Zarówno Emmie, jak i Markowi przyszedł do głowy pomysł, aby przeciągnąć Christinę i Matta na swoją stronę. Nie mieli jeszcze pojęcia, że oni sami podjęli decyzję o porzuceniu Connora. Emma próbowała dodzwonić się do Matta, ale ten nie odbierał. W głowie zaczynała rosnąć myśl, że nie pomogą Orsonowi, że zostawią go na pastwę jej rodziny. Jednak los uśmiechnął się do Emmy pierwszy raz od pewnego czasu. A właściwie nie los, tylko Matt.
— Dzwoniłaś tyle razy, więc coś musiało się stać.
— Chcę, abyście mi pomogli kogoś uratować przed bardzo złymi ludźmi, ale Connor nie może o niczym wiedzieć. Proszę, Matt. — Jej głos się załamał i zaczęła płakać. — Jeśli nie wy to nikt nam nie pomoże. Wiem, że Connor was zmanipulował, ale musicie mi pomóc. Odwdzięczę się. — Matt miał słabość do Emmy, więc kiedy zaczęła płakać nie mógł jej odmówić.
— Okej. Na mnie możesz liczyć. Spróbuję przekonać Christinę, ale nie mogę obiecać, że z sukcesem.
— Dziękuję. Będę ci dłużna.
— Przed chwilą wylądowaliśmy w Seattle, więc postaram się jak najszybciej zjawić.
— Czekaj, czekaj. Seattle? Myślałam, że jesteście w Brazylii.
— Byliśmy, ale Connor postradał zmysły i zwyczajnie uciekliśmy w trosce o nasze życie.
— Jak szybko możecie być z powrotem w São Paulo?
— Widzisz Emma, myślałem, że jesteś w Seattle. Teraz to zmienia postać rzeczy.
— Matt, proszę was. Proszę. — Matt nie odzywał się przez kilka minut.
— Razem z czasem na przekonanie Christiny musisz dać nam dwadzieścia cztery godziny. Emma w głębi ducha wiedziała, że to za długo, i muszą zacząć działać wcześniej, ale nie miała innego wyjścia jak przytaknąć i oczekiwać ich przybycia. Podzieliła się dobrą wiadomością z Markiem i zaczęli dopracowywać plan dla czterech osób. Wysłała Mattowi wstępny zarys planu, aby przeczytali go w trakcie lotu. Musiał być gotowy do realizacji w momencie, gdy Matt i Christina postawią stopy na płycie lotniska.
Następnego dnia cała czwórka spotkała się na Guarulhos i ruszyli w stronę firmy. W czasie drogi z lotniska Matt i Christina zgłębili wszystkie poprawki naniesione przez Marka i Emmę w ciągu ostatniego dnia. Stanęli w odpowiedniej odległości od budynku. Matt poprosił Emmę o rozmowę na osobności. Musiał przekazać jej dosyć istotną informację.
— Obiecałeś jej ile? — Emma krzyczała stłumionym głosem.
— Dobrze wiem, że dla was to żadne pieniądze. A poza tym musiałem ją jakoś przekonać do przylotu.
— Żądając pieniędzy również dla siebie?
— Nie będę już robił nic za darmo. Dlaczego miałbym?
Emma chrząknęła ostentacyjnie, ale nie miała za bardzo wyboru i musiała przystać na postawione warunki oraz być wdzięczna za to, że w ogóle przylecieli. Podczas gdy Matt i Emma prowadzili rozmowę na ulicy, Markowi udało się dostać do monitoringu firmy. Zaczął tłumaczyć Christinie funkcjonowanie całego dostępnego sprzętu, gdyż to właśnie ona miała sterować całą operacją. Emmie się ten pomysł nie podobał, ale była zbyt zdeterminowana aby zobaczyć Orsona, by chcieć się z nią zamienić. Musiała jej zaufać. Nic innego nie zostało.
