje o rzeczywistości, możemy przyczynić się do budowania lepszego świata. Takiego, w którym antropogeniczne zmiany klimatu nie są wyrokiem, tylko szansą.
Świat bez Osieckiej i Tuwima
Twórczynię podcastu No Books On a Dead Planet do aktywizmu klimatycznego popycha świadomość, że na Ziemi zniszczonej zmianami klimatu i wynikającymi z nich konfliktami nikt nie będzie czytał Władcy Pierścieni, Wichrowych Wzgórz, Dumy i uprzedzenia, Podstaw fizyki Hallidaya, Kapuścińskiego, Dzieci z Bullerbyn, opowiadań na Wattpadzie ani bloga kulinarnego Ania Gotuje. Na martwej planecie nie będzie książek – podobnie jak pierogów, orkiestry dętej, piesków, feminizmu, Świdnicy, pand wielkich, AGH, ani Minecrafta. Nie ważne, czy bardziej cenimy farsz z kapusty i grzybów, memy z kotami, czy eseje Virginii Woolf – wizja świata, w której nikt nie korzysta z tych rzeczy, lub co gorsza – nikt już ich nie tworzy, jest smutna.
Wciąż jeszcze mamy możliwość działania – możemy nie dopuścić do ekstremalnych, niebezpiecznych i niezatrzymywalnych zmian, które raz na zawsze zmienią sposób naszego funkcjonowania na Ziemi. Żeby dowiedzieć się, jakim wyzwaniom musimy w tym celu sprostać, warto sięgnąć po literaturę. A jeśli już czytać – to najlepiej z przyjaciółką, kolegą, mamą, grupą znajomych, albo z gadającą głową z internetu, żeby mieć możliwość skonfrontowania swoich spostrzeżeń i odczuć ze spostrzeżeniami i odczuciami innych. W walce ze zmianami klimatu bardzo ważna jest wspólnota, skoordynowane działanie, patrzenie na problem z różnych perspektyw, wykorzystywanie odmiennych umiejętności i kompetencji. Klub książki klimatycznej (taki na żywo albo taki w internecie), który pozwoli nam zdobyć nie tylko wiedzę, ale też stworzyć jakiś kolektyw – moim zdaniem jest bardzo dobrym pomysłem.
Wciąż jeszcze mamy możliwość działania – możemy nie dopuścić do ekstremalnych, niebezpiecznych i niezatrzymywalnych zmian, które raz na zawsze zmienią sposób naszego funkcjonowania na Ziemi. Żeby dowiedzieć się, jakim wyzwaniom musimy w tym celu sprostać, warto sięgnąć po literaturę. A jeśli już czytać – to najlepiej z przyjaciółką, kolegą, mamą, grupą znajomych, albo z gadającą głową z internetu, żeby mieć możliwość skonfrontowania swoich spostrzeżeń i odczuć ze spostrzeżeniami i odczuciami innych. W walce ze zmianami klimatu bardzo ważna jest wspólnota, skoordynowane działanie, patrzenie na problem z różnych perspektyw, wykorzystywanie odmiennych umiejętności i kompetencji. Klub książki klimatycznej (taki na żywo albo taki w internecie), który pozwoli nam zdobyć nie tylko wiedzę, ale też stworzyć jakiś kolektyw – moim zdaniem jest bardzo dobrym pomysłem.