Please ensure Javascript is enabled for purposes of website accessibility
niepokoje do wynajęcia | kwartalnik

U mnie wszystko gra – o spektaklu „Koncert życzeń”

Optyka
Otoczona barwnością efektownych reklam i opakowań, szalenie pedantyczna i zorganizowana, nie potrafi przezwyciężyć swej samotności. [1]

Oficjalny opis spektaklu „Koncert życzeń”, reż. Yana Ross

WYCIERACZKA Z NAPISEM ,,WELCOME”

Ciasno tutaj. Czy ten pan mógłby się przesunąć? Wygląda na to, że jest tu jakaś nieformalna kolejka – ale nie widać dokąd. Ludzie tłoczą się na korytarzu – jest rodzina z nastoletnim synem ze słuchawkami w uszach, koleżanki na emeryturze, młoda, może zaręczona, para. Tuż za mną przyjaciele, dziewczyna i chłopak – oboje opowiadają o swojej drugiej, męskiej połówce. Tłum faluje – w rytmie rozmów niekoniecznie cichych, żartów nieukrywanych, historii dzielonych, emocji współodczuwanych. Każdy przyszedł z kimś – z rodziną, przyjaciółmi, partnerem czy partnerką. Każdy przyszedł z kimś – oglądać spektakl o samotności. Spektakl jednego aktora. Monodram. Dramat, którego tematem jest s a m o t n o ś ć . Widzowie przyszli z k i m ś . Hipokryzja?

– Proszę przygotować bilety – woła uśmiechnięta pracowniczka teatru. – Zapraszamy. Zachęcamy do oglądania spektaklu ze wszystkich stron.

Spragnieni sztuki miłośnicy teatru wsypują się na… scenę? Widownię? Do sali, w której scenę stanowi niski podest na środku. Nie ma krzeseł – w pomieszczeniu w rogu stoją dwa zabłąkane fotele, które ewidentnie nie pasują do układu stojącej widowni. Na scenie (podeście) zaaranżowano mieszkanie – pomieszczenia wyodrębniono różną podłogą i meblami. Jest kuchnia z szafkami, zlewem, lodówką, pralką i mikrofalą, łazienka z prysznicem, toaletą, umywalką i dużym lustrem. Przedpokój z wieszakiem na ubrania, szafką na klucze i radio oraz salon – kanapa, fotel, stolik kawowy z laptopem i, jak w każdym polskim mieszkaniu, telewizor.

W wejściu do mieszkania stoi zamrożona jedna jedyna aktorka – i wiadomo, że liczba ta się nie zmieni przez cały spektakl. Czeka, aż gadatliwy tłum, który przyszedł dzielić ze swoimi bliskimi sobotni wieczór, wejdzie, rozgości się, zadomowi, znajdzie swoje miejsce. Dużo nas przyszło na ten spektakl. Podest jest otoczony ze wszystkich stron przynajmniej dwoma rzędami widzów. W niektórych miejscach, tych z dobrym widokiem – kuchni i łazience – ludzka obwódka ma wyraźne zgrubienie. Sala zostaje wyciemniona.

W DOBRYM TOWARZYSTWIE CZAS PŁYNIE WOLNO

Samotne spędzanie czasu jest trudne – czy może lepiej: samotne spędzanie czasów jest trudne. Czasu wolnego – gdy nie ma dodatkowego czynnika motywacyjnego w postaci człowieka, który zaproponuje lub zaprosi, ani też nie ma takiego, który dostał od nas propozycję i został zaproszony. Czasu pracy – gdy nie ma innego spojrzenia, podejścia, możliwości konsultacji. Czasu w domu – gdy mieszka się samemu i wieczorem nie ma się do kogo odezwać. Samotność była, jest i będzie trudna – niezależnie od czasu.

Bohaterka spektaklu wchodzi do mieszkania. Zdejmuje buty, przebiera się w domowe dresy, nastawia pranie. Rozpakowuje zakupy – przez przypadek wkłada płyn do mycia naczyń do lodówki. Orientuje się, wyciąga go, odkłada na miejsce. Przygotowuje kolację, nastawia wodę na owocową herbatę. Włącza telewizję. Widownia jest raczona odcinkiem „The Kardashians”.

