Please ensure Javascript is enabled for purposes of website accessibility
Artykuły: Publicystyka

5 zachwycających miejsc, które warto zobaczyć w Rzymie

Rzym jest jedną z najchętniej odwiedzanych europejskich stolic. Nie ma w tym nic dziwnego. Wieczne miasto może pochwalić się historią sięgającą prawie trzy tysiąclecia, wspaniałą kuchnią i malowniczymi piniowymi parkami.
We wrześniu razem z przyjaciółkami z dzieciństwa poleciałyśmy do Rzymu. Wycieczka trwała prawie tydzień, więc odwiedziłyśmy różne zakątki. Miejsca zatłoczone i puste, najbardziej znane klasyki i lokalizacje nieturystyczne, mogłyśmy zboczyć z głównego szlaku, przyjrzeć się szczegółom. Na podstawie doświadczeń wybrałam te, które wiem, że zostaną w moim sercu na dłużej.

Panteon

Panteon, czyli miejsce poświęcone wszystkim rzymskim bóstwom, został wybudowany w 125 roku naszej ery. Kilka wieków później przemianowano go na kościół katolicki, dzięki czemu nie został rozebrany, jak wiele antycznych świątyń i można go podziwiać do dzisiaj. Antyczne elementy mieszają się z późniejszymi, dlatego klimat wiekowej historii jest silnie odczuwalny.
Panteon to klasyk. Jest jednym z najbardziej znanych zabytków rzymskich, jednak jego popularność jest w pełni uzasadniona – wywołuje zachwyt. Ma bryłę zupełnie inną niż większość znanych świątyń. Na zewnątrz jest monochromatyczny, w środku nie brakuje mu koloru, jednak wszystkie odcienie harmonijnie ze sobą współgrają. Nad sporym pomieszczeniem na planie koła góruje kopuła z oculusem – otworem w sklepieniu, przez który wpada snop światła wędrujący po ścianie kopuły. Można się zatrzymać i obserwować jak skrada się po nierównościach kasetonów, którymi zdobiona jest kopuła od wewnątrz. Przez otwór widać niebo.
Jest to miejsce, gdzie nawet tłumy turystów nie są tak bardzo nieprzyjemne. Pozwalają przenieść się umysłem do czasów, gdy starożytni wierni przybywali do świątyni wszystkich bogów, aby oddać im cześć. Przez te wszystkie wieki zmienił się cel odwiedzin Panteonu, ale widok ludzi tłoczących się w świątyni pozostał od setek lat bez zmian.

Galeria Borghese

Galeria Borghese to kolekcja dzieł sztuki zebranych przez kardynała Scipione Borghese. Znajduje się tam wiele znanych obiektów: Apollo i Dafne dłuta Berniniego, Paulina Borghese jako Wenus Zwycięska, kilka obrazów Caravaggia i inne – równie ciekawe.
Trzeba się wprawdzie postarać, by zdobyć bilety (dostępne na oficjalnej stronie internetowej z miesięcznym wyprzedzeniem), jednak zdecydowanie warto zadać sobie ten trud.
Określona pula biletów sprawia, że miejsce jest przyjemne w zwiedzaniu, ze względu na brak tłumu, ścisku i gwaru (jak ma to miejsce w przypadku Muzeów Watykańskich). Można było w spokoju przyglądać się dziełom sztuki.
Nie jest to duży obiekt, jednak robi niesamowite wrażenie. Wizyta w pałacu zawiera przejście przez malowniczy park pełen drzew piniowych, podziwianie dzieł sztuki i zwiedzanie samego budynku. Przez połączenie różnych form odbioru, ekspozycję na zróżnicowane bodźce, zwiedzanie nie nuży tak jak w innych obiektach. Część muzealna została dobrze zaprojektowana. Przechodząc z sali do sali, nigdy nie wiemy co kryje następne pomieszczenie. Pałac nie jest zbyt duży, przez co nie przytłacza. Mistrzowskie są nie tylko dzieła sztuki, ale też sposób w jaki je rozmieszczono. Pierwsza sala robi spore wrażenie, gdyż wchodzi się do niej z wąskiego korytarza. Umieszczona kawałek dalej Paulina Borghese jako Venus zwycięska umiejscowiona została tak, że widząc odwracającą się kobietę, ma się wrażenie jakby się ją podglądało, a ona odwraca się, by zobaczyć kto właśnie wszedł. Zwrócono uwagę na małe detale, przez co zwiedzanie jest harmonijne.
Dla bystrych oczu polecam zabawę w zgadywanie który marmur na ścianach jest prawdziwy, a który namalowany. Efekt zaskakujący.

