Please ensure Javascript is enabled for purposes of website accessibility
Artykuły

Witamy w Seattle. Rozdział 1

Początki Twory

Rozdział 1


— Szlag by to trafił! — Connor wrzasnął ze wściekłością, gdy karton z książkami, który wyciągał ze swojego nowego forda, spadł prosto na jego stopę. Emma właśnie wyszła z budynku i na widok skaczącego Connora zaczęła śmiać się z litością w głosie.
— Świetnie, teraz będę musiała wynieść to wszystko sama — wypominała Connorowi jego brak ostrożności, prowadząc go do windy.
— To tylko kilka kartonów.
— Dwudzieste trzecie piętro, lepiej wybrać nie mogłeś — rzuciła wyraźnie sfrustrowana.
— Nareszcie! — Omal nie podskoczył na dźwięk windy. Powstrzymywał go jedynie ból stopy. Po wejściu do mieszkania Emma odłożyła karton z książkami, wyciągnęła z lodówki jedyną rzecz, jaka się tam znajdowała, czyli lód, i podeszła do Connora. Przyłożyła mu lód tak mocno, że ten znowu jęknął.
— Wiem, że jesteś na mnie wkurzona, ale to nie powód, żeby się tak wyżywać.
— Następnym razem ogarnę wszystko sama. — Tak naprawdę spodobało jej się to mieszkanie, nawet bardzo, ale nie chciała dać tego po sobie poznać.
Emma zawsze polegała jedynie na sobie. Zaufanie Connorowi, nawet w takiej kwestii jak wybór mieszkania, było dla niej bardzo trudne.
— Nie będzie następnego razu, rozumiesz? Koniec.
— Mam nadzieję. — Emma objęła Connora uspokajającym spojrzeniem i wyszła do windy, żeby przynieść ostatnie trzy pudła z samochodu. Cieszyła się, że tym razem zdecydowali się na umeblowany apartament i nie musieli bawić się z firmą przeprowadzkową. Stanęła przed wejściem do budynku.
Podeszła do samochodu i uruchomiła go. Wjechała do ogromnego, podziemnego garażu. Próbowała odnaleźć miejsce parkingowe przypisane do ich mieszkania, ale nie było to łatwe.
— Wreszcie B16! — Emma miała doświadczenie w parkowaniu, więc nie zajęło jej to dużo czasu. Wysiadła z samochodu i wyciągnęła kartony z bagażnika. Jeszcze raz upewniła się, że zatrzasnęła zamki i spojrzała na idealnie zaparkowany samochód. Teraz zostało już tylko znaleźć windę. Nie musiała długo szukać. Udało jej się wjechać na górę bez konieczności rozmowy z kimkolwiek, z czego była zadowolona.
— Wszystko będzie dobrze. — Uśmiechnęła się jeszcze do znajdującego się w windzie lustra, zanim wyszła na korytarz prowadzący do ich nowego mieszkania. Do ich nowego życia w Seattle.

***


Zaraz po wyjściu Emmy, Connor wstał z fotela i odłożył lód do zamrażarki. Ból stopy chwilowo ustał, więc ściągnął płaszcz, rzucił go na fotel i postanowił dokładnie obejrzeć mieszkanie. Nigdy wcześniej nie widział go na żywo, jedynie na zdjęciach w katalogu. Dwieście pięćdziesiąt metrów kwadratowych robiło wrażenie, nawet jeśli był przyzwyczajony do tego typu warunków. To mieszkanie miało w sobie coś, czego żadne poprzednie nie posiadało. Connor odczuwał spokój i czuł się tutaj po prostu dobrze. Może w końcu znalazł miejsce, które mógł nazywać domem. Przez ciągłe przeprowadzki był przyzwyczajony do tego, żeby się nie przywiązywać, ale tutaj było inaczej. Nawet jeśli nie chciał się przywiązać, to już to zrobił. Oczywiście mieszkanie wymagało jeszcze udekorowania i może dokupienia kilku mebli oraz dodatków, ale w tej chwili nie było to najważniejsze. Do dyspozycji mieli dwie sypialnie i dwa małe pokoje, które mogłyby być zaadaptowane na pracownie dla niego i Emmy. Przy wejściu, już od progu widać było ogromny, ale przytulny, salon z otwartą kuchnią. Była też garderoba, na którą wydzielono przestrzeń w korytarzu. Małe ciemne pomieszczenie bez okien. Z jakiegoś niewiadomego powodu wzbudziło w Connorze dziwny niepokój. Już miał otworzyć drzwi, gdy usłyszał dobiegający z salonu hałas. Pomyślał, że to może Emma wróciła z dołu, ale nikogo tam nie było. Zauważył, że książki leżą rozsypane na podłodze – karton musiał spaść z blatu. Pewnie Emma krzywo go położyła. Ta myśl go uspokoiła, ale wciąż mu się coś nie zgadzało. Podszedł do okna i spojrzał na betonową dżunglę Seattle.


Wielu ludzi ciągle zmienia miejsce zamieszkania, bo nigdzie nie czuje się dobrze, lecz Connor wierzył, że tym razem już nie będzie musiał uciekać. Z kontemplacji wyrwała go Emma, która spojrzała na niego i specjalnie mocno zatrzasnęła drzwi.
— Nie myśl za dużo. — Uśmiechnęła się. — Jeśli się pospieszymy z rozpakowywaniem, to może uda nam się skończyć przed północą. Connor podszedł do blatu i zaczął wypakowywać talerze na półki w szafce.
— Wszystko okej?
— Tak, wszystko... Po prostu jestem zmęczony.
— Nie bój się. Będzie dobrze. — Emma objęła go ramieniem. — Chcę, żebyś w końcu w to uwierzył. Pójdę wziąć prysznic, a ty ułóż resztę naczyń. Chciałabym dzisiaj gdzieś wyjść. — Connor rzucił talerzem o podłogę. Uderzenie w płytki spowodowało duży hałas. Można było zauważyć, że Connor jest nie tylko zły, ale też przestraszony. Spojrzał na nią, a później na odłamki szkła na podłodze. Czuł się zmęczony. Po chwili zaczął grzebać w kartonach w poszukiwaniu zmiotki.


Grafika: Sandra Jaborska