Wyszła późnym popołudniem z sali wykładowej. Na wykładzie niezbyt się skupiała, w czasie zajęć próbowała odhaczyć jak najwięcej rzeczy ze swojej listy zadań do zrobienia. Lista ta była zawsze długa, Kate miała wręcz wrażenie, że nigdy się nie kończy.
Podczas wykładu udało jej się wykonać dwa punkty, natomiast dopisała pięć, równie ważnych i istotnych. Gdy tylko usłyszała od prowadzącego słowa świadczące o końcu zajęć natychmiast się zebrała i opuściła wykład jako jedna z pierwszych osób. Zjechała windą na sam dół budynku i nie patrząc portierowi w oczy poprosiła o kurtkę, nie dziękując wyszła pośpiesznie. Nie zauważyła jak jej znajoma, wchodząc do budynku, powiedziała jej “cześć”. Nie słyszała nic, pochłonięta myślami o tym, ile ma do zrobienia. Szła dalej, drogę na przystanek autobusowy znała na pamięć, więc wyciągnęła telefon, żeby spędzić czas w którym idzie w produktywny sposób. Wpatrzona w ekran telefonu, nie widziała, jak zachodzące zimowe słońce intensywnie odbijało się w starych oknach innych budynków uczelni, tworząc piękne flary barwne, złożone z pomarańczu, różu i fioletu. Nie zwróciła nawet uwagi na śnieg, który zaczął delikatnie pruszyć, błyszcząc się w zachodzącym świetle, zwiastując zmianę pogody.
Płatki opadały na jej brązowe włosy a ona myślała, jak co do minuty zaplanować czas w domu tak, żeby wyrobić się ze wszystkim do północy. Miała do napisania w tym tygodniu dwa kolokwia i nie chciała przez nie rezygnować z treningów na siłowni, więc szukała, co innego w jej planie dnia może poświęcić. Po chwili analizy doszła do wniosku, że najlepiej będzie, jak zrezygnuje z paru godzin snu. “Najwyżej będę niewyspana jeden dzień, żaden problem” – pomyślała – “W końcu po coś istnieją energetyki”. Szła przez kilkanaście minut, sprawdzając po kolei swoje wszystkie social media. Gdy skończyła przeglądać ostatnie, wracała z powrotem do pierwszego. Snuła się po internecie, pochłaniając setki informacji, o których po sekundzie już nie pamiętała.
Po dotarciu do przystanku autobusowego przypomniało jej się, że miała zadzwonić do swojej przyjaciółki i odwołać spotkanie – chciała w tym czasie przerobić więcej materiału do kolokwium. Znalazła jej numer i zadzwoniła.
— Halo? Kochana, przepraszam cię najmocniej, ale dzisiaj jednak nie dam rady się spotkać.
— Ojej, dlaczego? – odezwał się głos w telefonie.
— Wiesz, dużo mam na głowie, na pewno nadrobimy to innym razem, ale dzisiaj muszę usiąść do paru projektów. Odezwę się, jak już będę miała wolniejszy grafik.
— Kate, ale ty nigdy nie masz wolniejszego grafiku! – zaśmiał się serdecznie głos przyjaciółki.
— Wiem, pracuję nad tym. Jestem już trochę zmęczona ilością rzeczy, które mam na głowie, ale nie jestem w tym momencie w stanie z niczego zrezygnować – Kate odpowiedziała przejęta.
— Eh, mam tylko nadzieję, że nie przesadzisz.
— Będzie dobrze, dzięki za wyrozumiałość! Kocham, pa! – Kate rozłączyła się i podeszła bliżej przystanku autobusowego.
Zdała sobie sprawę, że w istocie jest bardzo zmęczona. Próbowała się pocieszyć wizją jakiegoś dnia w kolejnym tygodniu, w którym mogłaby odpocząć, ale nie była pewna, czy w najbliższym czasie taki dzień faktycznie będzie miał miejsce. “No trudno, muszę zagryźć zęby i wytrzymać” – powiedziała sobie. “Nie jest tak źle”– pomyślała, włączyła podcast i stała, czekając na autobus.