Matt nawet nie protestował, gdy dowiedział się o swojej roli przynęty. Ufał Emmie i Markowi dużo bardziej niż Connorowi. Był świadomy, że mają większe doświadczenie i zdolności, i nie kierują nimi takie przewrotne emocje. No i przede wszystkim zarobi duże pieniądze, co po rzuceniu pracy, było dla niego bardzo istotne. Całe szczęście nie pojawił się tutaj wcześniej z Connorem, więc nikt nie wiedział, kim jest. Chciał się dostać w podobny sposób jak Connor, więc powiedział w recepcji wprost: mam cenne informacje dotyczące córki pana Federico oraz tego oszusta ze Stanów. Nie musiał nic więcej dodawać, po kilku minutach stał już w windzie jadącej na wskazane piętro, w obstawie dwóch ochroniarzy. Następnie weszli do obszernego pokoju. W słuchawce ukrytej w uchu usłyszał potwierdzenie, iż znajduje się w odpowiednim miejscu. W tym samym czasie Mark obserwował Orsona z szybu, a Emma leżała zaraz za nim. Oznajmił, że trzy osoby właśnie opuściły pomieszczenie, co potwierdziła Christina widząc obraz z monitoringu. Mark zdołał uzyskać dostęp do kamer z owego pomieszczenia, które z wiadomych przyczyn nie były włączone do sieci monitorującej cały budynek, a obraz z nich udostępniony był dla prywatnego komputera w gabinecie. Udało mu się zablokować obraz pomieszczenia, na którym widnieje tylko Orson. Christina potwierdziła, że wszyscy są zaangażowani w rozmowę z Mattem, a dwóch ochroniarzy wyszło z pomieszczenia i udali się w kierunku windy. Mark mógł zatem bezpiecznie zejść do pomieszczenia. Użył do tego specjalnego sprzętu, w którego użyciu pomogła Emma. Postanowili, że ona zostanie w szybie. Orson był w bardzo złym stanie fizycznym, ale na jego twarzy można było zauważyć delikatny uśmiech. Mark podszedł do niego, aby mógł rozpoznać, kim jest, po czym podążył w kierunku drzwi. Musiał jak najszybciej upozorować awarię drzwi i zamka. Po ich zablokowaniu mógł wreszcie zająć się Orsonem. Przypiął go do siebie i ruszyli w stronę szybu. Musieli zostawić pomieszczenie w nienaruszonym stanie, więc nie mogli się na niczym wesprzeć. Mark chciał jak najlepiej wyważyć ciężar Orsona, ale i tak nadal było to bardzo wymagające fizycznie przedsięwzięcie. Jednak poczuł nagłą ulgę. Orson próbował stanąć o własnych nogach i udało mu się. Mark chciał to wykorzystać, aby jak najszybciej dotrzeć do szybu. Niestety po chwili musiał już ciągnąć przyjaciela. Zajęło to dłuższy moment, ale udało się. Teraz rozpiął się, aby Emma mogła wyciągnąć najpierw Orsona. Chciał jej pomóc, popychając go od dołu. Po kilku minutach cała trójka znajdowała się już w szybie wentylacyjnym, a Mark mógł go porządnie zamknąć, tak jakby nic się tu właśnie nie wydarzyło. Emma chciała uściskać Orsona i nie wypuszczać go z rąk, ale nie było na to ani miejsca, ani czasu. Teraz musieli szybko i niezauważenie wydostać się z budynku. Otrzymali informację, że droga powrotna, którą obrali, jest wolna. Emma zeszła do schowka jako pierwsza, za sobą ściągnęła Orsona i ostatni zszedł Mark. Ubrali się w kombinezony firmy sprzątającej budynek. W jednym z przygotowanych koszy umieścili cały sprzęt, a w drugim Orsona. Emma zrobiła otwory na powietrze z tyłu – tak, aby nie było ich widać. Czuła się okropnie z tym, że muszą go wyprowadzać w taki sposób, ale Mark przekonał ją, że nie było innego wyjścia. Emma umieściła wcześniej wypożyczony samochód w odpowiedniej odległości od budynku, takiej by mogli bezpiecznie umieścić w nim Orsona. Razem z Christiną zawiozły go do hotelu Marka, który w tym czasie monitorował, co dzieje się z Mattem. Na obrazie z kamer zobaczył coś bardzo niepokojącego. A właściwie kogoś.
***
Christina zajęła się odwróceniem uwagi personelu w recepcji, aby Emma mogła niezauważona przewieźć Orsona na wózku inwalidzkim. Rozmawiała z nimi, dopóki nie dostała sygnału, że są w pokoju i może wracać do Marka. Emma opatrzyła Orsonowi rany, umyła go i napoiła oraz nakarmiła. Nie chciała go przytłaczać, więc dała mu się położyć, aby mógł odpocząć. Cały czas jednak trzymała go za rękę i czekała, aż nabierze sił na rozmowę. Nawet jeśli miało to trwać całą noc. W tym samym czasie Christina zdążyła wrócić do Marka i dowiedzieć się, że do siedziby przywieziony został Connor.
***
Matt, w porównaniu do Connora, miał mocniejsze dowody na to, że zna Celię i, przede wszystkim, wie, gdzie obecnie przebywa. Pokazał bowiem jej zdjęcie, spod siedziby firmy – zrobione tego dnia. Zarzucił, że Connor (czyli tamten Amerykanin) nie ma pojęcia, gdzie ona teraz przebywa. Uparcie twierdzi, że w Seattle, kiedy ona jest przecież tutaj w São Paulo. Podważał akt małżeństwa, który przedstawił Connor. Twierdził, że skoro widnieje tam inne nazwisko, to przecież nie może być Celia, że zdjęcie ze ślubu to jakiś fotomontaż albo bardzo podobna dziewczyna. I tak właściwie miałby słowo przeciwko słowu, gdyby nie to, że w trakcie rozmowy zadzwoniła recepcjonistka, dawna znajoma Emmy, z informacją, że Celia była w budynku i kazała przekazać, iż jest znowu w mieście. Miała również powiedzieć: złap mnie jeśli potrafisz. Po tych słowach Federico kazał posłać po Connora i musieli czekać, aż zostanie przywieziony.
