Bartek Sabela zazwyczaj zwiedzał świat przez miejsca związane ze wspinaczką. Jednak pod wpływem zdjęcia znalezionego przypadkiem w Internecie postanowił zobaczyć, o co chodzi z tym całym Aralem. W tym celu udał się do dalekiego Uzbekistanu. I tak powstała jego pierwsza książka. Morze (może) wróci to napisana prostym językiem, ale wciąż przejmująca opowieść o jednej z największych katastrof ekologicznych w historii. Czyli o tym, jak „wszechmocny’’ Związek Radziecki chciał stworzyć „bawełniane imperium”. Bez względu na ludzi i przyrodę. To historia przerażającej degradacji środowiska naturalnego – opowiedziana z perspektywy mieszkańców, na których życie miała największy wpływ. Bo to właśnie rejestracje rozmów ze spotkanymi w podróży mieszkańcami Uzbekistanu, zajmują sporą część książki. Sabela stara się dowiedzieć z pierwszej ręki, jak wyglądało życie za czasów świetności jeziora, gdy wypoczywać nad jego brzegami przyjeżdżały tysiące turystów. Czasów, gdy nadmorskie miasta tętniły życiem. Czasów, gdy jego wody były źródłem pokarmu i zarobku sporej części okolicznej ludności. Chce zobaczyć p r a w d z i w y Uzbekistan i udaje się w miejsca, w które nigdy nie dotrą przeciętni turyści z Zachodu. Bo przecież kto chce oglądać opustoszałe miasta i wioski, czy porośnięte mchem, niszczejące budynki? A już zdecydowanie nikt nie chce zobaczyć „pogorzeliska’’ Morza Aralskiego. Bo i po co uświadamiać sobie, jak okrutny wobec przyrody bywa człowiek?
Sabela zwraca jednak uwagę, jak niesamowitym kontrastem do tej surowej, znajdującej się w stanie zniszczenia i rozkładu, infrastruktury i przyrody, jest kultura Uzbeków, zmieszana z kulturą Islamu. Autor pokazuje, w jaki sposób Ci ludzie walczą z szarą i trudną codziennością. Można powiedzieć, że przez swoje huczne i kolorowe obchody wielu uroczystości i świąt chcą odczarować rzeczywistość i świat, który ich otacza.
Tej smutnej historii Morza Aralskiego nie można pozostawić w przeszłości, bo to cenna lekcja tego, jak bardzo jesteśmy uzależnieni od przyrody i dlaczego powinniśmy się o nią troszczyć – a przynajmniej jej nie niszczyć. Bartek Sabela cudownie zamknął ją w kilkuset stronach swojego reportażu, uzupełnionego o zdjęcia – również jego autorstwa. Najbardziej wzruszający jest obraz ludzi, którzy wciąż wierzą w powrót „wielkiego Arala”. Wciąż walczą, mimo że przyroda już dawno się poddała. A morze już nie wróci – nigdy w swojej dawnej świetności.