Please ensure Javascript is enabled for purposes of website accessibility
Archiwum tekstów

Dokument przyrodniczy

Twory
Znad gąszczu zagląda oko kamery.
Nieśmiało nagrywa sama sobie
blask śniadej sawanny w modnym cemencie.
Wygrzewa właśnie świtem swe plecy.

Zbliżenie na grzbiet natarty betonem.
Obiektyw śledzi dzikie zwierzęta
skazane na taniec w płynnych podkładach.
Batalia życia z szarym kremiskiem.

Z dala od tłumu widzimy zuchów koniunktury.
W pląsach zbierają i piętrzą bliskie truchła.
Prawda – użytek z kolegów też zanurzy w nurty,
ale od czego jest nowa kondygnacja.

Bardziej z kolei na lewo jawi się krajobraz
garstki sylwetek zżeranej wolno przez muł.
Wątłe ofiary czekając myślą o przyczynach.
W końcu możliwość w spokoju wnioski wysnuć.

A czy my mamy
jakieś powody
lub chociaż płomyk,
aby skutki skończyć
i stlić moczary?
Czy już bez przerwy
będą drgać żyły
przez krzywe rytmy
błota złej werwy
co zassie fauny?
Wizja tonących
ciał w głowie drąży
linie i słupy
w przepiękne formy:
rosłe wykresy.

Wtem Słońce ustępuje setce latarni.
Po niebie się rozlał zmierzch i stygnie
powierzchnia wraz z wyczerpanym plemieniem.
Kostnieje na kamień cały reżim.

Już pora pożegnać naszych bohaterów.
Niech spoczną utkwieni w zimnej skale
przed świeżym gorącym dniem poza czasem.
Czytało Wam Cementowe Emu.