Bazylika Santa Maria in Cosmedin

Odwiedzenie tego miejsca daje możliwość obserwacji zderzenie sacrum z profanum.
Przed wejściem znajdują się Usta prawdy – antyczny okrąg przedstawiający groźną twarz z otwartymi ustami, którego przeznaczenie dzisiaj nie jest do końca znane. Atrakcja przyciąga wielu turystów, którzy tłoczą się w kolejce, by ustawić się do zdjęcia. Stoi tam nawet pracownik obiektu zajmujący się robieniem turystom zdjęć, gdy pozują wkładając rękę do paszczy. Oddaje mu się na chwilę telefon, ustawia przed okręgiem, a on w tym czasie robi kilkanaście fotografii. Tempo jest ekspresowe. Chwilę później podchodzą kolejni.
Niewielu jednak decyduje się na wstąpienie do tego uroczego kościoła, którego historia sięga czasów antycznych. Jest inny niż większość rzymskich obiektów – nie razi bogactwem i przepychem, lecz sprawia wrażenie kameralnego i przykurzonego wiekową historią. Czuć w nim pewien wymiar sacrum, w kontraście do, nomen omen, profanum przed świątynią. Za dowolnej wysokości opłatą można zejść wąskimi schodkami do katakumb znajdującej się pod ołtarzem.

Zamek Anioła


Zamek Anioła to różnorodne zwiedzanie. Po wejściu do środka trzeba pokonać przestrzeń między murami obronnymi a obiektem właściwym. Następnie wejść do budynku, przemierzyć schodami pewien odcinek w półmroku, przejść obok miejsca gdzie został pochowany Hadrian, by po chwili znaleźć się na świeżym powietrzu, gdzie znajduje się pierwszy punkt widokowy – otwór w murze. Siedziałyśmy długo na ławeczce na przeciw niego.
Są tam także pomieszczenia które można było zobaczyć. W całym zamku jest kilka miniwystaw tematycznych, a w jednej z nich największe zaskoczenie tego zabytku – kopia obrazu Rubensa przedstawiającego Bachusa – ówczesnego sobowtóra Daniela Olbrychskiego.
Na samej górze znajduje się spory taras widokowy, z panoramą na wszystkie strony Rzymu. Na barierce przesiadywał uroczy oswojony ptak, który pozował turystom do zdjęć.
Najbardziej podobała mi się różnorodność doświadczeń. Łączony styl zwiedzania. Siedzenia w malowniczym miejscu na ławce, obserwowanie Rzymu z punktów widokowych, przebywanie w pomieszczeniach oraz na świeżym powietrzu. Zdecydowanie warto zwiedzić Zamek Anioła i zajrzeć koniecznie do wewnątrz, a nie tylko minąć go obojętnie kierując się w stronę Watykanu.

Galleria Nazionale d’Arte Moderna

Jest to muzeum sztuki nowoczesnej. Znajdują się tam niezwykłe dzieła sztuki między innymi van Gogha, Duchampa czy Moneta. Muzeum tchnie spokojem, można się tam wyciszyć, zboczyć z turystycznego szlaku, uciec od zgiełku miasta.
Muzeum robi wrażenie już od wejścia. Po przekroczeniu progu ukazuje się z drugiego końca korytarza wielka sala z obrazami wiszącymi od podłogi do sufitu jak na ASP. Wszystkie obrazy są oprawione w złote ramy, które nadają spójności pomieszczeniu. Przestrzeń tchnie spokojem i ciszą.
Wchodząc do muzeum przyświecał mi jasny cel: zobaczyć na żywo jeden z moich ulubionych obrazów – Słońce Giuseppe da Volpedo. Znalazłam go w jednej z ostatnich sal, kiedy zaczynałam już tracić nadzieję. Okazał się znacznie piękniejszy niż na reprodukcjach i bardzo długo stałam przy nim pełna zachwytu.
Kiedy upewniłyśmy się, że zobaczyłyśmy wszystko, przeszłyśmy do sklepiku muzealnego, zupełnie innego niż te krakowskie. Niewiele było w nim pamiątek z reprodukcjami, za to znajdowało się sporo książek w różnych językach. Selekcja była bardzo ciekawa, większość z szeroko pojętej gałęzi humanistyki, o pięknych oprawach. Były też książeczki dla dzieci ze sztuką w tle, a także powieści. W drugim skrzydle sklepu znaleźć można było rzeczy wizualne, plakaty, zakładki do książek i inne. Kupiłam tam sobie małą reprodukcję grafiki współczesnego artysty.
Było to też świeże spojrzenie na sklepik muzealny. Nie miał na celu wyłącznie promocji dzieł znajdujących się w muzeum. Był niezależnym bytem, uroczym sklepikiem.
Rzym ma do zaoferowania wiele ciekawych, zróżnicowanych zabytków. Nie zawsze ma się czas na dotarcie do miejsc najbardziej znanych, by później wstąpić do tych, które są mniej popularnych. Nie znaczy to jednak, że warto z nich rezygnować, gdyż dają zupełnie inny ogląd na Wieczne Miasto. Inną, lecz znacznie bardziej inspirującą perspektywę.

Fot. Aleksandra Kwaśniewicz