Smutek i pogoda szarawa
Nie szeleszcząca, nie złota
I dni wszystkie, jak suchych gałęzi martwota
Potem wcale inaczej nie było...
Szaleńcze marzenie wszystko rozmyło
Po niej nadciągnęła prawdziwej grozy chwila
Ni to biała, ni to śnieżna zima
Ale wyszliśmy już z tego!
Już głowa przewietrzona słońcem na całego
Już jasność widać wśród najciemniejszych cieni
Już myśli w głowie mienią się w zieleni
Spójrzmy w niebo błękitne
Dwie jaskółki fruwają zwinnie
Nawet pod nogami widzę małego robaka
To już na pewno wiosny oznaka!