W skali od 1 do 10 na ile jesteś szczęśliwy?Julia Skiba
Zespół „Lor” to cztery młode artystki – wokalistka Jagoda Kudlińska, kompozytorka i pianistka Julia Skiba, skrzypaczka Julia Błachuta oraz autorka tekstów Paulina Sumera. Muzycznie najbliżej im do indie folku [1], lubią też wprowadzać popowe brzmienia, a ich utwory z powodzeniem mogłyby znaleźć się na soundtracku dobrego filmu.
Z zespołem spotkaliśmy się w jednej z krakowskich kawiarni. Pomimo deszczowej aury tego dnia atmosfera od razu zrobiła się pogodna, bo dziewczyny na powitanie z nami wybrały przytulanie zamiast uścisku dłoni. Od razu poczuliśmy, że są bardzo otwarte, a wywiad będzie przyjemnością. I rzeczywiście, rozmowa przypominała spotkanie z dobrymi znajomymi.
Historia zespołu ma swój początek już w dzieciństwie dziewczyn. Julia Skiba i Paulina poznały się w drugiej klasie szkoły podstawowej i często oglądały razem „Lemoniada Gada”. Wtedy też pojawiły się pierwsze, bardzo luźne myśli, że fajnie byłoby mieć własny zespół. Jak same jednak podkreśliły w rozmowie, to nie były żadne poważne zamiary, ot zwykłe dziecięce rozmyślania powstałe pod wpływem filmu. Co ciekawe, Jagoda, nie znając dziewczyn, również oglądała ten film. Można uznać to za mały symbol więzi łączącej je w przyszłości. Jedynie Julia Błachuta w tym czasie szlifowała już grę na skrzypcach, które za kilka lat miały dodać do zespołu nową wartość.
Julia Skiba: I później w gimnazjum zaczęłyśmy grać covery ze znajomymi.
Jagoda: Ej serio? To tego nawet ja nie wiedziałam. [śmiech] Ja z Pauliną poznałyśmy się przez Facebooka, ponieważ byłyśmy fankami tego samego zespołu...ale to może pominę.
Paulina: No powiedz, ja się nie wstydzę. [śmiech]
Jagoda: No dobrze…to był zespół „R5”. I pewnego razu podczas rozmowy powiedziałam, że chodzę do szkoły muzycznej i gram. Kilka miesięcy później, w grudniu, dostałam od Pauliny wiadomość, to jest cytat, bo ja to pamiętam do dziś, że wraz ze swoją przefantastyczną koleżanką zakłada zespół, że szukają wokalistów, instrumentalistów i zaprosiła mnie na próbę.
Jagoda, która początkowo miała grać na altówce, pokazała na próbie, że potrafi również śpiewać, wprawiając w zadziwienie pozostałą część zespołu. Powierzono jej więc rolę wokalistki, a po jakimś czasie, dzięki jej znajomości z Julią Błachutą ze szkoły muzycznej, „Lor” zyskał skrzypaczkę.
Za symboliczny początek zespołu dziewczyny uznają powstanie piosenki „The Garden of Happy Dead People” zainspirowane obrazem Friedensreicha Hundertwassera o tej samej nazwie. To pierwszy utwór, który nagrały, wrzuciły do serwisu „YouTube” i, który okazał się kluczem do otwarcia muzycznych drzwi. Jako kolejny przełomowy moment zespół wymieniły nagranie teledysku do piosenki „Windmill”. Trafiła na niego osoba z telewizji, co zaowocowało reportażem o działalności dziewczyn i występie w „Dzień Dobry TVN”.
Słuchając historii początków zespołu, zwróciliśmy uwagę na fakt, że od powstania nosi on tę samą nazwę, co czasami nie jest takie oczywiste w muzycznym świecie. Zapytana o inspirację, Jagoda przytoczyła wspomnienie wiadomości, którą dostała od dziewczyn na początku ich wspólnej drogi.
Jagoda: Pamiętam, że dostałam wiadomość, że myślałyście nad nazwą i wymyśliłyście „Lor” od folkloru. I ja powiedziałam łał, świetne. [śmiech]
Julia Skiba: Pamiętam, że Jagoda była taka elastyczna, a pierwsze wrażenie, jakie zrobiła to jaka ona jest otwarta!. Myślałam tak sobie co to za baba, ona się w ogóle nie boi obcych ludzi. [śmiech] To było dla mnie niesamowite.