— Dlaczego to robisz?
— Przepraszam, nie rozumiem. — Matt udawał zdezorientowanego.
— Dlaczego mi pomagasz?
— Och widzi pan, to jedynie skutek uboczny mojej zemsty na Connorze Hudsonie. Mam bowiem nadzieję, że nagrodzicie go adekwatnie za jego kłamstwa.
Po tych słowach siedzieli dalej w ciszy, aż do przybycia Connora. Federico co jakiś czas zerkał na monitor, na którym niezmiennie widniał zablokowany przez Marka obraz. Około godzinę później, w pomieszczeniu pojawił się Connor. Został praktycznie wtargany przez ochroniarzy. Matt wydawał się być bardzo spokojny i opanowany, ale w środku cały drżał. Widział wściekłość w oczach przyjaciela.
— Jak mogłeś mi to zrobić! Mieliśmy lecieć do Seattle! Wszystko było już uzgodnione!
Connor cały czas się szarpał, ale ochroniarze dali radę go opanować i posadzić na krześle. Twarzą w twarz z Federico.
— Jak mogłeś mnie tak perfidnie okłamać? Haha, a jak się mogłem tak łatwo nabrać. Wykorzystałeś moją słabość do córki dla osiągnięcia własnych korzyści.
Connor próbował się zapierać, zarzekał się, że mówi prawdę, ale Matt zdecydowanie zyskał przychylność Boa Visty. Federico polecił swoim ludziom zająć się Mattem. Mieli jednak poczekać na informację potwierdzającą, że Matt mówi prawdę. Po ostatnim rozczarowaniu, ciężej było zdobyć zaufanie Federico. Musiał się przygotować na spędzenie tutaj nocy. Wolał siedzieć przez cały czas w budynku, ponieważ przynajmniej był pod czujnymi oczami Marka i Christiny.
***
— Miejmy nadzieję, że rano wstanie wypoczęty i będzie miał siłę, aby dotrzeć do samolotu… Tak, już jest w drodze, będzie czekał rano o dziewiątej.
— Emma?… — Usłyszała delikatny głos i obróciła się w stronę łóżka.
— Muszę kończyć, Mark. Informuj mnie, gdyby coś się działo. — Rozłączyła rozmowę i usiadła obok Orsona. Złapała go delikatnie za rękę. — Jak się czujesz?
— O co chodziło z tą rozmową?
— Orson, tym się nie przejmuj. My sobie ze wszystkim poradzimy. Przejmuj się tym, aby wypocząć, bo jutro czeka nas długi lot.
— Proszę cię, powiedz mi o co tu chodzi.
— Udało nam się uciec. Naprawdę się udało. — Emma nie kryła szczęścia z powodu powodzenia operacji i tego, że Orson wyglądał już dużo lepiej. Zagwarantowała mu, że ich plan ma się ku końcowi i że jutro stąd wyjadą. Razem. Nie wspomniała mu jednak, że przed wylotem, musi się z kimś spotkać, ponieważ wiedziała, że Orson nie pozwoliłby jej na to spotkanie. Dopytywał o wszystkie szczegóły, ale Emma zbywała go ogólnikami.
***
W tym samym czasie Christina z Markiem mieli bardzo ważny telefon do wykonania. Podszywając się pod Celię, musiała umówić spotkanie ojca z córką. Bardzo się tym denerwowała, ale wszystko poszło po ich myśli. Mark musiał się upewnić, że nie dadzą rady namierzyć ich telefonu, ale do niczego takiego nie doszło.
— Naprawdę znasz się na tym, co robisz. — Christina musiała pochwalić Marka. Dopiero teraz, pracując z profesjonalistą, widziała jak fatalnie całą tę swoją operację prowadził Connor. Mark był lubiany w swoim kręgu. Być może dlatego, że ludzie bali się nie tyle jego, co jego umiejętności. Lubiał się nimi przechwalać, ale pochwały te nie odbiegały od prawdy, ponieważ należał do najlepszych hakerów na świecie i pracował dla wielu dużych nazwisk w branży. W tym, lata temu, również dla Boa Visty. To dzięki tej pracy poznał Orsona i zaprzyjaźnił się z nim. To on pomógł w ucieczce z Brazylii lata temu i zamierzał powtórzyć swój sukces również teraz.
— Nie chwaląc się, jestem całkiem niezły. Przepraszam, ale teraz muszę zadzwonić do Emmy i przekazać szczegóły jutrzejszego spotkania.