„Rodzina, którą znacie i kochacie, wraca w zupełnie nowej serii, dając wam pełny wgląd w ich życie. Kris, Kourtney, Kim, Khloe, Kendall i Kylie powracają przed kamery, by ujawnić prawdę kryjącą się za nagłówkami gazet. Od ogromnej presji związanej z prowadzeniem biznesu wartego miliardy dolarów, po radosne chwile zabawy i odwożenie dzieci do szkoły – ten serial wprowadza widzów w świat porywająco szczerej historii o miłości i życiu w świetle reflektorów[2]”.

Koneserzy sztuki wysokiej momentalnie schodzą na ziemię. Ślub jednej z sióstr K. odbywa się w Paryżu – obserwujemy więc przymierzanie sukni ślubnej, stylizacje druhen, zakwaterowanie w luksusowym hotelu, dramatyczną rozmowę, w której panna młoda wyrzuca swojej siostrze, że ma włosy pofarbowane na kolor niepasujący do sukienki, którą dla niej wybrała. Niewdzięczna! Przecież organizacja takiego przedsięwzięcia jak ślub i wesele w stolicy Francji kosztowało czas i pieniądze!

Po przeciwległej stronie sceny pani wyglądająca na nauczycielkę spogląda na telefon. Młody mężczyzna (prawnik?) odczytuje powiadomienia na smartwatchu. Kobieta tuż za mną zaczyna chodzić dookoła sceny – biedna, przyszła do teatru w obcasach. Słychać pierwsze głębsze wdechy. Kroki w całym obwarzanku podglądaczy. Pojedyncze łyki wody szczęśliwców, którzy zabrali ze sobą butelki.

ODBICIE

Bohaterka dalej krząta się po mieszkaniu. Myje twarz – dokładnie zmywa makijaż, tonizuje cerę i znajduje pryszcza, którego natychmiast postanawia się pozbyć. Szczotkuje zęby robiąc dziwne miny do lustra, będącego jednocześnie szybą wenecką. Po drugiej stronie, w odległości metra od tafli, stoi młoda para, która, całkowicie nieironicznie, lustruje bohaterkę. Szeroki uśmiech pokazujący pełne uzębienie, ruch nadgarstkiem w prawo, potem w lewo – dynamicznie, wręcz lekko agresywnie. Można odnieść wrażenie, że usunięte mają zostać nie tyle resztki kanapki z pomidorem, ale kurz całego dnia.

Nuda, niczym niepozorna, szara masa, wpełza ostrożnie na scenę – bohaterka przecież nie zrobiła nic, co byłoby zaskoczeniem. Jedynym intrygującym elementem, cały czas walczącym o uwagę widzów, były unoszące się w emocjach Kardashianki na ekranie telewizora. Warto podkreślić – kobieta wróciła do domu i robi dokładnie to, czego można się spodziewać po osobie wracającej z pracy. I wtedy ta jedna myśl, zauważenie, to jedno „zdanie sobie sprawy z” dopadło rozkojarzoną, znudzoną, nieuważną mnie. Ona zachowuje się tak samo, jak ja się zachowywałam, gdy przez chwilę mieszkałam sama.

KRÓTKA PRZERWA NA REKLAMY

Na scenie lekkie poruszenie – to już ta godzina! Telewizja gaśnie, a przez radio zaczyna mówić Wojciech Mann.

– Mamy kolejny list od słuchaczki… – zaczyna czytać prowadzący audycję. Atmosfera w mieszkaniu zmienia się. Razem z bohaterką słuchamy historii kobiet pozdrawiających swoich mężów, dzieci, przyjaciół. Każda zamawia piosenkę – wesołą lub nostalgiczną, bardziej lub mniej znaną. Do pierwszej główna słuchaczka zaczyna tańczyć, do kolejnej – zapala papierosa. W czasie trzeciej, z pewnością sentymentalnej, bohaterce zebrało się na płacz.

