Plakat promujący serial Flower of Evil dystrybuowany przez i pod własnością południowokoreańskiej stacji telewizyjnej tvN.
Serial produkcji tvN, Flower of Evil rozpoczyna się niewinnie. Prezentuje idylliczny obraz szczęśliwej, zwykłej rodziny. Główny bohater, Baek Hee-sung, zajmuje się domem oraz sześcioletnią córką i pracuje w warsztacie rzemieślniczym, a jego żona Cha Ji-won spełnia się jako detektywka w wydziale ciężkich przestępstw seulskiej policji. Jednak szybko ten piękny obrazek okazuje się złudzeniem. Widz zostaje skonfrontowany z zimnym obliczem Hee-sunga, gdy nieoczekiwany gość nazywa go imieniem poszukiwanego od kilkunastu lat mordercy.
Kwiat zła, czyli niedaleko pada jabłko od jabłoni
Flower of Evil od początku kładzie nacisk na psychologię postaci i wywołuje gwałtowne emocje u widza, co jest nieco ironiczne, zważywszy na to, że Hee-sung jest osobą pozbawioną zdolności odczuwania emocji.
Protagonista narodził się z predyspozycją do zła i wychował się w środowisku złu sprzyjającym. Wraz z postępem fabuły odkrywane są kolejne karty jego historii pełnej krzywd i złych intencji towarzyszących mu od najmłodszych lat. Serial często operuje na zestawieniu Hee-sunga z jego ojcem – postacią już od początku zarysowaną jako uosobienie okrucieństwa. Całe życie mierzy się z oskarżeniami o bycie równie potwornym, co skłania doświadczonego widza do refleksji nad tym, na ile nadmierne podkreślanie rodzinnego podobieństwa przekłada się na rzeczywistość.
Głównym bohaterom zazwyczaj się kibicuje. Protagoniści tworzeni są tak, aby z nimi sympatyzować, a przynajmniej rozumieć ich wybory, a Hee-sung wywołuje ambiwalentne odczucia. Doceniana krytycznie kreacja aktorska oraz świadomość skomplikowanej przeszłości sprawiają, że niełatwo powstrzymać się nad szukaniem dla niego usprawiedliwienia. Jednak empatia widza nieustannie jest wystawiana na poważne próby. Nie tylko Hee-sung ma problemy, każdy człowiek niesie swój ciężar, a serial nie pozwala o tym zapomnieć. Podczas zagłębiania się w fabułę, trudno odpędzić się od natrętnych pytań: jak daleko może posunąć się główny bohater, zanim potwierdzi wszystkie stawiane mu zarzuty? Jak serial wyjaśni tę scenę?
Twórcy serialu skupili się jednak nie na szukaniu wymówek dla Hee-sunga, a bardziej na drażnieniu się z widzem, podając różne perspektywy na konkretne wydarzenia. Każda postać ma swoje motywacje i targające nią czasami sprzeczne ze sobą emocje i uczucia. Dynamiki relacji nieustannie ulegają drobnym zmianom, a postaci – tak jak i ludzie – raz za razem podejmują decyzje, przez które postronni obserwatorzy chcą sobie wyrywać włosy z głowy, a jednak potrafią je zrozumieć. Każda sytuacja szybko okazuje się wielowymiarowa, co sprawia, że ciężko jest zdecydować, co się o niej myśli – stąd taki sukces serialu w utrzymywaniu świetnego tempa narracji wraz z zainteresowaniem widzów, mimo że obejrzenie całości trwa ponad szesnaście godzin.
Protagonista narodził się z predyspozycją do zła i wychował się w środowisku złu sprzyjającym. Wraz z postępem fabuły odkrywane są kolejne karty jego historii pełnej krzywd i złych intencji towarzyszących mu od najmłodszych lat. Serial często operuje na zestawieniu Hee-sunga z jego ojcem – postacią już od początku zarysowaną jako uosobienie okrucieństwa. Całe życie mierzy się z oskarżeniami o bycie równie potwornym, co skłania doświadczonego widza do refleksji nad tym, na ile nadmierne podkreślanie rodzinnego podobieństwa przekłada się na rzeczywistość.
Głównym bohaterom zazwyczaj się kibicuje. Protagoniści tworzeni są tak, aby z nimi sympatyzować, a przynajmniej rozumieć ich wybory, a Hee-sung wywołuje ambiwalentne odczucia. Doceniana krytycznie kreacja aktorska oraz świadomość skomplikowanej przeszłości sprawiają, że niełatwo powstrzymać się nad szukaniem dla niego usprawiedliwienia. Jednak empatia widza nieustannie jest wystawiana na poważne próby. Nie tylko Hee-sung ma problemy, każdy człowiek niesie swój ciężar, a serial nie pozwala o tym zapomnieć. Podczas zagłębiania się w fabułę, trudno odpędzić się od natrętnych pytań: jak daleko może posunąć się główny bohater, zanim potwierdzi wszystkie stawiane mu zarzuty? Jak serial wyjaśni tę scenę?