***
Po rozmowie z – jak mniemał – córką, Federico zrozumiał, że Matt musi z nią współpracować. Wiedział, że Celia z nim pogrywa, ale inaczej nie miał szansy na jej odzyskanie. Musiał współpracować. Dlatego pozwolił Mattowi wrócić do hotelu, ale miał z nim zostać jeden z ochroniarzy. Problem był w tym, że Matt przyjechał do firmy prosto z lotniska i nie miał żadnego hotelu. Na szczęście udało mu się dokonać rezerwacji przez aplikację w trakcie jazdy windą. Nie podobała mu się wizja spędzenia nocy w miejscu, gdzie nie będzie obserwowany przez Marka i Christinę, ale uprzedził ich, gdzie będzie przebywał. Po dotarciu do pokoju odświeżył się i już miał się kłaść spać, gdy w garderobie zauważył coś, co przykuło jego uwagę. Był to szyb wentylacyjny. Podobnego typu jak te w firmie Boa Visty. Poinformował Marka o swoim planie i poprosił o sprawdzenie planów wentylacji dla tego budynku. Po kilkunastu minutach Markowi udało się do nich dotrzeć. Polecił Mattowi założyć słuchawkę, przez którą się wcześniej porozumiewali, ponieważ poprzez wskazanie dokładnej lokalizacji umożliwiała ucieczkę z budynku. Udało mu się dotrzeć do kuchni po kilkudziesięciu minutach. Musiał poczekać, aż kucharz z nocnej zmiany wyjdzie z pomieszczenia, co zajęło kolejne kilkanaście minut. Jednak w rezultacie po prawie godzinie udało mu się wsiąść do samochodu.
— Lepiej uciekajmy stąd, zanim ochroniarz to zauważy. — Ruszyli w drogę do hotelu, w którym przebywali Emma i Orson. Po wejściu całej trójki do pokoju doznali niemałego szoku. Orson nie mógł uwierzyć, że Matt i Christina odwrócili się od Connora, a Emma – że Mattowi udało się tak szybko uciec.
— Okej, słuchajcie wszyscy. Jutro o dziewiątej będzie czekał na nas prywatny samolot. Was podrzucimy do Seattle. — Wskazała głową na przybyłych. — A my z Orsonem wreszcie polecimy do domu.
— To znaczy gdzie? — Zapytał zaciekawiony Matt.
— Tego wam nie powiemy, ale możecie być pewni, że kiedyś was odwiedzimy.
— A co z Connorem?
— Mam nadzieję, że dostał to, na co zasłużył. Myślę, że już nie musimy się nim martwić.
Mark poprosił Emmę o wyjście z nią na korytarz. Chciał się upewnić, czy skoro Mattowi udało się wydostać, nadal musi iść na spotkanie z ojcem przed odlotem. Ta jednak zapewniała, że pomimo strachu, który ją ogarnia, potrzebuje zobaczyć się z nim po raz ostatni.
Następnego dnia prawie wszyscy wstali z bolącymi plecami. Jedyne łóżko w pokoju zajmował Orson, więc cała reszta zmuszona była spać na podłodze lub w wannie. Wypili kawę w oczekiwaniu na wiadomość o gotowości samolotu do startu. Gdy takową otrzymali – udali się w drogę na lotnisko. Po niecałej godzinie wszyscy siedzieli już wygodnie w samolocie. Wszyscy oprócz Emmy, która rozmawiała jeszcze z kapitanem.
— Jeśli nie wrócę w ciągu piętnastu minut, macie odlecieć beze mnie. Wtedy polecenia przyjmujesz od tego mężczyzny. — Wskazała palcem na Marka. Nie zauważyła, że Orson przysłuchiwał się jej rozmowie. Zauważył to natomiast Mark, który od razu do niego podszedł i zaczął zadawać pytania o samopoczucie, aby odwrócić jego uwagę.
— Gdzie jest Emma? — Zapytał nagle Orson, ale Mark udawał, że tego nie słyszy. — Gdzie ona poszła? Dlaczego jeszcze nie odlatujemy?
— Może powinieneś odpocząć?
— Proszę nie traktujcie mnie jak kalekę! Po pierwsze, nic mi nie jest. Trochę pokaleczony i tyle. Po drugie, Mark, nie jestem idiotą i dobrze o tym wiesz. Możesz więc powiedzieć mi, gdzie jest Emma?
— Poszła na spotkanie z ojcem. — Na te słowa Orson zamilkł. Nie miał pojęcia co ma powiedzieć.
— Jak mogłeś jej na to pozwolić.
— Dobrze wiesz, że żaden z nas by jej nie powstrzymał.
— Jeśli tam pójdzie – nie wróci.
— Jeśli tak by się stało, to mamy lecieć bez niej. Dała sobie piętnaście minut. — Orson słysząc to, wstał i zaczął iśc w kierunku drzwi, jednak Mark skutecznie go zatrzymał.
— To jest jej wojna. Musi się z tym zmierzyć teraz, przecież nie wróci nigdy do Brazylii. To mądra kobieta, musisz jej zaufać.
W tym czasie Emma zdążyła już dojść na umówione miejsce spotkania. Stała jak wryta w podłogę i patrzyła się przed siebie. Po chwili z tłumu wyłoniła się postać jej ojca. Kiedy był na tyle blisko, aby ją usłyszeć i spojrzała mu prosto w oczy. Krzyknęła w jego stronę:
— Znowu wygrałam! Złap mnie jeśli potrafisz! — Po tych słowach obróciła się i zaczęła biec z powrotem do samolotu. Tak szczęśliwa nie była od dawna.
