Please ensure Javascript is enabled for purposes of website accessibility
przebij śniegi | kwartalnik

Ciepło-Zimno

„Zimno. Zimno! To znowu ja. Ciepło… Zimno. Ciepło, ciepło… Parzy! To znowu Ja!”


Zimno. Poranek w mieszkaniu. Mariolka już dużo wcześniej wybiegła do pracy. Wpatruję się w drobne, na tej odległości, cegiełki “naszej” kamienicy za oknem, ignorując powoli przelewające się sekundy.

Zimno. Walczę, by wstać z łóżka. Spóźniony, po dokładnym wyliczeniu wcześniejszego wieczoru, ile minut potrzeba, aby podnieść się, przejść do toalety, umyć twarz, wrócić do kuchni i zaparzyć herbatę.

Zimno. Wybieram strój, który odpowiadać będzie pogodzie, każdej napotkanej przeze mnie osobie i możliwej sytuacji, w której prawdopodobnie i tak się nie znajdę. Wybieram strój w Zimnie. Taki który odpowiadać będzie najpierw Im, potem mnie.

Ciepło. Pierwsze przypomnienie: „To jest nowy dzień, wykorzystaj go jak najlepiej. Nie zamykaj się w swojej głowie i pozwól sobie podjąć się tego wyzwania.”

Zimno. Wychodzę z mieszkania, nie za wcześnie, bo nienawidzę czekać i nie za późno, bo świat nie będzie czekać na mnie.

Zimno. Wchodzę do tramwaju odpowiednim krokiem i szybko uciekam w puste miejsce. Bez otarcia się o żadne ramię, by wykonać sztywny, szybki obrót przed lekkim pchnięciem, które po ruszeniu jest nieuniknione.

Ciepło. „Pamiętasz, jak uwielbiasz ludzi? Jak rozkwitasz na zewnątrz, wśród twarzy, oddechów, spojrzeń? Wypełnij głowę tą myślą.”

Zimno. Powtarzam sobie: stać prosto, nie garbić się, broda do góry, łopatki do tyłu, skupić się na tym, co przed tobą. Nie wpatrywać się zbyt długo w osobę obok i uciec wzrokiem wystarczająco szybko, abyś nie spotkał się z ich spojrzeniem, a gdy już do tego dojdzie, powoli przenieść wzrok, przekonująco zainteresować się kimś całkowicie innym w tłumie.

Ciepło. „Nie jesteś intruzem. Jesteś jedną z wielu osób, które starają się równie bardzo, by to był kolejny dobry dzień. Niektórzy po prostu potrzebują odrobiny odwagi”.

Zimno. Wchodzę zaraz potem do pomieszczenia, tak, aby nie potknąć się o framugi, której tam nie ma, spojrzeć na każdego, kto może być twoim znajomym i odnaleźć na swojej twarzy uśmiech. Przyjemny, ale nie nachalny, odważny, ale nie dumny. Powiedzieć mocne, ale nie za głośne „Cześć!”, albo długie, ciche „…Dzień dobry.”, a może delikatnie pomachać i bez słowa usiąść obok.

Ciepło. „Zasługujesz na wszystko to dobre, co Cię w życiu spotkało. Jesteś gotowy na wszystko, co staje się dla ciebie wyzwaniem i z każdym potknięciem rośniesz w siłę i wiedzę.”

Zimno. Zastanawiam się nad każdym wypowiedzianym słowem – tylko, gdy zostaję poproszony, by wyrazić zdanie, zwrócić na coś uwagę, skomplementować, skrytykować, wykonać ten właściwy gest, skinąć, jak na zawołanie, zaśmiać się bezdźwięcznie, gdy nie ma pewności, co się usłyszało.

Ciepło. „Ludzie wokół Ciebie to ci, którzy Cię wybrali. Ci, których ty wybrałeś i zdecydowałeś się trwać przy nich, bo dają Ci radość, satysfakcję, pewność siebie. Bo przy nich czujesz, że zmierzasz do lepszej wersji siebie.”

Zimno. A jednak napotykam chwilę zwątpienia. Zawsze odpowiednio wcześnie narasta, by uderzyć. To zapowiedziana fala zimna, na którą i tak nie jesteś w stanie się przygotować.

Ciepło. „To nie będzie trwać wiecznie. Zatrzymaj się, przypomnij sobie to tętniące uczucie ciepła. To, czego Ty chcesz od Siebie, gdzie i jak tego dokonasz. Szukaj tego ciepła w Sobie wytrwale.”

Ciepło. Kolejny poranek w mieszkaniu.