Na pełnej par widowni zagościło współczucie – ten dodatkowy, samotny gość, wzbudził chwilową konsternację. Zastanowienie – pasuje, nie pasuje? Już tu jest, ciężko go wyprosić. Rozsiada się, zadomawia, uzewnętrznia i w tym uzewnętrznieniu zdaje się być ograniczony czasowo. Wraz z końcowym dźwiękiem piosenki i ostatnim zaciągnięciem się papierosem, smutek, żal, złość, samotność – kompletny zbiór emocji uwolnionych przez dźwięki z radia – idą w odstawkę. Emocje zostają schowane, reakcje zakończone, akcja spektaklu toczy się dalej. Jak gdyby nigdy nic.

WYBIERZ CZYNNOŚĆ

Bolą mnie plecy. Okropnie bolą mnie plecy i wiem, że nie tylko mnie. Słyszę podobne komentarze wypowiadane szeptem przez osoby szukające troski do osób się o nie troszczących. Widzę coraz więcej krążących elektronów przekonanych, że zrobienie dziesięciu tysięcy kroków w czasie sztuki teatralnej, to lekarstwo na skutki siedzącego trybu życia. Nabijamy kolejne okrążenia – wyścig do mety, do końca spektaklu, końca historii, końca… sensu wszystkiego? Obserwujemy, ale nieuważnie. Przyglądamy się, ale nie widzimy szczegółów. Jest nam źle, niewygodnie, chcemy usiąść. Na dwóch zabłąkanych fotelach rozsiadły się starsze panie. Młoda dziewczyna oparła się o ścianę. „Być dla siebie oparciem” nabrało nowego, niezwykle dosłownego znaczenia. Mija godzina spektaklu. Straciłam nadzieję, że aktorka wypowie chociaż jedno słowo – narasta we mnie frustracja.

Pojawia się nowy dźwięk. Po telewizji i radiu przyszedł czas na urządzenie przypisane do młodszego pokolenia – komputer. Kobieta uruchamia laptopa i włącza powszechnie znaną i lubianą grę komputerową „Simsy”. Jaki jest sens rozgrywki? Odgórnie zdefiniowanego nie ma – nie da się tej gry wygrać, doprowadzić do końca. O celach i planach decyduje gracz. To on stwarza swoją rodzinę, buduje i urządza dom, projektuje ogród, rozwija relacje między Simami, znajduje przyjaciół, pracę i pasję – trzy elementy składowe „szczęśliwego dorosłego”. Widownia momentalnie skupia swoją uwagę na ekranie, na którym toczy się zwykłe życie simowej rodzinki – Simy gotują obiad, jedzą, sprzątają, rozmawiają ze sobą. Bohaterka ustawia poszczególne zadania dla każdego Sima w kolejce. Dzięki temu uzyskuje chwilę na to, by samej móc się pokręcić po mieszkaniu.

Uśmiech nie mógł zejść mi z twarzy – przecież ta sytuacja jest komiczna. Oglądamy samotną kobietę, która wieczorem po pracy gra w grę komputerową, w której tworzy fikcyjną rodzinę, zadaje im zadania, dba o to, żeby żyli spokojnym życiem. Czy ona jest tak samotna, że potrzeby zaspokojenia relacji szuka w świecie wirtualnym? Byłoby to możliwe, gdyby nie fakt, że bohaterka nie skupia się nadmiernie na postaciach z zielonym diamencikiem nad głową. Często wstaje od stołu, zagląda do kuchni, porządkuje przestrzeń dookoła siebie. Życie Simów toczy się samoistnie. Życie bohaterki również – z każdą minutą spektaklu dojrzewa wrażenie braku kontroli i braku sprawczości.

ZROBIŁO SIĘ NIEWYGODNIE

– Może my powinniśmy się odezwać? Zareagować? – pojawia się ciche pytanie na widowni. W opisie spektaklu nie było informacji, jakoby był to spektakl interaktywny, ale może od nas, od otoczenia widzącego fakty i mającego odczucia, wymagana jest jakaś bliżej niesprecyzowana akcja? Ktoś mógłby coś powiedzieć, zawołać, nawiązać kontakt? Wejść w życie bohaterki? Zrobić… cokolwiek?