Twórcy serialu skupili się jednak nie na szukaniu wymówek dla Hee-sunga, a bardziej na drażnieniu się z widzem, podając różne perspektywy na konkretne wydarzenia. Każda postać ma swoje motywacje i targające nią czasami sprzeczne ze sobą emocje i uczucia. Dynamiki relacji nieustannie ulegają drobnym zmianom, a postaci – tak jak i ludzie – raz za razem podejmują decyzje, przez które postronni obserwatorzy chcą sobie wyrywać włosy z głowy, a jednak potrafią je zrozumieć. Każda sytuacja szybko okazuje się wielowymiarowa, co sprawia, że ciężko jest zdecydować, co się o niej myśli – stąd taki sukces serialu w utrzymywaniu świetnego tempa narracji wraz z zainteresowaniem widzów, mimo że obejrzenie całości trwa ponad szesnaście godzin.
Maska jaką noszą dorośli
Motyw skrywania emocji pod szczęśliwą fasadą przewija się przez fabułę niejednokrotnie, skłaniając do szerszej interpretacji. Hee-sung i Ji-won żyją szczęśliwym życiem, a jednak nieustannie ukrywają przed sobą prawdziwe emocje. Przybierają różne maski, zależnie od tego czy są w pracy, w domu, czy z innymi ludźmi. Nie oni jedyni – każdy człowiek stara się wpisać w konwenanse społeczne, aby osiągnąć swoje mniej lub bardziej etyczne cele.
Nieco inaczej sprawa wygląda w przeszłości Hee-sunga. Zdaje się on być jedynym niezdolnym do utrzymania zakłamanej persony mogącej spodobać się społeczności, do której przynależy. Z biegiem lat uczy się utrzymywania iluzji, jednak szybko można zauważyć, że mimo sprawności w posługiwaniu się kłamstwami, którymi wypełnia swoje życie po brzegi – te kłamstwa przeważnie nie pochodzą od niego.
Mimo pragnienia tworzenia zwykłej, szczęśliwej rodziny, Hee-sung nie potrafi uwolnić się od przeszłości i w środku dalej jest tym brzydkim, niechcianym kwiatem, którego Ji-won nigdy nie widziała.
Nieco inaczej sprawa wygląda w przeszłości Hee-sunga. Zdaje się on być jedynym niezdolnym do utrzymania zakłamanej persony mogącej spodobać się społeczności, do której przynależy. Z biegiem lat uczy się utrzymywania iluzji, jednak szybko można zauważyć, że mimo sprawności w posługiwaniu się kłamstwami, którymi wypełnia swoje życie po brzegi – te kłamstwa przeważnie nie pochodzą od niego.
Mimo pragnienia tworzenia zwykłej, szczęśliwej rodziny, Hee-sung nie potrafi uwolnić się od przeszłości i w środku dalej jest tym brzydkim, niechcianym kwiatem, którego Ji-won nigdy nie widziała.
Chwasty na rabatce
W ostatnich latach temat klasizmu czy szeroko pojętej dyskryminacji zyskał mocne uznanie we współczesnej kulturze południowokoreańskiej posługującej się komentarzem społecznym jako bazą do tworzenia emocjonujących historii. Nadal jednak bywają to rewolucyjne wątki narracyjne, zważywszy na to, jak konserwatywnym społeczeństwem są Koreańczycy, mimo dynamicznie postępujących zmian wśród nowego pokolenia. Flower of Evil chętnie z tego korzysta, swobodnie przemieszczając się pomiędzy tematami odmienności jako takiej, a klasycznymi przykładami jak przemoc domowa, dręczenie w szkole czy tabu towarzyszącemu zdrowiu psychicznemu. Porusza niewygodne kwestie dziedziczności pewnych zachowań i nie boi się operować na drastycznym wątku seryjnych morderstw. Posługuje się też postaciami, które przynależą do różnych środowisk i okazują się niepokojąco ludzkie. Niepokojąco realistyczne.
Co zaskakujące, wykorzystywana w narracji wyższa i niższa klasa społeczna zdają się mieć podobne problemy skłaniające do częstego zastanawiania się, kto w danej sytuacji przedstawionej na ekranie tak naprawdę ma przewagę.
Co zaskakujące, wykorzystywana w narracji wyższa i niższa klasa społeczna zdają się mieć podobne problemy skłaniające do częstego zastanawiania się, kto w danej sytuacji przedstawionej na ekranie tak naprawdę ma przewagę.
Pozory mylą
Dzięki wielu niedopowiedzeniom, a zarazem wyraźnym sugestiom, łatwo można podążać za kolejnymi wydarzeniami i snuć teorie. Często jednak serial wykorzystuje wręcz nachalnie wycięte z kontekstu sceny, aż zdające się prosić o złośliwe komentarze doświadczonego widza.
Zaskoczenie kryje się nie w zwrotach fabularnych, a w odniesieniu postaci do zaistniałych pozorów. W niewiarygodnych manipulacjach narracyjnych można przejrzeć się jak w lustrze. Czasami fasady upadają, a czasami niespodziewanie się wznoszą, udowadniając jedno – każdy z nas wie, że nie ocenia się książki po okładce, ale i tak zawsze będziemy to robić.
Zaskoczenie kryje się nie w zwrotach fabularnych, a w odniesieniu postaci do zaistniałych pozorów. W niewiarygodnych manipulacjach narracyjnych można przejrzeć się jak w lustrze. Czasami fasady upadają, a czasami niespodziewanie się wznoszą, udowadniając jedno – każdy z nas wie, że nie ocenia się książki po okładce, ale i tak zawsze będziemy to robić.