Please ensure Javascript is enabled for purposes of website accessibility
przepraszamy, kwartalnik w budowie | kwartalnik

Nietuzinkowa rekonstrukcja historii Pinokia – recenzja Lies of P

Optyka
Lies of P jest jednocześnie spełnieniem wszystkich marzeń wyjadaczy gatunku, ale także idealnym punktem wejścia dla nowych graczy, którzy chcieliby zacząć swoją przygodę z soulslike’ami1.

Jakie jest Lies of P?

Muszę przyznać, że przed premierą Lies of P było mi zupełnie obojętne. Robiło je w końcu studio, które nie miało żadnego doświadczenia w grach soulslike, dlatego gdzieś z tyłu głowy krążyła mi myśl, że produkcja może zawierać sporo niedociągnięć. Jednak tuż po premierze zauważyłem falę pozytywnych opinii na temat Lies of P, więc jako weteran gatunku po prostu nie mogłem przejść obojętnie wobec tego tytułu. I w tym momencie pragnę przeprosić deweloperów ze studia NEOWIZ, za to, że kiedykolwiek w nich zwątpiłem, ponieważ dzięki nim mogłem doświadczyć chyba najbardziej spójnej przygody w całej mojej historii grania w gry wideo.

Konsekwentność – właśnie to słowo najlepiej oddaje ducha omawianego tytułu. W obecnych czasach nawet tak wysoce zachwalany przez krytyków i graczy Elden Ring zawiera etapy, które wyraźnie odbiegają jakością od reszty produkcji. W tej sytuacji Lies of P jest bytem wręcz mitycznym, legendarnym – artefaktem, który nie powinien nigdy ujrzeć światła dziennego, a jednak to się właśnie stało. I naprawdę nie używam tych porównań na wyrost. Koreańskie studio zadbało, by na żadnym etapie przechodzenia ich produkcji gracz nie odczuł, że coś zostało zrobione niestarannie – na doczepkę. I mimo zastosowania standardowego dla soulslike’ów szkieletu rozgrywki, gra nie nuży swoją, wydawać by się mogło, oklepaną formułą. Stale podtrzymuje uwagę gracza, wprowadzając nowe mechaniki, prezentując ciekawe i refleksyjne wątki fabularne oraz angażując go niebanalnym designem lokacji i przeciwników.

Jak Pinokio radzi sobie w świecie steampunkowego horroru?

Chociaż historia Lies of P bazuje na oryginalnej opowieści o Pinokiu, napisanej przez Carlo Collodiego, to nie brakuje jej własnej tożsamości. Akcja gry ma miejsce w alternatywnej rzeczywistości okresu Belle Epoque i dzieje się w fikcyjnym mieście Krat, przez które toczy się epidemia, a w zasadzie epidemie. Pierwsza dotyczy buntu maszyn – humanoidalnych marionetek stworzonych przez genialnego Gepetta, by służyły ludziom, które z niewiadomych przyczyn zaczęły mordować swoich panów i siać terror na ulicach miasta. Druga plaga zwana jest zespołem petryfikacji. To tajemnicza choroba dotykająca mieszkańców Kratu, która sprawia, że na ciele zakażonych pojawiają się niebieskie kryształy oraz kamienne łuski. Dodatkowo wyniszcza organizm, doprowadzając prędzej czy później do śmierci chorego.

Fabuła gry jest dosyć standardową, apokaliptyczną historią, zmierzającą dokładnie w kierunku, który gracz podejrzewa od samego początku. Nawet największy plot twist jest czymś, czego można się domyślić w zasadzie nie odpalając gry. Jednak narracja sama w sobie została przeprowadzona bardzo trafnie i przede wszystkim przejrzyście. To miła odskocznia od chociażby serii Dark Souls, gdzie gracz bardzo często nie jest do końca świadomy tego, co tak właściwie robi, a fabuła jest mu przedstawiana w sposób szczątkowy. Jednocześnie, podobnie jak w grach FromSoftware, tutaj także większość informacji o lore świata dowiadujemy się ze znajdziek, na które natrafimy w trakcie przygody. Analogicznie do innych soulslike’ów, tym co przebija się w historii najbardziej, są wątki postaci pobocznych.

