Please ensure Javascript is enabled for purposes of website accessibility
przypatrz się dobrze | kwartalnik

Wyostrzyć codzienność – o „Szkicach malajskich” Alfiana Sa’ata

Optyka
If you care too much about Singapore, first it'll break your spirit, and finally, it will break your heart.

— Alfian Sa’at

Chwilowe oślepienie

Singapur na pierwszy rzut oka może jawić się jako technologiczna utopia. Biura podróży kuszą nas pięknymi ujęciami tego państwa, które wręcz krzyczą, żeby odwiedzić ten raj na ziemi. Upajając się tymi widokami i czytając o tym, jak dobrze zorganizowane pod względem urbanistycznym jest to miasto-państwo, momentami można zapomnieć, że Singapur, jak każde państwo, ma swoje grzechy, a co za tym idzie również swoich krytyków.

Okropne dziecko

Alfian Sa’at, a tak w zasadzie to Alfian bin Sa'at, to urodzony w 1977 roku singapurski dramaturg, poeta i pisarz malajskiego pochodzenia. Jest autorem wielu sztuk teatralnych, a także laureatem takich nagród jak: Life! Theatre Awards for Best Original Script, Young Artist Award for Literature, SPH-NAC Golden Point Award for Poetry. W swoich dziełach krytykuje rodzinny Singapur za jego podejście do kwestii takich jak: rasa, płeć czy religijność. Ze względu na otwartą krytykę przylgnęło do niego określenie enfant terrible z francuskiego oznaczające kogoś zadającego kłopotliwe pytania lub zdradzającego rodzinne tajemnice. W 1998 roku napisał wiersz „Singapore You Are Not My Country”, który odbił się w Singapurze szerokim echem, gdy 8 października 2019 roku jego fragmenty zostały zacytowane przez ministra edukacji Ong Ye Kunga w celu uzasadnienia decyzji o odwołaniu panelu, który Alfian Sa’at miał prowadzić. Pojawiły się wtedy głosy broniące poety, a profesor Tommy Koh w poście na Facebooku nadał Sa’atowi miano „kochającego krytyka Singapuru”.

Zwrócenie narracji

W 2012 roku Alfian Sa’at opublikował „Szkice malajskie” będące zbiorem miniatur (ze względu na ich krótkość i konstrukcję trudno je nazwać opowiadaniami) skupiających się wokół życia i problemów społeczności malajskiej w Singapurze, a także w rodzinnej Malezji. Nie bez znaczenia jest tytuł tego zbioru, który nawiązuje do wydanej w 1895 roku książki Franka Swettenhama – gubernatora brytyjskiej kolonii na półwyspie malajskim. Podczas tegorocznego spotkania w Najlepszej Księgarnii w Warszawie, autor wspominał, że kradzież tytułu książki Swettenhama miała być swego rodzaju aktem dekolonizacji. Postawieniem nowych szkiców w opozycji do orientalistycznego i dyskryminującego sposobu postrzegania Malajów przez dziewiętnastowiecznego autora.

Fikcja, ale czy na pewno?

Alfian Sa’at pokazuje w „Szkicach malajskich”, w jaki sposób poprzez fikcję przekazywać te fragmenty rzeczywistości, które nie znajdują swojego miejsca w reportażach czy biografiach, przez to, jak bardzo są zniuansowane. Daje wgląd w mały ułamek codziennego życia Malajek i Malajów, i wyłuskuje takie momenty, które na pierwszy rzut oka mogą się wydawać bardzo zwyczajne, a jednak potrafią zagnieździć się w naszej świadomości w znacznie większym stopniu niż suche fakty. W przedmowie do polskiego wydania Irsizal Mohamed Isa zaznacza jednak, że fikcyjność bohaterów tych mikroopowiadań jest pozorna. Odnajduje on w tych postaciach swoich znajomych, którzy zmagali się z podobnymi problemami, i którym Alfian Sa’at oddaje w tej książce głos.

Zaplątane w kontekstach

To, co uderza w „Szkicach malajskich” to zaskakująca uniwersalność tych miniatur. Chociaż są one skupione wokół społeczności malajskiej w Singapurze, to adresują problemy, które trawią całą planetę. Różnice klasowe, islamofobia czy dyskryminacja ze względu na pochodzenie etniczne to tylko część podnoszonych przez autora tematów. Alfian Sa’at zawiesza swoje szkice w przestrzeni, która jest pełna znaczeń i pozostawia czytelnikowi miejsce na refleksję. Zdając sobie sprawę z wielowarstwowości tych problemów, nie próbuje uchwycić ich w całości, a raczej otwiera swoimi tekstami drzwi do bardziej pogłębionej dyskusji nad tym, jak bardzo obecne są one w życiu Malajek i Malajów każdego dnia.