Autobus przyjechał dość szybko, i Kate weszła do niego tylnymi drzwiami, szukając jakiegoś miejsca siedzącego. Szła od tyłu autobusu, lecz wszystko po kolei było zajęte, dopiero z samego przodu znalazła jedno wolne miejsce – obok jakiejś dziewczynki. Dziecko bardzo mocno przypominało jej kogoś, ale Kate nie miała pojęcia, kogo. Podeszła do niej i usiadła obok. Jechały razem chwilę w ciszy.
— Jak ci mija dzień? – Spytała po jakimś czasie dziewczynka. Kate bardzo zmieszała się na to pytanie, nie spodziewała się usłyszeć go od obcego dziecka w autobusie.
— Eee, czy ja ciebie znam? – odparła Kate.
— Tak. – Jednym słowem potwierdziła dziewczynka.
— W takim razie skąd?
— Z dzieciństwa. – Dziecko stwierdziło krótko. Kate wciąż nie rozumiała i przez chwilę nic nie odpowiadała. Znów siedziały w ciszy.
*
— Czy uważasz, żeby nie nadepnąć na linie? – dziewczynka zadała kolejne pytanie.
— Co? O czym ty mówisz do mnie? – odpowiedziała Kate, tym razem ostrzej niż za poprzednim razem. Po całym dniu na uczelni jej cierpliwość powoli się kończyła.
— No, czy jak chodzisz po chodniku, to czy dalej uważasz, żeby nie nadepnąć na linie? – wyjaśniło dziecko.
— Dalej? Skąd wiesz, że kiedyś to robiłam?
— Czy jak idziesz gdzieś to czy dalej patrzysz na chmurki i wyobrażasz sobie, co przypominają? – spytało zaciekawione dziecko.
— Nie, nie robię tego – odpowiedziała Kate.
— Czy dalej zrywasz stokrotki jak na jakieś trafisz na spacerze?
— Dość, skąd wiesz, co robiłam, gdy byłam dzieckiem? – Kate wydawało się to dość dziwne, że obce dziecko wie o niej tak dużo – zwłaszcza o rzeczach, o których ona sama już dawno zapomniała.
— No, mówię, znamy się. Nawet bardzo dobrze. – Pewna siebie dziewczynka oznajmiła.
— Ciekawe niby skąd. Jak masz na imię?
— Kate.
— Nie znam żadnej osoby w twoim wieku, która by miała to samo imię, co ja – podejrzliwie stwierdziła dorosła Kate.
— Znasz mnie. Znasz mnie całe twoje życie. Ja jestem tobą, tobą z dzieciństwa – powiedziała rozemocjonowana dziewczynka. Dorosłą Kate zamurowało, a dziewczynka mówiła dalej.
— Przyszłam do ciebie, bo przestałaś robić rzeczy, które sprawiają ci szczęście.
— Przecież robię całe milion rzeczy, które sprawiają mi szczęście – odburknęła Kate, wciąż nie mając pojęcia, co się dzieje i czy to dalej jest w jakimkolwiek stopniu rzeczywiste.
— Nie masz czasu patrzeć na chmurki! Nie patrzysz już na pieski innych ludzi i nie zrywasz stokrotek. Smutno mi, że tego nie robisz. Nigdy nie chciałam jak dorosnę być takim smutnym dorosłym, jakim ty jesteś.
— Nie rozumiem. – Dorosła Kate próbowała zrozumieć cokolwiek z przebiegu sytuacji, w jakiej się znalazła.
— Nie masz uśmiechu na twarzy. Nigdy nie masz uśmiechu na twarzy. Przyszłam, żeby ci przypomnieć najważniejsze rzeczy na świecie. A te rzeczy to śmianie się, jedzenie truskawkowych lodów i zbieranie stokrotek. I niezapominajek. Kiedy ostatnio widziałaś niezapominajkę?