Każda członkini zespołu ma swoje zadanie w procesie twórczym. Ciekawostką jest, że dziewczyny starają się stworzyć utwór w jeden dzień. Julia Skiba przekazuje melodię Paulinie, która nawet na serwetce potrafi napisać do niej tekst. Zespół ma zasadę – jeśli podczas jednego spotkania nie powstanie pieśń, to jest do wyrzucenia. Aranżacje, dodatkowe wokale czy melodia skrzypiec powstają już w studiu. Dzięki temu dziewczyny już razem mogę stwierdzić, co konkretnie pasuje do danego utworu.
Zespół podkreśla, że wszystko, co robi, robi przede wszystkim dla siebie i własnej satysfakcji. Równocześnie dziewczyny bardzo doceniają, że osoby słuchające ich muzyki identyfikują się z tym, co chcą przekazać. W ich utworach można wyczuć żal, że młodość i dorastanie, pomimo swojego beztroskiego stereotypu, potrafią przysporzyć smutku, a ludzie w tym okresie często czują się zagubieni.
Album „Panny Młode” w dziewięciu bardzo różnorodnych utworach, opowiada zwięzłą historię o wchodzeniu do świata dorosłości. Dziewczyny przedstawiły wpadanie z deszczu pod rynnę – młodość może i się składa z zabawy, ale nie zmienia to faktu, że jest skomplikowana. Koniec jej zaś wiąże się z wejściem do jeszcze bardziej skomplikowanego świata. Album sam w sobie jest obraniem nowego kierunku – po raz pierwszy pojawiły się utwory w języku polskim. Jak nam powiedziały, wynikało to z potrzeby jakiejś zmiany i chęci przybliżenia się do polskich odbiorców. Demo zaś składało się na początku z ponad 60 utworów! Na pytanie, czy nie jest im żal wyrzucać piosenek, które nie ujrzą światła dziennego, Julia Skiba i Paulina jednogłośnie rzuciły bardzo pewnym nie!
Paulina: Czasami mamy ulgę, szczerze mówiąc.
Julia Skiba: Znaczy, trzeba by było to nagrać, opłacić, zaraz pójdzie machina…
Paulina: I potem tłumaczyć się z tego, mówić o interpretacji – nie!
Julia Skiba: Jak obie się zgadzamy, że trzeba coś wyrzucić, to czuję wielkie relieve. Bo kiedy ty coś lubisz, a ja czegoś nie to… [śmiech]
„Lor” porusza bardzo bliski nam temat, jakim jest mło(dość). Jest ona często zestawiana z oczekiwaniami, którym ciężko sprostać. Ludzie rzucają nimi na lewo i prawo, a potem wymagają spełnienia ich od razu. Przecież ledwo co poznajemy samych siebie. W jednej chwili znajdujemy się na głębokiej wodzie słów, kierowanych w naszą stronę, po czym sami musimy odnaleźć ląd. Nie inaczej odczuwają to dziewczyny z zespołu „Lor”. Mamy być dorośli, ale nadal jesteśmy młodzi. Dlatego wybrano taką nazwę albumu – „Panny Młode”.
Jest nam dane poznać całą gamę słodko-gorzkich uczuć, które towarzyszą nam na tym specyficznym progu między młodością a dorosłością. W utworze „Przedwczoraj” możemy usłyszeć o wspomnieniu z dzieciństwa. Główną inspiracją do jego napisania okazało się patrzenie na konie z bliskimi osobami. Nostalgię w większości przypadków zdołamy odnaleźć wszędzie – zwłaszcza w dzieciństwie. Człowiek jest tak zbudowany, że kocha wspominać i nawet wyolbrzymiać dobroć dawnych momentów. Przyćmiewają sobą negatywne wspomnienia, dlatego pragniemy powrócić do przeszłości, do przesadzonej przez nas beztroski. Wspomniane elementy mogą przybrać różną postać – dla Julii Błachuty jest to wycieczka rowerowa z Krakowa do Gdańska z rodziną, gdy miała siedem lat, wcześniej wspominane przez Julię Skibę patrzenie na konie, biwakowanie Pauliny czy pikniki rodzinne, na które Jagoda jeździła w dzieciństwie.
Jagoda: Nie zdajecie sobie sprawy z tego, jaka to była inba, taka kiełba, wydobywanie pirytu z wody, jakieś konkursy, tyle atrakcji! The best time of my life!
