ARCHITEKT
będąc architektem o palcach
grafitem zszarzałych:
kreślisz, mażesz,
równasz linie,
stwarzasz
dla serca
projektujesz,
tak tchórzliwego,
schron doszczętnie
skryty w gałęziach żeber
CIAŁO
Architektonika murów, co mnie tu otaczają,
jest tak organicznie piękna, one oddychają?
Dyszą, sapią, wręcz sam Bóg dał im oddech,
ale nie – to byłeś ty oraz obolałe palce twoje.
DOM
ćwiczysz mięśnie dźwigając piękno
jak hantlą w górę, w dół, góra – dół
na wieczność postawny monument
szkielet z metalu i dążenia do domu
gdzie kwiaty
napuchnięte
najczystszą z
czystych wód
we śnie kreślisz tyle jego schematów
słyszę to w jakby pijanym mamrotaniu
twe palce niczym promienie słoneczne
rozgrzewają mnie do kości i do domu
otwórz oczy ________|_______ jesteś w domu
to ja – stół i _______|_______ twoje krzesło
a nie vanitas _______|_______ ja, twój projekt
kreśl, maż, równaj, stwarzaj ze mnie ile chcesz