_____
Grafika: Joanna Ryba
— Dzwoniłaś tyle razy, więc coś musiało się stać.
— Chcę, abyście mi pomogli kogoś uratować przed bardzo złymi ludźmi, ale Connor nie może o niczym wiedzieć. Proszę, Matt. — Jej głos się załamał i zaczęła płakać. — Jeśli nie wy to nikt nam nie pomoże. Wiem, że Connor was zmanipulował, ale musicie mi pomóc. Odwdzięczę się. — Matt miał słabość do Emmy, więc kiedy zaczęła płakać nie mógł jej odmówić.
— Okej. Na mnie możesz liczyć. Spróbuję przekonać Christinę, ale nie mogę obiecać, że z sukcesem.
— Dziękuję. Będę ci dłużna.
— Przed chwilą wylądowaliśmy w Seattle, więc postaram się jak najszybciej zjawić.
— Czekaj, czekaj. Seattle? Myślałam, że jesteście w Brazylii.
— Byliśmy, ale Connor postradał zmysły i zwyczajnie uciekliśmy w trosce o nasze życie.
— Jak szybko możecie być z powrotem w São Paulo?
— Widzisz Emma, myślałem, że jesteś w Seattle. Teraz to zmienia postać rzeczy.
— Matt, proszę was. Proszę. — Matt nie odzywał się przez kilka minut.
— Razem z czasem na przekonanie Christiny musisz dać nam dwadzieścia cztery godziny. Emma w głębi ducha wiedziała, że to za długo, i muszą zacząć działać wcześniej, ale nie miała innego wyjścia jak przytaknąć i oczekiwać ich przybycia. Podzieliła się dobrą wiadomością z Markiem i zaczęli dopracowywać plan dla czterech osób. Wysłała Mattowi wstępny zarys planu, aby przeczytali go w trakcie lotu. Musiał być gotowy do realizacji w momencie, gdy Matt i Christina postawią stopy na płycie lotniska.
Następnego dnia cała czwórka spotkała się na Guarulhos i ruszyli w stronę firmy. W czasie drogi z lotniska Matt i Christina zgłębili wszystkie poprawki naniesione przez Marka i Emmę w ciągu ostatniego dnia. Stanęli w odpowiedniej odległości od budynku. Matt poprosił Emmę o rozmowę na osobności. Musiał przekazać jej dosyć istotną informację.
— Obiecałeś jej ile? — Emma krzyczała stłumionym głosem.
— Dobrze wiem, że dla was to żadne pieniądze. A poza tym musiałem ją jakoś przekonać do przylotu.
— Żądając pieniędzy również dla siebie?
— Nie będę już robił nic za darmo. Dlaczego miałbym?
Emma chrząknęła ostentacyjnie, ale nie miała za bardzo wyboru i musiała przystać na postawione warunki oraz być wdzięczna za to, że w ogóle przylecieli. Podczas gdy Matt i Emma prowadzili rozmowę na ulicy, Markowi udało się dostać do monitoringu firmy. Zaczął tłumaczyć Christinie funkcjonowanie całego dostępnego sprzętu, gdyż to właśnie ona miała sterować całą operacją. Emmie się ten pomysł nie podobał, ale była zbyt zdeterminowana aby zobaczyć Orsona, by chcieć się z nią zamienić. Musiała jej zaufać. Nic innego nie zostało.