Czas młodości to jednak nie tylko słuchanie, jakim to się jest, a jakim nie. Ten czas często może być okraszony mniejszymi bądź większymi miłostkami. Wtedy serce bije najmocniej i pozwala unieść się ponad chmury. „PAM PAM PAM” – przedostatni utwór na „Pannach Młodych” przedstawia młodzieńczą miłość. Wznieca wygórowane uczucia, przy których ma się wrażenie, że rzeczywistość jest łatwa do manipulacji. Oprócz czarującego głosu Jagody słyszymy również głos Dawida Tyszkowskiego. Wybór padł akurat na niego, ponieważ dziewczyny, dostając się do swojego studia, musiały przejść przez studio Dawida. Kiedy pojawił się pomysł na męski wokal, stwierdzono jednogłośnie, że to właśnie on będzie za niego odpowiadać. Warto też wspomnieć, że Paulina jest wielką fanką Dawida!
Wywiad z zespołem przeprowadziliśmy w ramach przygotowań do kwartalnika, który skupia się na temacie letnich wieczorów. Dlatego nie mogliśmy nie zapytać dziewczyn o skojarzenia i znaczenie tej pory w ich życiu. Okazało się, że wszystkie czują wyjątkowość i magię letnich nocy. Podkreśliły, że Kraków jest według nich idealnym miastem do ekspLORowania tej pory dnia – pogoda i klimatyczne miejsca, takie jak Kazimierz czy bulwary wiślane idealnie nastrajają do przeżywania letniego wieczoru w pełni.
Zespół „Lor” rozwija się pod każdym możliwym względem. Bycie tego świadkiem wywołuje jeszcze większą ekscytację. Bez żadnych zwątpień można stwierdzić, że to one są teraz głosem naszego pokolenia, które w swoim indie folkowym klimacie wykrzykują „mamy dość młodości!”. Nie jest to niedojrzały bunt – już nie. Można określić to mianem pewnego siebie stwierdzenia. Odnalezienie zrozumienia w „Pannach Młodych” niesamowicie koi, ponieważ ze względu na wymogi ze strony społeczeństwa wydaje nam się, że już nie wypada narzekać na to, jak jest. „Lor” jednak umożliwił nam upust tych emocji, można odnaleźć ponownie przyjemność ze stąpania po ziemi.
Z zespołem spotkaliśmy się w jednej z krakowskich kawiarni. Pomimo deszczowej aury tego dnia atmosfera od razu zrobiła się pogodna, bo dziewczyny na powitanie z nami wybrały przytulanie zamiast uścisku dłoni. Od razu poczuliśmy, że są bardzo otwarte, a wywiad będzie przyjemnością. I rzeczywiście, rozmowa przypominała spotkanie z dobrymi znajomymi.
Historia zespołu ma swój początek już w dzieciństwie dziewczyn. Julia Skiba i Paulina poznały się w drugiej klasie szkoły podstawowej i często oglądały razem „Lemoniada Gada”. Wtedy też pojawiły się pierwsze, bardzo luźne myśli, że fajnie byłoby mieć własny zespół. Jak same jednak podkreśliły w rozmowie, to nie były żadne poważne zamiary, ot zwykłe dziecięce rozmyślania powstałe pod wpływem filmu. Co ciekawe, Jagoda, nie znając dziewczyn, również oglądała ten film. Można uznać to za mały symbol więzi łączącej je w przyszłości. Jedynie Julia Błachuta w tym czasie szlifowała już grę na skrzypcach, które za kilka lat miały dodać do zespołu nową wartość.
Julia Skiba: I później w gimnazjum zaczęłyśmy grać covery ze znajomymi.
Jagoda: Ej serio? To tego nawet ja nie wiedziałam. [śmiech] Ja z Pauliną poznałyśmy się przez Facebooka, ponieważ byłyśmy fankami tego samego zespołu...ale to może pominę.
Paulina: No powiedz, ja się nie wstydzę. [śmiech]
Jagoda: No dobrze…to był zespół „R5”. I pewnego razu podczas rozmowy powiedziałam, że chodzę do szkoły muzycznej i gram. Kilka miesięcy później, w grudniu, dostałam od Pauliny wiadomość, to jest cytat, bo ja to pamiętam do dziś, że wraz ze swoją przefantastyczną koleżanką zakłada zespół, że szukają wokalistów, instrumentalistów i zaprosiła mnie na próbę.