Bohaterowie tego zbioru są zamknięci w bańce stereotypów, które narosły wokół mniejszości malajskiej, i z której wielu z nich pragnie się wyrwać. Większość Malajów w Singapurze wyznaje islam, co pociąga za sobą masę uprzedzeń. Jeden z pierwszych tekstów tego zbioru opowiada o Malajce, która ubrana w tradycyjny malajski strój – baju kurung i zakrywającą włosy chustę – tudung, nie podała dłoni prezydentowi odbierając dyplom podczas ceremonii wręczenia wyróżnień dla najlepszych malajsko-muzułmańskich studentów i studentek. Nie zrobiła tego, bo nie było to zgodne z wyznawaną przez nią religią. Jej zachowanie zostało jednak uznane za obraźliwe, a wkrótce po tym bohaterka stała się symbolem malajskiego kłopotu z integracją.

Społeczność malajska jest również postrzegana jako gorsza ze względu na niższy poziom wykształcenia. Próbę dystansu od takiego wyobrażenia na temat Malajów dobrze pokazuje jeden ze szkiców o tytule „Marne pocieszenie”, który skupia się na postaci Razmi’ego – lekarza o malajskim pochodzeniu, który przeprowadza wywiad z niezamężną pacjentką z tej samej mniejszości, będącą w nieplanowanej ciąży. Od początku mężczyzna czuje do niej dystans, widzi w niej kolejny numerek w statystyce potwierdzający stereotyp o „kłopotliwej mniejszości”. Poufny ton, jaki nabiera ta rozmowa, sprawia mu dyskomfort. W końcu przez całe życie próbował pokazać innym, że nie jest stereotypowym Malajem. Ten szkic jest mocno związany z historią Afiana Sa’ata, który sam w wieku 18 lat chciał zostać lekarzem. Jego motywacją, tak samo, jak w przypadku Razmi’ego, było udowodnienie wszystkim niedowiarkom i samemu sobie, że Malaj z ubogiej klasy robotniczej też potrafi.

Miasto pełne opowieści

Pośród tych skupionych na politycznych tematach historii można znaleźć również teksty spokojniejsze, przesiąknięte malajską kulturą i tęsknotą za tym, co przeminęło na skutek urbanizacji Singapuru. O swojej obecności przypominają postacie z malajskich wierzeń, Autor sprytnie wplata je w narrację w taki sposób, że pomimo ich mityczności, miniatury, w których występują, są wciąż mocno zakorzenione w rzeczywistości. Czytając ten zbiór, co jakiś czas natrafiamy też na ultrakrótkie szkice mające jedną, maksymalnie dwie strony, które nie mają wyraźnego przekazu. Te wycinki rzeczywistości służą raczej ożywieniu Singapuru. Pokazaniu, jak wiele historii możemy w nim znaleźć na co dzień, jeśli tylko na chwilę się zatrzymamy.

Głos, który dał się usłyszeć

Szkice Alfiana Sa’ata, nawet te poruszające polityczne tematy, nie są napisane jedynie w celu wywołania w nas uniwersalnych refleksji. Bohaterowie są w nich potraktowani z dużym zrozumieniem i empatią, nie jako nośniki większych idei, a rzeczywiście ludzie z krwi i kości. Chociaż widzimy pojedyncze obrazy wycięte z ich życia, łatwo jest z nimi współodczuwać. Wielkie problemy, które są adresowane w tych miniaturach, nie przykrywają emocji towarzyszących nam podczas lektury. „Szkice malajskie” oddziałują więc na czytelnika zarówno poprzez piękny, choć prosty język (tutaj brawa należy złożyć również tłumaczce – Aleksandrze Szymczyk), emocje, które w nas wywołują i problemy, które adresują. Łącząc te elementy, autor sprawia, że nie jest to lektura mająca przynieść nam jedynie wiedzę, ale też prawdziwie nas poruszyć i przynieść nam literacką satysfakcję z obcowania z czymś pięknym. To wszystko idzie w parze z celem, który przyświecał napisaniu tej książki, jakim było przybliżenie nam społeczności malajskiej. Żebyśmy w tym, zalewającym nas ze wszystkich stron informacjami świecie, byli w stanie usłyszeć ich głos.


Grafika: Małgorzata Kaczmarczyk