Matt nawet nie protestował, gdy dowiedział się o swojej roli przynęty. Ufał Emmie i Markowi dużo bardziej niż Connorowi. Był świadomy, że mają większe doświadczenie i zdolności, i nie kierują nimi takie przewrotne emocje. No i przede wszystkim zarobi duże pieniądze, co po rzuceniu pracy, było dla niego bardzo istotne. Całe szczęście nie pojawił się tutaj wcześniej z Connorem, więc nikt nie wiedział, kim jest. Chciał się dostać w podobny sposób jak Connor, więc powiedział w recepcji wprost: mam cenne informacje dotyczące córki pana Federico oraz tego oszusta ze Stanów. Nie musiał nic więcej dodawać, po kilku minutach stał już w windzie jadącej na wskazane piętro, w obstawie dwóch ochroniarzy. Następnie weszli do obszernego pokoju. W słuchawce ukrytej w uchu usłyszał potwierdzenie, iż znajduje się w odpowiednim miejscu. W tym samym czasie Mark obserwował Orsona z szybu, a Emma leżała zaraz za nim. Oznajmił, że trzy osoby właśnie opuściły pomieszczenie, co potwierdziła Christina widząc obraz z monitoringu. Mark zdołał uzyskać dostęp do kamer z owego pomieszczenia, które z wiadomych przyczyn nie były włączone do sieci monitorującej cały budynek, a obraz z nich udostępniony był dla prywatnego komputera w gabinecie. Udało mu się zablokować obraz pomieszczenia, na którym widnieje tylko Orson. Christina potwierdziła, że wszyscy są zaangażowani w rozmowę z Mattem, a dwóch ochroniarzy wyszło z pomieszczenia i udali się w kierunku windy. Mark mógł zatem bezpiecznie zejść do pomieszczenia. Użył do tego specjalnego sprzętu, w którego użyciu pomogła Emma. Postanowili, że ona zostanie w szybie. Orson był w bardzo złym stanie fizycznym, ale na jego twarzy można było zauważyć delikatny uśmiech. Mark podszedł do niego, aby mógł rozpoznać, kim jest, po czym podążył w kierunku drzwi. Musiał jak najszybciej upozorować awarię drzwi i zamka. Po ich zablokowaniu mógł wreszcie zająć się Orsonem. Przypiął go do siebie i ruszyli w stronę szybu. Musieli zostawić pomieszczenie w nienaruszonym stanie, więc nie mogli się na niczym wesprzeć. Mark chciał jak najlepiej wyważyć ciężar Orsona, ale i tak nadal było to bardzo wymagające fizycznie przedsięwzięcie. Jednak poczuł nagłą ulgę. Orson próbował stanąć o własnych nogach i udało mu się. Mark chciał to wykorzystać, aby jak najszybciej dotrzeć do szybu. Niestety po chwili musiał już ciągnąć przyjaciela. Zajęło to dłuższy moment, ale udało się. Teraz rozpiął się, aby Emma mogła wyciągnąć najpierw Orsona. Chciał jej pomóc, popychając go od dołu. Po kilku minutach cała trójka znajdowała się już w szybie wentylacyjnym, a Mark mógł go porządnie zamknąć, tak jakby nic się tu właśnie nie wydarzyło. Emma chciała uściskać Orsona i nie wypuszczać go z rąk, ale nie było na to ani miejsca, ani czasu. Teraz musieli szybko i niezauważenie wydostać się z budynku. Otrzymali informację, że droga powrotna, którą obrali, jest wolna. Emma zeszła do schowka jako pierwsza, za sobą ściągnęła Orsona i ostatni zszedł Mark. Ubrali się w kombinezony firmy sprzątającej budynek. W jednym z przygotowanych koszy umieścili cały sprzęt, a w drugim Orsona. Emma zrobiła otwory na powietrze z tyłu – tak, aby nie było ich widać. Czuła się okropnie z tym, że muszą go wyprowadzać w taki sposób, ale Mark przekonał ją, że nie było innego wyjścia. Emma umieściła wcześniej wypożyczony samochód w odpowiedniej odległości od budynku, takiej by mogli bezpiecznie umieścić w nim Orsona. Razem z Christiną zawiozły go do hotelu Marka, który w tym czasie monitorował, co dzieje się z Mattem. Na obrazie z kamer zobaczył coś bardzo niepokojącego. A właściwie kogoś.
***
Christina zajęła się odwróceniem uwagi personelu w recepcji, aby Emma mogła niezauważona przewieźć Orsona na wózku inwalidzkim. Rozmawiała z nimi, dopóki nie dostała sygnału, że są w pokoju i może wracać do Marka. Emma opatrzyła Orsonowi rany, umyła go i napoiła oraz nakarmiła. Nie chciała go przytłaczać, więc dała mu się położyć, aby mógł odpocząć. Cały czas jednak trzymała go za rękę i czekała, aż nabierze sił na rozmowę. Nawet jeśli miało to trwać całą noc. W tym samym czasie Christina zdążyła wrócić do Marka i dowiedzieć się, że do siedziby przywieziony został Connor.
***
Matt, w porównaniu do Connora, miał mocniejsze dowody na to, że zna Celię i, przede wszystkim, wie, gdzie obecnie przebywa. Pokazał bowiem jej zdjęcie, spod siedziby firmy – zrobione tego dnia. Zarzucił, że Connor (czyli tamten Amerykanin) nie ma pojęcia, gdzie ona teraz przebywa. Uparcie twierdzi, że w Seattle, kiedy ona jest przecież tutaj w São Paulo. Podważał akt małżeństwa, który przedstawił Connor. Twierdził, że skoro widnieje tam inne nazwisko, to przecież nie może być Celia, że zdjęcie ze ślubu to jakiś fotomontaż albo bardzo podobna dziewczyna. I tak właściwie miałby słowo przeciwko słowu, gdyby nie to, że w trakcie rozmowy zadzwoniła recepcjonistka, dawna znajoma Emmy, z informacją, że Celia była w budynku i kazała przekazać, iż jest znowu w mieście. Miała również powiedzieć: złap mnie jeśli potrafisz. Po tych słowach Federico kazał posłać po Connora i musieli czekać, aż zostanie przywieziony.
— Dlaczego to robisz?
— Przepraszam, nie rozumiem. — Matt udawał zdezorientowanego.
— Dlaczego mi pomagasz?
