Please ensure Javascript is enabled for purposes of website accessibility
Kwartalnik | Zbiory

Marnotrawstwo żywności, czyli nasze zbiory spożywcze

Lifestyle
235 kg. To dla Ciebie dużo czy mało? 235 kg to tyle, ile waży dorosły samiec lwa i dwa dorosłe pingwiny cesarskie. Trudno sobie wyobrazić tę dwójkę obok siebie? Idźcie do zoo albo do kosza na śmieci statystycznego Polaka, bo tyle właśnie żywności marnuje rocznie.

Zjawisko marnotrawstwa zostało zdefiniowane przez FAO. W opracowaniach można spotkać się z określeniem Food Loss & Waste, czyli stratami i marnowaniem żywności. Warto podkreślić, że jest to problem krajów wysokorozwiniętych. W takich krajach ludzie mają większą dostępność, większy wybór i często kupują więcej, niż potrzebują, na co wskazują też liczne badania i raporty. 

Dlaczego to robimy?

Wśród przyczyn wyrzucania żywności na pierwszym miejscu najczęściej wskazuje się na przegapienie terminu przydatności do spożycia (29 proc.) i zbyt duże zakupy (20 proc.). Często Polacy powołują się na ich wspomnienia z czasów PRL-u, kiedy to nie było jedzenia. Teraz kiedy w sklepach wszystkiego jest pod dostatkiem, można “magazynować” produkty. Jednak po 30 latach od upadku komunizmu trudno bronić tych czynności.

Do za dużych zakupów przyczynia się fakt, że kupujemy wzrokiem. Kryteria estetyczne odnoszące się do akceptowalności żywności, która wizualnie odbiega od normy z powodu niedoskonałości wizualnych - takich jak niestandardowy kształt, kolor lub nieznaczne uszkodzenie, przyczynia się do marnotrawstwa.

Jak to wygląda w liczbach?

42 proc. Polaków przyznaje, że zdarza im się wyrzucać żywność, 35 proc. z nich robi to kilka razy w miesiącu. W stosunku do lat ubiegłych liczba osób, którym „zdarza się wyrzucać żywność” wzrosła. W 2017 r. takiej odpowiedzi udzieliło 34 proc. badanych, a w 2016 r. – 31 proc. Liczby te mogą wydawać się niezagrażające. Jednak marnotrawstwo żywności dalej jest tematem tabu i ludzie nie przyznają się do tego chętnie. Bo kto nigdy nie wyrzucił zeschniętej rzodkiewki czy nie wylał zepsutego mleka? Ważne jest, żeby świadomie kupować produkty, ponieważ to najczęściej wyrzucane artykuły spożywcze to pieczywo, owoce, wędliny i warzywa. 

W internecie znajdziemy bardzo dużo badań i raportów, dzięki którym możemy zobaczyć, jak to wygląda na skalę krajową i światową. Na świecie marnuje się rocznie 1,3 mld ton żywności rocznie (wg raportu FAO z 2013 roku), co stanowi 1/3 żywności przeznaczonej do spożycia. Czyli wyrzucamy co trzecie jabłko do kosza. Szacuje się, że taka ilość mogłaby wystarczyć na wyżywienie całej Polski przez 66 lat. W naszym kraju co roku marnuje się około 9 mln ton żywności.

Gdy mówimy o zjawisku marnotrawstwa żywności, nie mamy jedynie na myśli tego, co wyrzucamy jako konsumenci, ale również to, czego nie sprzedają i następnie wyrzucą sklepy. To również żywność, którą marnują restauracje, hotele oraz to, co fabryki i rolnicy tracą na skutek problemów z uprawą, np. chorobą roślin, suszą. Istnieje także różnica pomiędzy krajami rozwiniętymi a krajami rozwijającymi się. Ludzie mieszkający w krajach bogatych marnują średnio od 95 do 115 kg żywności na osobę rocznie, podczas gdy w krajach uboższych ilość marnowanej żywności wynosi przeciętnie od 8 do 11 kg rocznie na osobę.

Jak to oddziałuje na świat?

Rocznie z powodu wyrzucanej na świecie żywności trafia do atmosfery 3,3 miliarda ton gazów cieplarnianych. To tyle, ile w tym samym czasie emituje cały przemysł Unii Europejskiej. Wyrzucanie tak dużej ilości jedzenia skutkuje w nasileniu wydzielaniem do środowiska metanu, co powoduje wzrost temperatury na Ziemi. Wynikiem tego mogą być susze, powodzie oraz ograniczona podaż wody słodkiej, co może wywołać poważny kryzys w rolnictwie. To z kolei może skutkować, i już skutkuje, podwyżką cen produktów. Co roku na świecie do produkcji żywności, która potem jest wyrzucana, zużywa się 250 bilionów litrów wody. To 14 razy więcej niż mieszczą w sobie wszystkie jeziora w Polsce. 

Jak to zmienić?

Głównym powodem wyrzucania artykułów spożywczych jest ich nieświeżość bądź zepsucie. Stają się wtedy dla nas bezwartościowe, dlatego przeważnie trafiają do kosza, a potem na wysypiska. Nie, to nie jest próba popularyzacji jedzenia zepsutej żywności (wręcz odradzanie tego), a raczej zwiększenia świadomości nas wszystkich. Ceny produktów i tak rosną, a sprawdzenie lodówki i szafek, żeby dowiedzieć się, co w nich mamy, a czego nie, nie zajmuje dużo czasu. Najlepiej zrobić listę, na spokojnie, w domu. Będąc w sklepie ze spisanymi konkretnymi produktami łatwiej pozostać tylko przy nich i oprzeć się wszelkim promocjom. Nasze portfele, i kiedyś świat, mogą nam za to podziękować.

Bardzo ważne jest, by pokazywać dobrym przykładem, jak postępować, wyrabiać dobre nawyki, bo to, co jest najtrudniejsze, to właśnie zmiana nawyków, to odmówienie sobie zakupu danego produktu, gdy dwa takie same są już w domu. Warto też zastosować kilka prostych trików, które pomogą zachować na dłużej świeżość produktów. Na przykład pomidor zdecydowanie woli temperaturę pokojową - zimno lodówki przyspiesza jego psucie i zmienia smak. Jeśli zdarzyło Ci się kupić za dużo pieczywa, zamroź je. Zapisuj na opakowaniach produktów datę ich otwarcia. Dzięki temu wiesz, do kiedy dany produkt nadaje się do spożycia. Używaj szklanych pojemników na żywność, ponieważ te nie wchodzą w interakcję z żywnością.

Żyjemy w czasach pełnych rozbieżności. Niektóre są cudowne, jak to, że w jednym miejscu stała temperatura wynosi -40 stopni, a gdzie indziej jest ona o nawet 80 stopni wyższa. Tragiczną rozbieżnością jest fakt, że dwa miliardy ludzi na świecie dalej cierpi z powodu niedożywienia. Kiedy my wyrzucamy jedzenie, ktoś inny, nie tak daleko od nas, walczy o przeżycie, myśląc, czy jutro będzie miał szansę cokolwiek przełknąć.