Please ensure Javascript is enabled for purposes of website accessibility
Wystawa „Płacz nad rozlanym”

Nie słyszę Cię, gdy przychodzi szum

Opis

Wylewam z filiżanek nieposkładane słowa, zdania, myśli, które połączone razem w nic się nie układają. Tak też wylewam swoje żale, poświęcone problemom komunikacyjnym, odczytywaniu zamiarów, relacji. Trudno rozmawiać i trudno nie czuć się samotnym w tym przebodźcowanym świecie.

Tekst twórczy

W modelu przekazu sygnałów, zaproponowanym przez Clauda Shanona w 1949 roku, pomiędzy nadaniem a odbiorem informacji dochodzi do jej zakłócenia poprzez szumy charakterystyczne dla kanału, którym jest sygnał jest przekazywany. Ta już dość leciwa koncepcja została zaadaptowana w analizie komunikacji – „szumy” możemy badać jako czynniki wewnętrzne lub zewnętrzne utrudniające nam porozumiewanie się ze sobą. Przekaz może zostać zagłuszony lub zniekształcony (Goban-Klas, 2015, p. 58). Ta obserwacja mimo zmieniających się uwarunkowań, wciąż stanowi dobry punkt wyjścia do rozmyślań nad komunikacją. Szumy nadal są obecne, a może i bardziej niż kiedykolwiek, przez to jak różnymi kanałami dziś się porozumiewamy, a w ich obrębie wytwarzają się przeróżne grupy.

To powiedziawszy dręczy mnie pytanie – czy warto rozmawiać? Powiedzieć wprost, że nie, to może i dość cyniczne nadużycie, ale na pewno nie jest łatwo się porozumieć. Szumy przenikają nas na co dzień do tego stopnia, że czasem trudno usłyszeć coś co nimi nie jest. W przestrzeni cyfrowej łatwo o niezrozumienie, bo używane medium wpływa na to, w jaki sposób formułujemy myśli. Zmiany pokoleniowe następują przy tym w sposób niezwykle dynamiczny i o ile 20-kilkulatkom nie grozi zostanie kolokwialnym boomerem, o tyle już wkrótce mogą czuć się obco, widząc kształtujące się czy zupełnie przyszłe trendy w komunikacji. Zmierzam do tego, że w czasie przesiąknięcia natłokiem informacji i zmiennych, komunikacja staje się równie intensywna, co rzeczywistość. Zaś przynależność do nierzadko bardzo specyficznych (pod)grup, także potrafi komplikować rozmowy.

I to mnie właśnie w pewien sposób smuci, że nie ma odpowiedzi na pytanie – jak rozmawiać? Najtrudniejsze w nowych mediach jest chyba to, że nie tylko wpływają na sposób formowania myśli, ale gdzieś zacierają kwestię intencjonalności. Często trudno wychwycić (szczególnie gdy wiadomość jest ograniczona do np. 280 znaków), co też właśnie autor sobie myślał i jak się do tego emocjonalnie ustosunkować. Szybkość publikacji ciągle biegnących myśli, w połączeniu z ich niedosłowną wielowarstwowością, nieprecyzyjnością, w której trudno wyróżnić niuanse, sprawia, że czasem nie ma sposobu, by się zrozumieć. I tak też napędzany jest ciąg nieporozumień, mogący już tylko eskalować

To warunki, w których zdaje się kwitnąć samotność. Gdy już myślenie o rozmowach przywołuje niewygodne skojarzenia o próżnym wysiłku i dążeniu donikąd, bądź w najlepszym wypadku, rozmywanie się w codzienności – to jak tu mieć nadzieję na wzajemne zrozumienie. Nie wiem więc, czy warto rozmawiać, można próbować, ale mleko smutków się rozlewa, a wraz z nim rozlewają się słowa i trudno powiedzieć, jak się uformują.

Źródła
Goban-Klas, T. (2015) Media i komunikowanie masowe: teorie i analizy prasy, radia, telewizji i Internetu. Wyd. 2, 5 dodr. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.
Fotografia: Anna Jaszczur