Romans - motyw przewijający się w tak wielu filmach, że można zastanawiać się, czy już nie przereklamowany. Co więcej można powiedzieć o miłości? W jakim kontekście ją umieścić, aby twór filmowy stał się wyjątkowy?
Make love, not war
Akcja ,,Across the Universe” w reżyserii Julie Taymor rozgrywa się w realiach Ameryki lat 60. Bujna ekspresja twórcza, wkraczająca wolność obyczajowa, oraz rozprzestrzeniająca się kultura hipisowska, zderza się z obrazami wojny w Wietnamie, zamieszkami na tle rasowym i protestami pacyfistycznymi. Mamy do czynienia z ówczesnym obliczem Ameryki pełnym kontrastów, a przede wszystkim wielu emocji przesiąkniętych nastrojami kulturowo-politycznymi. Z jednej strony pojawia się wiele nowych zespołów muzycznych (np. Jimi Hendrix, The Doors), zaczyna się rewolucja obyczajowa, a społeczeństwo próbuje dochodzić do siebie po II Wojnie Światowej. Z drugiej natomiast, wpływ interwencji zbrojnej Stanów Zjednoczonych w Wietnamie, tak samo jak segregacja ze względu na pochodzenie, wywołuje w ludziach, zwłaszcza młodych, nastroje buntownicze, oburzenie i chęć protestów. Takie tło inspirowane historią zapewnia dziełu wyjątkowy klimat, jak i nawet walor edukacyjny.
Do you need anybody? I just need someone to love
Lekko zagubiony brytyjczyk Jude to główny bohater filmu, którego poznajemy, kiedy wyjeżdża do Stanów szukać swojego ojca. Po niespecjalnie udanym spotkaniu z nieobecnym w jego życiu rodzicem, młody dorosły przypadkiem poznaje lekkodusznego studenta Maksa, z którym wkrótce się zaprzyjaźnia. Chłopcy przeprowadzają się do Nowego Yorku, w międzyczasie Jude poznaje siostrę nowego znajomego, wrażliwą Lucy. Fabuła toczy się dalej ukazując zacieśnianie więzi między trójką bohaterów, ich trudności i rozterki, a także relacji rodzinnych.Istotnym wątkiem filmu jest ruch pacyfistyczny, do którego należy Lucy. Dziewczynę porusza południowoazjatycki konflikt, zwłaszcza, że bliska jej osoba ginie na polu walki, a jej brat zostaje przymusowo powołany do wojska. Przy tym trzeba powiedzieć, że proporcja scen związanych z sytuacją polityczno-społeczną i wątków fabularnych dotyczących samych bohaterów została dobrze wyważona. Część scen szokuje, część wzrusza, niektóre bawią. Przyjemnie ogląda się perypetie bohaterów, obserwując szeroką gamę ich uczuć zarówno do siebie, jak i do sytuacji w kraju.
Hey Jude, don't make it bad
Kluczową rolę w filmie odgrywa muzyka - przede wszystkim jest to przecież musical! Ścieżkę dźwiękową tworzą liczne piosenki kultowego zespołu The Beatles w wykonaniu aktorów. Usłyszymy utwory takie jak ,,Girl”, ,,Come Together”, czy ,,Helter-Skelter”. Naturalnie uzupełniają one poszczególne sceny czy wątki, oddając atmosferę społeczną, oraz i tę między bohaterami, dopełniając również obraz ich stanu psychicznego. Wybrana muzyka jest nieprzypadkowa - brytyjski zespół rockowy zaistniał w sferze muzycznej w tamtym okresie. To nadaje autentyczności obrazu filmowego. Dodatkowo, dialogi i sceny śpiewane przeplatają się swobodnie, a klimat dopełnia bogata sfera wizualna. Obserwujemy na ekranie liczne wyraziste barwy, abstrakcyjne wizje, symbole, zabawę obrazem, czy skojarzeniami. Dzięki temu film wydaje się być głębszy, bardziej plastyczny, z pewnością ciekawy i stanowiący swoiste dzieło sztuki.
Oh, I get by with a little help from my friends
Najbardziej poruszył mnie wątek głównego bohatera. Jako przyjezdny, próbował odnaleźć się w innej kulturze, przestrzeni, sytuacji społecznej, w dodatku w kluczowym momencie wkraczania w dorosłość. Wraz z nim śledziliśmy kolejne raporty z konfliktu zbrojnego przez ekran, czując ogrom uczuć związanych ze stanem wojny, w których polegali liczni cywile. Obserwujemy zestawienie doświadczeń chłopaka z perspektywą propagatorki pokoju - Lucy, która była mieszkanką Stanów, a skutki wojny bezpośrednio ją dotknęły. Uważam za cenne ukazanie realiów tamtych czasów w połączeniu z historią ,,zwykłych” ludzi. Tło społeczno-polityczne dopełnia w wyjątkowy sposób sceny z życia bohaterów, takich jak rozmowy rodzinne, wyjścia na miasto, wątki miłosne. Nie zapominając o wspaniałych wykonaniach znanych piosenek rockowego zespołu z Liverpoolu. Przyznam się, że nie jestem wielką fanką (!), ale po obejrzeniu filmu nuciłam ich melodie przez kilka dni.
All you need is love
Podsumowując, ,,Across the Universe” to opowieść o walce o ideały, sile uczuć i ,,szalonych latach 60.”, a wszystko w akompaniamencie legendarnych The Beatles. Obejrzenie tego filmu było przyjemnością zarówno dla ucha, jak i oka, a ponadto na chwilę przeniosłam się w zupełnie inną rzeczywistość, której nie doświadczyłam. Dla fanów zespołu, musicali, czy chętnych ujrzeć skrawek rzeczywistości Ameryki lat 60. - film obowiązkowy!