Opis
Znikają miejsca nieprzeznaczone do niczego. W każdą wolną przestrzeń wlewają się centra handlowe, zamknięte osiedla, tereny rekreacyjne z wyznaczonymi chodnikami, parki podzielone barierkami, parkingi, trawniki ze strzyżona trawą, strzeżone kąpieliska, gładkie drogi. Znika nam przestrzeń bez funkcji, w której trzeba samemu wymyślić, czym się zająć. Znikają tereny naturalne, znika dzikość, oddolność, organiczność. Wymieniliśmy je na dostępność i wygodę, które chociaż często potrzebne, nie muszą dominować. Zalewamy siebie samych i świat naturalny zabudowaniami, określeniami, nadaniem funkcji i wyznaczeniem zasad w przestrzeni. A takich miejsc jak spontaniczne zbiorowiska drzew i niewykorzystane pagórki nie jest dużo. Trochę mnie to smuci.
Tekst twórczy
Kiedyś to była górka
Cztery deseczki między dwoma płozami
Sanki
Wyślizgana trasa dla odważnych
Po lodzie
I trasa z ulepioną rampą
Że aż tyłek zabolał
Teraz jest tam centrum
Kilkanaście sklepów między parkingami
Windy
Siłownia, drogeria i budowlany
Promocje
Czasem znajdziesz taniej gdzie indziej
Że aż coś cię rozboli
Kiedyś to tu był las
Buki rosły w kępach i brzozy, i klony
Ścieżka
Szło się, potykało o korzenie
Pełno dziur
W nich mieszkały myszy i ptaki
Nogę dało się skręcić
Teraz to jest tam sklep
Można kupić to, co w miejscu górki
Półki
Przedmioty w paczkach, foliowe torby
Tłum ludzi
Jak rzucą jakiś fajny towar
W biegu podłożą ci nogę
Kiedyś to był domek
I piec na drewno i widok na grań, i niebo
Owce
I ludzie chodzący spać z kurami
Niedźwiedzie
Męcząca wspinaczka pod górę
Ciężkie szczapy w ramionach
Teraz to są domki
I piec na drewno i widok na sąsiada
Płoty
Rolety, żeby nikt nie podglądał
Alarmy
Wygodne drogi dojazdowe
Podpórki pod ramiona
Teraz to można
Można kupić sanki
Gorzej znaleźć górkę
A śnieg? Co to śnieg?
Teraz to można
Można iść na spacer
Wygodnym chodnikiem
Do lasu? Autem
Teraz to wszystko można
Lecz albo wszyscy domki, albo wszystkim dzicz
Rozwój
Bo coś nam się od życia należy
Tylko widocznie nie to się należy, co dla nas dobre
Cztery deseczki między dwoma płozami
Sanki
Wyślizgana trasa dla odważnych
Po lodzie
I trasa z ulepioną rampą
Że aż tyłek zabolał
Teraz jest tam centrum
Kilkanaście sklepów między parkingami
Windy
Siłownia, drogeria i budowlany
Promocje
Czasem znajdziesz taniej gdzie indziej
Że aż coś cię rozboli
Kiedyś to tu był las
Buki rosły w kępach i brzozy, i klony
Ścieżka
Szło się, potykało o korzenie
Pełno dziur
W nich mieszkały myszy i ptaki
Nogę dało się skręcić
Teraz to jest tam sklep
Można kupić to, co w miejscu górki
Półki
Przedmioty w paczkach, foliowe torby
Tłum ludzi
Jak rzucą jakiś fajny towar
W biegu podłożą ci nogę
Kiedyś to był domek
I piec na drewno i widok na grań, i niebo
Owce
I ludzie chodzący spać z kurami
Niedźwiedzie
Męcząca wspinaczka pod górę
Ciężkie szczapy w ramionach
Teraz to są domki
I piec na drewno i widok na sąsiada
Płoty
Rolety, żeby nikt nie podglądał
Alarmy
Wygodne drogi dojazdowe
Podpórki pod ramiona
Teraz to można
Można kupić sanki
Gorzej znaleźć górkę
A śnieg? Co to śnieg?
Teraz to można
Można iść na spacer
Wygodnym chodnikiem
Do lasu? Autem
Teraz to wszystko można
Lecz albo wszyscy domki, albo wszystkim dzicz
Rozwój
Bo coś nam się od życia należy
Tylko widocznie nie to się należy, co dla nas dobre
Fotografia: Szymon Komenda