Please ensure Javascript is enabled for purposes of website accessibility
Artykuły

Sto lat temu było lepiej… tak mi się wydaje

Spojrzenia

Gdybym znała Sylvię Plath

Zakochałam się w twórczości Sylvii Plath od pierwszego przeczytania. Czytając zarówno jej najsłynniejsze dziełoSzklany Klosz”, jak i „Dzienniki” – zaczęłam marzyć o życiu w latach 60. ubiegłego wieku. Chciałam poznać osobę, dzięki której zaczęłam pisać i mieć możliwość tworzyć przy jej boku. Zaczęłam zagłębiać się w muzykę i kulturę popularną tamtych czasów. Nawet wyobrażałam sobie, że wtedy żyję. Zaczęłam zastanawiać się, czy tylko ja jestem taka dziwna, że chcę wrócić do czasów powszechnie uważanych za gorsze, których postępu technologicznego lepiej nie porównywać z dzisiejszym? Ale okazało się, że nie tylko ja marzę o życiu w wyidealizowanej rzeczywistości ubiegłego wieku, czy nawet dużo wcześniej.

Skok do Belle Epoque

Znacie taki film Woody’ego Allena „O północy w Paryżu”? Opowiada on historię niedawno zaręczonej pary – Inez i Gila. Przyjeżdżają do Paryża, aby przed ślubem spędzić razem kilka dni w mieście miłości. Niestety, kończą spędzając ten czas zupełnie osobno, między innymi dlatego, że Gil wybiera się w ciągłe podróże do lat 20. XX wieku. Dla pisarza zachwyconego twórczością ówczesnych artystów – Stein, Hemingwaya i Fitzgeralda – to spełnienie marzeń. Trafia do czasów, w których pragnął żyć. Poznaje tam Adrianę, która z kolei marzy o życiu w czasach la belle epoque. Pewnego wieczoru trafiają do późnego wieku XIX na bal, na którym poznają ówczesnych myślicieli. Ci z kolei chcieliby przenieść się do epoki renesansu, by pracować u boku Michała Anioła. Po tej konfrontacji Gil dochodzi do wniosku, że większość ludzi, których spotkał, marzy o życiu we wcześniejszej epoce – dokładnie tak, jak on – jednocześnie uważając obecną za nudną. Dochodzi do wniosku: Teraźniejszość jest niesatysfakcjonująca, bo życie jest niesatysfakcjonujące.

To jest teraźniejszość. Jest nudna.

Ile razy słyszeliśmy słynne kiedyś to było…? I nieważne ile lat ma osoba, która to mówi – chociaż zazwyczaj są to osoby starsze – uważam, że ma rację. To naturalne, że większość ludzi tęskni do czasów swojej młodości. Próbują je przywrócić przez modę, filmy i muzykę. I nie ma się co dziwić, że każdy chciałby wrócić do swoich najlepszych lat. Pytanie dlaczego część ludzi tęskni do czasów, w których nie żyli? Nie mają prawa ich pamiętać, a jednak – marzą o nich. Odpowiedź wydaje się dosyć prosta – rozczarowani swoim życiem, być może sfrustrowani otaczającą rzeczywistością, uciekają w świat marzeń, który jest zawsze idealny. Jednak istnieje pewien kruczek przy przeniesieniu się do ukochanej epoki. Załóżmy, że marzymy o życiu w latach 20. XX wieku i, dopóki to tylko marzenia, są to piękne czasy. Żyją w nich sami genialni artyści, wszyscy urządzają liczne przyjęcia, tylko zabawa i zabawa – tak, jak ukazują to w filmach. Jednak po przeżyciu kilku miesięcy lub lat, uderzy nas takie same znudzenie tą teraźniejszością, bo w końcu popadniemy w rutynę i spadną na nas obowiązki. A najgorsze, że rozczarujemy się tym, o czym tak marzyliśmy.

Żyjesz teraz – tego nie zmienisz

Możemy marzyć ile chcemy o życiu sto lat temu, możemy sięgać do ówczesnej sztuki i odtwarzać styl ubierania, ale to co nasze – jest tu i teraz. Często rozczarowuje i odciska piętno, ale mamy je na własność. I tylko jedno do przeżycia, żadnych powtórek czy poprawek. Warto stosować się do słynnego carpe diem, które ja rozumiem jako akceptowanie tego, co przynosi nam każdy dzień. Jeśli życie czasem wydaje się nudne lub ciężkie – to wtedy możemy pomarzyć sobie, że żyjemy gdzie i kiedy chcemy, a nawet przenieść się tam muzyką, modą lub filmem. Ale w dłuższej perspektywie czasu musimy zaakceptować naszą codzienność i cieszyć się właśnie nią.

Grafika: Sandra Jaborska