— Och widzi pan, to jedynie skutek uboczny mojej zemsty na Connorze Hudsonie. Mam bowiem nadzieję, że nagrodzicie go adekwatnie za jego kłamstwa.
Po tych słowach siedzieli dalej w ciszy, aż do przybycia Connora. Federico co jakiś czas zerkał na monitor, na którym niezmiennie widniał zablokowany przez Marka obraz. Około godzinę później, w pomieszczeniu pojawił się Connor. Został praktycznie wtargany przez ochroniarzy. Matt wydawał się być bardzo spokojny i opanowany, ale w środku cały drżał. Widział wściekłość w oczach przyjaciela.
— Jak mogłeś mi to zrobić! Mieliśmy lecieć do Seattle! Wszystko było już uzgodnione!
Connor cały czas się szarpał, ale ochroniarze dali radę go opanować i posadzić na krześle. Twarzą w twarz z Federico.
— Jak mogłeś mnie tak perfidnie okłamać? Haha, a jak się mogłem tak łatwo nabrać. Wykorzystałeś moją słabość do córki dla osiągnięcia własnych korzyści.
Connor próbował się zapierać, zarzekał się, że mówi prawdę, ale Matt zdecydowanie zyskał przychylność Boa Visty. Federico polecił swoim ludziom zająć się Mattem. Mieli jednak poczekać na informację potwierdzającą, że Matt mówi prawdę. Po ostatnim rozczarowaniu, ciężej było zdobyć zaufanie Federico. Musiał się przygotować na spędzenie tutaj nocy. Wolał siedzieć przez cały czas w budynku, ponieważ przynajmniej był pod czujnymi oczami Marka i Christiny.
***
— Miejmy nadzieję, że rano wstanie wypoczęty i będzie miał siłę, aby dotrzeć do samolotu… Tak, już jest w drodze, będzie czekał rano o dziewiątej.
— Emma?… — Usłyszała delikatny głos i obróciła się w stronę łóżka.
— Muszę kończyć, Mark. Informuj mnie, gdyby coś się działo. — Rozłączyła rozmowę i usiadła obok Orsona. Złapała go delikatnie za rękę. — Jak się czujesz?
— O co chodziło z tą rozmową?
— Orson, tym się nie przejmuj. My sobie ze wszystkim poradzimy. Przejmuj się tym, aby wypocząć, bo jutro czeka nas długi lot.
— Proszę cię, powiedz mi o co tu chodzi.
— Udało nam się uciec. Naprawdę się udało. — Emma nie kryła szczęścia z powodu powodzenia operacji i tego, że Orson wyglądał już dużo lepiej. Zagwarantowała mu, że ich plan ma się ku końcowi i że jutro stąd wyjadą. Razem. Nie wspomniała mu jednak, że przed wylotem, musi się z kimś spotkać, ponieważ wiedziała, że Orson nie pozwoliłby jej na to spotkanie. Dopytywał o wszystkie szczegóły, ale Emma zbywała go ogólnikami.
***
W tym samym czasie Christina z Markiem mieli bardzo ważny telefon do wykonania. Podszywając się pod Celię, musiała umówić spotkanie ojca z córką. Bardzo się tym denerwowała, ale wszystko poszło po ich myśli. Mark musiał się upewnić, że nie dadzą rady namierzyć ich telefonu, ale do niczego takiego nie doszło.
— Naprawdę znasz się na tym, co robisz. — Christina musiała pochwalić Marka. Dopiero teraz, pracując z profesjonalistą, widziała jak fatalnie całą tę swoją operację prowadził Connor. Mark był lubiany w swoim kręgu. Być może dlatego, że ludzie bali się nie tyle jego, co jego umiejętności. Lubiał się nimi przechwalać, ale pochwały te nie odbiegały od prawdy, ponieważ należał do najlepszych hakerów na świecie i pracował dla wielu dużych nazwisk w branży. W tym, lata temu, również dla Boa Visty. To dzięki tej pracy poznał Orsona i zaprzyjaźnił się z nim. To on pomógł w ucieczce z Brazylii lata temu i zamierzał powtórzyć swój sukces również teraz.
— Nie chwaląc się, jestem całkiem niezły. Przepraszam, ale teraz muszę zadzwonić do Emmy i przekazać szczegóły jutrzejszego spotkania.