Laptop zostaje zamknięty. Łóżko pościelone, światła pogaszone. Bohaterka sięga po wieczorną lekturę – katalog IKEA. Stop, gdzieś w kulturze pojawił się już ten motyw! Kultowy film „Fightclub” rozpoczyna się bardzo podobnym motywem – bohater wraca do mieszkania po całym dniu nudnej, biurowej, papierkowej roboty i w ramach zabicia czasu zamawia nowe meble do małego mieszkania. W dalszej części filmu życie Narratora drastycznie się zmienia, lądując w miejscu, w którym nie przypuszczał, że kiedykolwiek się znajdzie. A jaki skutek przeglądanie katalogu wnętrzarskiego przynosi bohaterce spektaklu? Bezsenność. Wierci się, przewraca, poprawia, ale ciągle nie może zasnąć.

Decyzja została podjęta szybko – należy sięgnąć po leki nasenne. Przestudiować ulotkę, zapoznać się z dawkowaniem, działaniami niepożądanymi, skutkami ubocznymi, podejść odpowiedzialnie, popić tabletkę winem, zachować się dorośle. Na stole pojawił się kieliszek wina – jeden, potem drugi. W powietrzu unoszą się opary zmęczenia i beznadziei, kłębią się smutki i samotności – szczególnie te z radia, telewizji i komputera. Prym nad odbiorem tej sztuki zaczynają przejmować emocje – obecne cały czas, ale wcześniej grzecznie stojące między członkami widowni: prawnikiem, panią nauczycielką i zakochaną parą. Teraz jednak ciężkie odczucia wchodzą w skórę niemalże wszystkich. W powietrzu czuć coś negatywnego. Coś w nas tężeje.

JA TO WY, WY TO MY

Krok inny, niewystępujący wcześniej. Aktorka schodzi z podestu. Podchodzi do mężczyzny w szarej koszuli. Krzyżuje ręce. Opiera ciężar ciała na lewej nodze. Przebiega wzrokiem po scenie. Na jej twarzy wykwita znudzenie.

Brawa, ukłony i szok – dźwięk, widok i uczucie. Myślami nadal jestem przy scenie finałowej – ten jeden prosty krok, to zastygnięcie. Trochę niespodziewane, a jednak oczekiwane. Można było się domyślić, że samotna kobieta, której życie na pozór wydaje się spokojne i ułożone, tak podobne do życia każdego z widowni, skończy w taki, a nie inny sposób. Że zdystansuje się ona na tyle, że z bohaterki swojego życia stanie się jedną z wielu osób zasiadających – przepraszam, stojących – na widowni. Odseparuje się emocjonalnie, zostawi w mieszkaniu wszystko to, co trudne – samotność, smutek, nudę i rutynę, podczas gdy sama po prostu z tego mieszkania wyjdzie. I mimo że wszyscy mieliśmy otwarte oczy, wszyscy patrzyliśmy i obserwowaliśmy, nikt nie chciał zobaczyć. Odwracaliśmy wzrok na Kardashianki i Simsy, uciekaliśmy od ciszy włączając radio.

I JAK WRAŻENIA?

Spektakl „Koncert życzeń” odbył się w Teatrze Łaźnia Nowa na krakowskiej Nowej Hucie początkiem lutego 2023 r. Dramat został oparty na tekście Franza Xavera Kroetza, a wyreżyserowała go Yana Ross. W rolę bohaterki wcieliła się Danuta Stenka. Nie był to spektakl typowy – raczej historia, która postanowiła z widzami zamieszkać. Urządzić sobie pokój, przynieść swoje bibeloty, postawić je nad kominkiem. Nie dać odpowiedzi. Tym, którzy widzieli w bohaterce kogoś bliskiego, zostawić współczucie, może poczucie winy. Tych, dla których spektakl był lustrem – zostawić z pytaniem, gdzie ta samotność może doprowadzić i co można z nią zrobić.

Chce się powiedzieć z gorzkim uśmiechem na twarzy: życie to nie koncert życzeń! Ale z jeszcze większym przekąsem można zapytać – ale co zgoda z tym stwierdzeniem ze sobą niesie?

Źródła:
[1] https://laznianowa.pl/spektakl/koncert-zyczen (data dostępu: 14.02.2023)
[2] https://www.filmweb.pl/tvshow/The+Kardashians-2022-10014056 (data dostępu: 14.02.2023)
Grafika: Barbara Szweda