Bohaterowie, których spotkamy na swojej drodze będą mniej lub bardziej bezpośrednio odwoływać się do oryginalnej historii Collodiego. Ich wątki natomiast często zyskują tutaj drugie dno. Chociażby kot i lisica, którzy w książce oszukują Pinokia i uczą go ostrożności wobec obcych, tutaj początkowo pełnią podobną rolę, jednak wraz z rozwojem fabuły uczą naszego drewnianego chłopca czegoś jeszcze – gniewu. Nie będę oczywiście wdawał się w szczegóły, bo jest to wątek, który najlepiej odkryć i skończyć samemu. Ogólnie postacie są raczej dobrze wyeksponowane, często powiązane między sobą nieoczywistymi na pierwszy rzut oka sieciami zależności. Muszę jednak przyznać, że trochę za mało czasu zostało poświęcone niektórym złoczyńcom tej historii, którzy czasem wydają się bardzo jednowymiarowi.

Świat, do którego trafiamy, już od pierwszych chwil napawa poczuciem beznadziei. Wyniszczony Krat jest ponurym, martwym miastem. Jednak niektóre miejsca wybitnie kontrastują z rozpościerającą się dookoła aurą rozpaczy. Nieraz doznałem uczucia nieokreślonej nostalgii czy fascynacji lokacjami, które – pomimo otaczającej je ruiny – zachowały swój majestat, jak chociażby Opera Estella czy Hotel Krat. Mam jednak małe zastrzeżenie odnośnie horrorowości tego świata. W Lies of P ciężko się czymś przestraszyć, obrzydzić, czy po prostu odczuć niepokój. Sądzę, że brakuje tutaj uczucia małości i bezsilności gracza wobec świata i jego mieszkańców. I nie winię tutaj designu przeciwników, nie chodzi o to, że są za mało wymagający (bo nie są). Gra stara się być na każdym kroku uczciwa wobec gracza, co nie zawsze miało miejsce w innych dziełach z gatunku, chociażby w takim Bloodbornie, który idealnie oddaje klimat świata-koszmaru. Straszności odejmuje także fakt, że nasza postać nie jest człowiekiem, ale marionetką – maszyną stworzoną do zabijania innych kukiełek.

Długi nos, czyli o wartości kłamstwa

Jako gracz wcielamy się w specjalną marionetkę Gepetta, czyli oczywiście Pinokia, a naszym celem jest zapobiegnięcie kataklizmom dziejącym się w Kracie i odkrycie ich źródła. Wyżej wymienioną specjalnością naszego bohatera jest zdolność do kłamania, której pozbawiona jest reszta kukiełek.

Kłamstwo jest uznawane przez grę za podstawę człowieczeństwa. Na każdym kroku będziemy stawiani przed binarnymi wyborami między kłamstwem a prawdą. Decyzje, które podejmiemy będą rzutować na dalsze losy naszego bohatera – na to, czy Pinokio stanie się prawdziwym chłopcem, czy pozostanie bezduszną lalką.

Kłamanie nie jest jednak jedynym sposobem na zyskanie człowieczeństwa. Pinokio pozna na swojej drodze wiele emocji takich jak radość i śmiech, ale także żal oraz gniew i tylko od nas zależy, czy dzięki nim nauczy się współczucia, czy będzie dalej jedynie ślepo wykonywać swoją misję. Pinokio może także oddać się przyziemnym przyjemnościom, takim jak gra na fortepianie, słuchanie muzyki z gramofonu albo zabawa z kotem. To także ważny aspekt stawania się człowiekiem – wykonywanie czynności całkowicie bezsensownych, robionych jedynie z poczucia nudy, a przez to tak bardzo ludzkich.

Zakończenie gry będzie się różniło w zależności od postawy, którą się przybierze. Każdy koniec pozostawia pewien niedosyt i w pełni nagradza gracza, ukazując mu dobitnie konsekwencje własnych działań.

Rozgrywka – ulepszenie tradycyjnej formuły

Lies of P jest soulslike’iem w najczystszej postaci: łączy w sobie najlepsze mechaniki z innych gier, usprawnia je, dodaje własne pomysły i wyzbywa się elementów, które w innych soulsach jedynie irytowały.