Podczas wykładu udało jej się wykonać dwa punkty, natomiast dopisała pięć, równie ważnych i istotnych. Gdy tylko usłyszała od prowadzącego słowa świadczące o końcu zajęć natychmiast się zebrała i opuściła wykład jako jedna z pierwszych osób. Zjechała windą na sam dół budynku i nie patrząc portierowi w oczy poprosiła o kurtkę, nie dziękując wyszła pośpiesznie. Nie zauważyła jak jej znajoma, wchodząc do budynku, powiedziała jej “cześć”. Nie słyszała nic, pochłonięta myślami o tym, ile ma do zrobienia. Szła dalej, drogę na przystanek autobusowy znała na pamięć, więc wyciągnęła telefon, żeby spędzić czas w którym idzie w produktywny sposób. Wpatrzona w ekran telefonu, nie widziała, jak zachodzące zimowe słońce intensywnie odbijało się w starych oknach innych budynków uczelni, tworząc piękne flary barwne, złożone z pomarańczu, różu i fioletu. Nie zwróciła nawet uwagi na śnieg, który zaczął delikatnie pruszyć, błyszcząc się w zachodzącym świetle, zwiastując zmianę pogody.
Płatki opadały na jej brązowe włosy a ona myślała, jak co do minuty zaplanować czas w domu tak, żeby wyrobić się ze wszystkim do północy. Miała do napisania w tym tygodniu dwa kolokwia i nie chciała przez nie rezygnować z treningów na siłowni, więc szukała, co innego w jej planie dnia może poświęcić. Po chwili analizy doszła do wniosku, że najlepiej będzie, jak zrezygnuje z paru godzin snu. “Najwyżej będę niewyspana jeden dzień, żaden problem” – pomyślała – “W końcu po coś istnieją energetyki”. Szła przez kilkanaście minut, sprawdzając po kolei swoje wszystkie social media. Gdy skończyła przeglądać ostatnie, wracała z powrotem do pierwszego. Snuła się po internecie, pochłaniając setki informacji, o których po sekundzie już nie pamiętała.
Po dotarciu do przystanku autobusowego przypomniało jej się, że miała zadzwonić do swojej przyjaciółki i odwołać spotkanie – chciała w tym czasie przerobić więcej materiału do kolokwium. Znalazła jej numer i zadzwoniła.
— Halo? Kochana, przepraszam cię najmocniej, ale dzisiaj jednak nie dam rady się spotkać.
— Ojej, dlaczego? – odezwał się głos w telefonie.
— Wiesz, dużo mam na głowie, na pewno nadrobimy to innym razem, ale dzisiaj muszę usiąść do paru projektów. Odezwę się, jak już będę miała wolniejszy grafik.
— Kate, ale ty nigdy nie masz wolniejszego grafiku! – zaśmiał się serdecznie głos przyjaciółki.
— Wiem, pracuję nad tym. Jestem już trochę zmęczona ilością rzeczy, które mam na głowie, ale nie jestem w tym momencie w stanie z niczego zrezygnować – Kate odpowiedziała przejęta.
— Eh, mam tylko nadzieję, że nie przesadzisz.
— Będzie dobrze, dzięki za wyrozumiałość! Kocham, pa! – Kate rozłączyła się i podeszła bliżej przystanku autobusowego.
Zdała sobie sprawę, że w istocie jest bardzo zmęczona. Próbowała się pocieszyć wizją jakiegoś dnia w kolejnym tygodniu, w którym mogłaby odpocząć, ale nie była pewna, czy w najbliższym czasie taki dzień faktycznie będzie miał miejsce. “No trudno, muszę zagryźć zęby i wytrzymać” – powiedziała sobie. “Nie jest tak źle”– pomyślała, włączyła podcast i stała, czekając na autobus.