***
Po rozmowie z – jak mniemał – córką, Federico zrozumiał, że Matt musi z nią współpracować. Wiedział, że Celia z nim pogrywa, ale inaczej nie miał szansy na jej odzyskanie. Musiał współpracować. Dlatego pozwolił Mattowi wrócić do hotelu, ale miał z nim zostać jeden z ochroniarzy. Problem był w tym, że Matt przyjechał do firmy prosto z lotniska i nie miał żadnego hotelu. Na szczęście udało mu się dokonać rezerwacji przez aplikację w trakcie jazdy windą. Nie podobała mu się wizja spędzenia nocy w miejscu, gdzie nie będzie obserwowany przez Marka i Christinę, ale uprzedził ich, gdzie będzie przebywał. Po dotarciu do pokoju odświeżył się i już miał się kłaść spać, gdy w garderobie zauważył coś, co przykuło jego uwagę. Był to szyb wentylacyjny. Podobnego typu jak te w firmie Boa Visty. Poinformował Marka o swoim planie i poprosił o sprawdzenie planów wentylacji dla tego budynku. Po kilkunastu minutach Markowi udało się do nich dotrzeć. Polecił Mattowi założyć słuchawkę, przez którą się wcześniej porozumiewali, ponieważ poprzez wskazanie dokładnej lokalizacji umożliwiała ucieczkę z budynku. Udało mu się dotrzeć do kuchni po kilkudziesięciu minutach. Musiał poczekać, aż kucharz z nocnej zmiany wyjdzie z pomieszczenia, co zajęło kolejne kilkanaście minut. Jednak w rezultacie po prawie godzinie udało mu się wsiąść do samochodu.
— Lepiej uciekajmy stąd, zanim ochroniarz to zauważy. — Ruszyli w drogę do hotelu, w którym przebywali Emma i Orson. Po wejściu całej trójki do pokoju doznali niemałego szoku. Orson nie mógł uwierzyć, że Matt i Christina odwrócili się od Connora, a Emma – że Mattowi udało się tak szybko uciec.
— Okej, słuchajcie wszyscy. Jutro o dziewiątej będzie czekał na nas prywatny samolot. Was podrzucimy do Seattle. — Wskazała głową na przybyłych. — A my z Orsonem wreszcie polecimy do domu.
— To znaczy gdzie? — Zapytał zaciekawiony Matt.
— Tego wam nie powiemy, ale możecie być pewni, że kiedyś was odwiedzimy.
— A co z Connorem?
— Mam nadzieję, że dostał to, na co zasłużył. Myślę, że już nie musimy się nim martwić.
Mark poprosił Emmę o wyjście z nią na korytarz. Chciał się upewnić, czy skoro Mattowi udało się wydostać, nadal musi iść na spotkanie z ojcem przed odlotem. Ta jednak zapewniała, że pomimo strachu, który ją ogarnia, potrzebuje zobaczyć się z nim po raz ostatni.
Następnego dnia prawie wszyscy wstali z bolącymi plecami. Jedyne łóżko w pokoju zajmował Orson, więc cała reszta zmuszona była spać na podłodze lub w wannie. Wypili kawę w oczekiwaniu na wiadomość o gotowości samolotu do startu. Gdy takową otrzymali – udali się w drogę na lotnisko. Po niecałej godzinie wszyscy siedzieli już wygodnie w samolocie. Wszyscy oprócz Emmy, która rozmawiała jeszcze z kapitanem.
— Jeśli nie wrócę w ciągu piętnastu minut, macie odlecieć beze mnie. Wtedy polecenia przyjmujesz od tego mężczyzny. — Wskazała palcem na Marka. Nie zauważyła, że Orson przysłuchiwał się jej rozmowie. Zauważył to natomiast Mark, który od razu do niego podszedł i zaczął zadawać pytania o samopoczucie, aby odwrócić jego uwagę.
— Gdzie jest Emma? — Zapytał nagle Orson, ale Mark udawał, że tego nie słyszy. — Gdzie ona poszła? Dlaczego jeszcze nie odlatujemy?
— Może powinieneś odpocząć?
— Proszę nie traktujcie mnie jak kalekę! Po pierwsze, nic mi nie jest. Trochę pokaleczony i tyle. Po drugie, Mark, nie jestem idiotą i dobrze o tym wiesz. Możesz więc powiedzieć mi, gdzie jest Emma?
— Poszła na spotkanie z ojcem. — Na te słowa Orson zamilkł. Nie miał pojęcia co ma powiedzieć.
— Jak mogłeś jej na to pozwolić.
— Dobrze wiesz, że żaden z nas by jej nie powstrzymał.
— Jeśli tam pójdzie – nie wróci.
— Jeśli tak by się stało, to mamy lecieć bez niej. Dała sobie piętnaście minut. — Orson słysząc to, wstał i zaczął iśc w kierunku drzwi, jednak Mark skutecznie go zatrzymał.
— To jest jej wojna. Musi się z tym zmierzyć teraz, przecież nie wróci nigdy do Brazylii. To mądra kobieta, musisz jej zaufać.
W tym czasie Emma zdążyła już dojść na umówione miejsce spotkania. Stała jak wryta w podłogę i patrzyła się przed siebie. Po chwili z tłumu wyłoniła się postać jej ojca. Kiedy był na tyle blisko, aby ją usłyszeć i spojrzała mu prosto w oczy. Krzyknęła w jego stronę:
— Znowu wygrałam! Złap mnie jeśli potrafisz! — Po tych słowach obróciła się i zaczęła biec z powrotem do samolotu. Tak szczęśliwa nie była od dawna.
_____
Grafika: Joanna Ryba