Jagoda, która początkowo miała grać na altówce, pokazała na próbie, że potrafi również śpiewać, wprawiając w zadziwienie pozostałą część zespołu. Powierzono jej więc rolę wokalistki, a po jakimś czasie, dzięki jej znajomości z Julią Błachutą ze szkoły muzycznej, „Lor” zyskał skrzypaczkę.
Za symboliczny początek zespołu dziewczyny uznają powstanie piosenki „The Garden of Happy Dead People” zainspirowane obrazem Friedensreicha Hundertwassera o tej samej nazwie. To pierwszy utwór, który nagrały, wrzuciły do serwisu „YouTube” i, który okazał się kluczem do otwarcia muzycznych drzwi. Jako kolejny przełomowy moment zespół wymieniły nagranie teledysku do piosenki „Windmill”. Trafiła na niego osoba z telewizji, co zaowocowało reportażem o działalności dziewczyn i występie w „Dzień Dobry TVN”.
Słuchając historii początków zespołu, zwróciliśmy uwagę na fakt, że od powstania nosi on tę samą nazwę, co czasami nie jest takie oczywiste w muzycznym świecie. Zapytana o inspirację, Jagoda przytoczyła wspomnienie wiadomości, którą dostała od dziewczyn na początku ich wspólnej drogi.
Jagoda: Pamiętam, że dostałam wiadomość, że myślałyście nad nazwą i wymyśliłyście „Lor” od folkloru. I ja powiedziałam łał, świetne. [śmiech]
Julia Skiba: Pamiętam, że Jagoda była taka elastyczna, a pierwsze wrażenie, jakie zrobiła to jaka ona jest otwarta!. Myślałam tak sobie co to za baba, ona się w ogóle nie boi obcych ludzi. [śmiech] To było dla mnie niesamowite.
Każda członkini zespołu ma swoje zadanie w procesie twórczym. Ciekawostką jest, że dziewczyny starają się stworzyć utwór w jeden dzień. Julia Skiba przekazuje melodię Paulinie, która nawet na serwetce potrafi napisać do niej tekst. Zespół ma zasadę – jeśli podczas jednego spotkania nie powstanie pieśń, to jest do wyrzucenia. Aranżacje, dodatkowe wokale czy melodia skrzypiec powstają już w studiu. Dzięki temu dziewczyny już razem mogę stwierdzić, co konkretnie pasuje do danego utworu.
Zespół podkreśla, że wszystko, co robi, robi przede wszystkim dla siebie i własnej satysfakcji. Równocześnie dziewczyny bardzo doceniają, że osoby słuchające ich muzyki identyfikują się z tym, co chcą przekazać. W ich utworach można wyczuć żal, że młodość i dorastanie, pomimo swojego beztroskiego stereotypu, potrafią przysporzyć smutku, a ludzie w tym okresie często czują się zagubieni.
Album „Panny Młode” w dziewięciu bardzo różnorodnych utworach, opowiada zwięzłą historię o wchodzeniu do świata dorosłości. Dziewczyny przedstawiły wpadanie z deszczu pod rynnę – młodość może i się składa z zabawy, ale nie zmienia to faktu, że jest skomplikowana. Koniec jej zaś wiąże się z wejściem do jeszcze bardziej skomplikowanego świata. Album sam w sobie jest obraniem nowego kierunku – po raz pierwszy pojawiły się utwory w języku polskim. Jak nam powiedziały, wynikało to z potrzeby jakiejś zmiany i chęci przybliżenia się do polskich odbiorców. Demo zaś składało się na początku z ponad 60 utworów! Na pytanie, czy nie jest im żal wyrzucać piosenek, które nie ujrzą światła dziennego, Julia Skiba i Paulina jednogłośnie rzuciły bardzo pewnym nie!
Paulina: Czasami mamy ulgę, szczerze mówiąc.
Julia Skiba: Znaczy, trzeba by było to nagrać, opłacić, zaraz pójdzie machina…
Paulina: I potem tłumaczyć się z tego, mówić o interpretacji – nie!