Autobus przyjechał dość szybko, i Kate weszła do niego tylnymi drzwiami, szukając jakiegoś miejsca siedzącego. Szła od tyłu autobusu, lecz wszystko po kolei było zajęte, dopiero z samego przodu znalazła jedno wolne miejsce – obok jakiejś dziewczynki. Dziecko bardzo mocno przypominało jej kogoś, ale Kate nie miała pojęcia, kogo. Podeszła do niej i usiadła obok. Jechały razem chwilę w ciszy.
— Jak ci mija dzień? – Spytała po jakimś czasie dziewczynka. Kate bardzo zmieszała się na to pytanie, nie spodziewała się usłyszeć go od obcego dziecka w autobusie.
— Eee, czy ja ciebie znam? – odparła Kate.
— Tak. – Jednym słowem potwierdziła dziewczynka.
— W takim razie skąd?
— Z dzieciństwa. – Dziecko stwierdziło krótko. Kate wciąż nie rozumiała i przez chwilę nic nie odpowiadała. Znów siedziały w ciszy.
*
— Czy uważasz, żeby nie nadepnąć na linie? – dziewczynka zadała kolejne pytanie.
— Co? O czym ty mówisz do mnie? – odpowiedziała Kate, tym razem ostrzej niż za poprzednim razem. Po całym dniu na uczelni jej cierpliwość powoli się kończyła.
— No, czy jak chodzisz po chodniku, to czy dalej uważasz, żeby nie nadepnąć na linie? – wyjaśniło dziecko.
— Dalej? Skąd wiesz, że kiedyś to robiłam?
— Czy jak idziesz gdzieś to czy dalej patrzysz na chmurki i wyobrażasz sobie, co przypominają? – spytało zaciekawione dziecko.
— Nie, nie robię tego – odpowiedziała Kate.
— Czy dalej zrywasz stokrotki jak na jakieś trafisz na spacerze?
— Dość, skąd wiesz, co robiłam, gdy byłam dzieckiem? – Kate wydawało się to dość dziwne, że obce dziecko wie o niej tak dużo – zwłaszcza o rzeczach, o których ona sama już dawno zapomniała.
— No, mówię, znamy się. Nawet bardzo dobrze. – Pewna siebie dziewczynka oznajmiła.
— Ciekawe niby skąd. Jak masz na imię?
— Kate.
— Nie znam żadnej osoby w twoim wieku, która by miała to samo imię, co ja – podejrzliwie stwierdziła dorosła Kate.
— Znasz mnie. Znasz mnie całe twoje życie. Ja jestem tobą, tobą z dzieciństwa – powiedziała rozemocjonowana dziewczynka. Dorosłą Kate zamurowało, a dziewczynka mówiła dalej.
— Przyszłam do ciebie, bo przestałaś robić rzeczy, które sprawiają ci szczęście.
— Przecież robię całe milion rzeczy, które sprawiają mi szczęście – odburknęła Kate, wciąż nie mając pojęcia, co się dzieje i czy to dalej jest w jakimkolwiek stopniu rzeczywiste.
— Nie masz czasu patrzeć na chmurki! Nie patrzysz już na pieski innych ludzi i nie zrywasz stokrotek. Smutno mi, że tego nie robisz. Nigdy nie chciałam jak dorosnę być takim smutnym dorosłym, jakim ty jesteś.
— Nie rozumiem. – Dorosła Kate próbowała zrozumieć cokolwiek z przebiegu sytuacji, w jakiej się znalazła.
— Nie masz uśmiechu na twarzy. Nigdy nie masz uśmiechu na twarzy. Przyszłam, żeby ci przypomnieć najważniejsze rzeczy na świecie. A te rzeczy to śmianie się, jedzenie truskawkowych lodów i zbieranie stokrotek. I niezapominajek. Kiedy ostatnio widziałaś niezapominajkę?