Oryginalny system craftingu umożliwia łączenie ze sobą rękojeści i ostrzy różnych broni, co pozwala wytworzyć naprawdę ciekawy, a czasem wręcz absurdalny oręż, jak chociażby ogromny młot przymocowany do rękojeści sztyletu. Autorski system ataków krytycznych oraz specjalnych urozmaica potyczki. Mechanika parowania ciosów została wzbogacona o możliwość zniszczenia wrogiego uzbrojenia, co nakłania gracza do próby idealnego zablokowania nadchodzących ataków. Jednocześnie parowanie nie jest tak nadrzędną opcją względem uników, jak miało to miejsce przykładowo w Sekiro. Gra, podobnie jak Bloodborne, nagradza za agresywny styl walki – po (nieperfekcyjnie) zablokowanym ataku, możemy odzyskać część utraconego HP, jeśli dostatecznie szybko zaatakujemy przeciwnika. Do naszej dyspozycji trafia także mechaniczna ręka, którą możemy wyposażyć w chociażby tarczę, miotacz płomieni czy wyrzutnię granatów.

Wielu soulslike’om zdarzało się być często nie fair w stosunku do gracza, wrzucając go do absurdalnie wymagających, źle zaprojektowanych lokacji, wypełnionych absurdalnie wymagającymi, źle zaprojektowanymi przeciwnikami. W Lies of P natomiast nigdy nie doświadczyłem, by gra była jakkolwiek nieuczciwa, a każda śmierć była wynikiem wyłącznie moich błędów. Gra umila czas także małymi niuansami, takimi jak możliwość odzyskania utraconej po śmierci waluty bez wchodzenia na arenę z bossem czy wskaźnikami informującymi, który z NPC chce z nami w danej chwili porozmawiać. Lies of P zyskało u mnie opinię najsympatyczniejszego soulslike’a, jednak nie jestem pewien, czy wszystkim fanom gatunku przypadnie to do gustu. Dark Souls zasłynęło nie tylko ze swojego poziomu trudności, ale także z faktu, że często było w stanie bez powodu zmieszać gracza z błotem, zachować się wobec niego nieczysto. Takie zagrywki nie mają w Lies of P miejsca, a mimo tego poziom trudności wcale nie odstaje od reszty. Bossowie wciąż są niewiarygodnie silni i nieraz potrzeba kilku godzin do ich pokonania, a również pomiędzy nimi na gracza czeka wiele niebezpieczeństw. Zabrakło mi jednak poczucia frustracji, które tak często towarzyszyło mi w innych soulslike’ach, więc nigdy nie poczułem się faktycznie przygnieciony – mały wobec tego, co mnie otacza. Czy jest to wadą czy zaletą, zależy od preferencji graczy – ci raczej casualowi powinni być zadowoleni, natomiast ci bardziej masochistyczni czy lubujący się w przezwyciężaniu nieludzkich wyzwań mogą odczuć lekki niedosyt.

Dla kogo jest Lies of P?

Lies of P jest jednocześnie spełnieniem wszystkich marzeń wyjadaczy gatunku, ale także idealnym punktem wejścia dla nowych graczy, którzy chcieliby zacząć swoją przygodę z soulslikeami. Ta znana wszystkim historia o chłopcu, któremu od kłamstw rośnie nos, została wywrócona na drugą stronę, oferując jedno z bardziej unikalnych doświadczeń w grach wideo.

Na koniec chciałbym jeszcze odradzić rozgrywkę w polskiej wersji językowej. Chociaż dialogi i zapiski, które znajdujemy na swojej drodze zostały przełożone całkiem sprawnie, to tłumaczenia tyczące się mechanik rozgrywki brzmią jak totalny bełkot. Przy moim kolejnym podejściu, które planuję na moment wyjścia zapowiedzianego do gry DLC, na pewno przełączę się na język angielski.

Przypisy:
1. Termin zamienny z soulsborne i souls. Gatunek gier, do których zaliczają się m.in Demon Souls, Dark Souls, Bloodborne, Sekiro, Elden Ring, a które słyną z wysokiego poziomu trudności.

Grafika: Joanna Jemioło