Julia Skiba: Jak obie się zgadzamy, że trzeba coś wyrzucić, to czuję wielkie relieve. Bo kiedy ty coś lubisz, a ja czegoś nie to… [śmiech]
„Lor” porusza bardzo bliski nam temat, jakim jest mło(dość). Jest ona często zestawiana z oczekiwaniami, którym ciężko sprostać. Ludzie rzucają nimi na lewo i prawo, a potem wymagają spełnienia ich od razu. Przecież ledwo co poznajemy samych siebie. W jednej chwili znajdujemy się na głębokiej wodzie słów, kierowanych w naszą stronę, po czym sami musimy odnaleźć ląd. Nie inaczej odczuwają to dziewczyny z zespołu „Lor”. Mamy być dorośli, ale nadal jesteśmy młodzi. Dlatego wybrano taką nazwę albumu – „Panny Młode”.
Jest nam dane poznać całą gamę słodko-gorzkich uczuć, które towarzyszą nam na tym specyficznym progu między młodością a dorosłością. W utworze „Przedwczoraj” możemy usłyszeć o wspomnieniu z dzieciństwa. Główną inspiracją do jego napisania okazało się patrzenie na konie z bliskimi osobami. Nostalgię w większości przypadków zdołamy odnaleźć wszędzie – zwłaszcza w dzieciństwie. Człowiek jest tak zbudowany, że kocha wspominać i nawet wyolbrzymiać dobroć dawnych momentów. Przyćmiewają sobą negatywne wspomnienia, dlatego pragniemy powrócić do przeszłości, do przesadzonej przez nas beztroski. Wspomniane elementy mogą przybrać różną postać – dla Julii Błachuty jest to wycieczka rowerowa z Krakowa do Gdańska z rodziną, gdy miała siedem lat, wcześniej wspominane przez Julię Skibę patrzenie na konie, biwakowanie Pauliny czy pikniki rodzinne, na które Jagoda jeździła w dzieciństwie.
Jagoda: Nie zdajecie sobie sprawy z tego, jaka to była inba, taka kiełba, wydobywanie pirytu z wody, jakieś konkursy, tyle atrakcji! The best time of my life!
Czas młodości to jednak nie tylko słuchanie, jakim to się jest, a jakim nie. Ten czas często może być okraszony mniejszymi bądź większymi miłostkami. Wtedy serce bije najmocniej i pozwala unieść się ponad chmury. „PAM PAM PAM” – przedostatni utwór na „Pannach Młodych” przedstawia młodzieńczą miłość. Wznieca wygórowane uczucia, przy których ma się wrażenie, że rzeczywistość jest łatwa do manipulacji. Oprócz czarującego głosu Jagody słyszymy również głos Dawida Tyszkowskiego. Wybór padł akurat na niego, ponieważ dziewczyny, dostając się do swojego studia, musiały przejść przez studio Dawida. Kiedy pojawił się pomysł na męski wokal, stwierdzono jednogłośnie, że to właśnie on będzie za niego odpowiadać. Warto też wspomnieć, że Paulina jest wielką fanką Dawida!
Wywiad z zespołem przeprowadziliśmy w ramach przygotowań do kwartalnika, który skupia się na temacie letnich wieczorów. Dlatego nie mogliśmy nie zapytać dziewczyn o skojarzenia i znaczenie tej pory w ich życiu. Okazało się, że wszystkie czują wyjątkowość i magię letnich nocy. Podkreśliły, że Kraków jest według nich idealnym miastem do ekspLORowania tej pory dnia – pogoda i klimatyczne miejsca, takie jak Kazimierz czy bulwary wiślane idealnie nastrajają do przeżywania letniego wieczoru w pełni.
Zespół „Lor” rozwija się pod każdym możliwym względem. Bycie tego świadkiem wywołuje jeszcze większą ekscytację. Bez żadnych zwątpień można stwierdzić, że to one są teraz głosem naszego pokolenia, które w swoim indie folkowym klimacie wykrzykują „mamy dość młodości!”. Nie jest to niedojrzały bunt – już nie. Można określić to mianem pewnego siebie stwierdzenia. Odnalezienie zrozumienia w „Pannach Młodych” niesamowicie koi, ponieważ ze względu na wymogi ze strony społeczeństwa wydaje nam się, że już nie wypada narzekać na to, jak jest. „Lor” jednak umożliwił nam upust tych emocji, można odnaleźć ponownie przyjemność ze stąpania po ziemi.
[1] Gatunek muzyczny powstały z wykorzystania w rocku alternatywnym elementów muzyki folkowej.
Tekst: Filip Kuziel, Joanna Misiak
Grafika: Anna Jaszczur
Tekst: Filip Kuziel, Joanna Misiak
Grafika: Anna Jaszczur