Please ensure Javascript is enabled for purposes of website accessibility
Artykuły: Publicystyka

Niebinarność w języku

Niebinarność jest dla polskiej rzeczywistości stale tematem bardzo żywym. Języki zmieniają się na przestrzeni lat i choć wydaje się, że czasy patriarchatu już dawno są za nami, to nadal w niektórych kręgach spotyka się wzburzenie podczas używania feminatywów, a co dopiero niedookreślonych przez słowniki poprawnościowe, nowych sposobów wyrażania płciowości lub właśnie jej niewyrażania. Chciałbym więc wyjść od samej definicji niebinarności, która zgodnie z łaciną określa tożsamości płciowe ludzi, które nie są ograniczone do dwóch opcji – kobiecej i męskiej. Warto zauważyć, że określenie to jest pewnym terminem-parasolką, pod którą mogą się podpisywać osoby o różnorodnych sposobach rozumienia siebie samych. Tylko pozornie język polski nie umożliwia tworzenia nowych form, które pozwalają poruszać się osobom niebinarnym w przestrzeni mówionej, choć trzeba przyznać, że jest to czasami bardzo trudne. Polski jest niestety językiem o rozbudowanej fleksji oraz ma cechy silnie zgenderyzowane. Wynika z tego, że nie wystarczy jedynie zmienić zaimka, by dana wypowiedź stała się neutralna płciowo.

Wydaje się jednak, że coraz częściej spotykane są określenia, które pozwalają na wariacje dotyczące zaimków, a ich rozwój jest zjawiskiem na skalę nie tylko internetową, ale wchodzi do wydawnictw z zawrotną prędkością. Wydaje mi się to szczególnie ważne – że język staje się coraz bardziej dostosowany do ludzi jako ogółu społeczeństwa, a nie tylko do konkretnych jednostek, które wpisują się w większość. I choć nie jest to zadaniem najprostszym, wychodzenie naprzeciw nowym sposobom komunikacji i próba ich wykorzystania jest dla mnie nadrzędną wartością jako nie tylko polonisty, ale i użytkownika języka jako takiego. Co bardzo mnie martwi, to zatwardziałość, która nie pozwala na wprowadzanie nowości do języka. Mimo że przecież język jest czymś niezwykle elastycznym i kreowanym przez jego użytkowników, a nie – jakby się mogło wydawać przez uczniów szkół podstawowych lub licealnych – tworem narzuconym odgórnie. Co więcej, uważam, że póki istnieje dyskusja na temat nowych sposobów komunikacji, póty osoby niebinarne będą coraz lepiej widziane w społeczeństwie i uznawane w komunikatach.

Najłatwiejszym sposobem na język neutralny płciowo zdaje się być używanie formy nijakiej i, jak się okazuje, przez osoby niebinarne jest to forma stosowana najczęściej. Co więcej, Rada Języka Polskiego jednoznacznie stwierdziła, że formy te zgodne są z gramatyką języka. Językoznawcy zauważają, że istniały one w polszczyźnie od czasów najdawniejszych, a sam profesor Bralczyk sugeruje osobom niebinarnym ich używanie. Co jednak najbardziej zastanawiające, to fakt, że przecież to nie wielcy profesorowie tworzą język i jego ewolucję, a sami użytkownicy. Czy więc gdyby profesor Bralczyk albo Miodek kategorycznie zabronił używania formy nijakiej — użytkownicy języka powinni się do ich wymogów dostosowywać?

Problem, na który wskazują znawcy języka neutralnego płciowo (czyli Rada Języka Neutralnego, odpowiadająca jednocześnie za stronę zaimki.pl), jest sam sposób kojarzenia rodzaju nijakiego z bylejakością i bezbarwnością. Nie bez przyczyny w słownikach synonimów „nijaki” stoi obok takich określeń jak: „mdławy”, „nieciekawy” czy „przeciętny”. Wszystkie te skojarzenia (świadome lub nie) prowadzą do ugruntowywania się w społeczności polskiej transfobii i enbyfobii. Istnieje jednak głos w dyskusji, który wyraźnie sugeruje zmianę samego sposobu nazewnictwa rodzaju nijakiego i należy on do Mateusza Adamczyka, który jako językoznawca i pracownik Uniwersytetu Warszawskiego apeluje, aby „rodzaj nijaki” jako termin dotyczący nazewnictwa zmienić. Wydaje mi się, że jego słowa są szczególnie ważne, ponieważ nie tylko wskazują na specyfikę problemu, ale jednocześnie podkreślają fakt, że za zaimkami tak naprawdę kryją się prawdziwi ludzie, którzy są wykluczani w normie językowej, co jest nie do pomyślenia w XXI wieku. Na tak postawiony problem Rada Języka Neutralnego proponuje zamienić nazwę „rodzaju nijakiego” na „rodzaj neutralny”. I znów, warto zastanowić się, czy to nie jest wynik ewolucji językowej i kulturowej, a nie samego Mateusza Adamczyka, który jedynie nazywa to, co dzieje się w przestrzeni społecznej. Istnieją jednak też inne sposoby na określanie osób niebinarnych niż tylko używanie powyższych form.

Jednymi z nich są wszelkie formy neutralne, czyli: ono/jego, ono/jej, ono/jejgo, ono/jeno, ono/jenu i ono/ich. Zawierają one formy postpłciowe, czyli dukaizmy – które są formami neologicznymi stworzonymi na rzecz fantastyki. Zdarza się, że osoby używają zmodyfikowanych wariantów, które przytoczyłam wyżej, lub zostają przy formach wykorzystanych w powieści Jacka Dukaja: onu/jenu, onu/jejo, ne/nego, onu/jegu. Jest to sposób na przekroczenie rodzajów w polszczyźnie i komunikację na kolejnym poziomie rozumienia płciowości, a nawet nie-płciowości. Sam pisarz zdecydował się na upublicznienie oryginalnych tabel gramatycznych do „Perfekcyjnej niedoskonałości” wraz z ich odmianą cyrylicką, co wydaje się niezwykle pomocne i ciekawe w ramach analizowania współczesnych nowości w języku.

Warto zauważyć, że te zmiany widać również w najnowszych wydawanych książkach, nie tylko na poletku autorów polskich. Wydawnictwa coraz częściej decydują się na nieukształtowane jeszcze w języku formy, które oddają w określony sposób potrzeby bohaterów niebinarnych. Tak właśnie stało się w przypadku tłumaczenia książki pt. „Wszystkiego, co najlepsze” autorstwa Masona Deavera. Artur Łuksza jako tłumacz, zdecydował się przełożyć angielskie singular they na formy „ono/jeno”, a Rada Języka Neutralnego została przez niego wymieniona w podziękowaniach (między innymi dlatego uważam osoby autorskie zaimki.pl – czyli Radę Języka Neutralnego – za autorytety w tej dziedzinie). W związku z tym, że takie formy nadal są czymś nowym w polszczyźnie, postanowiłem wymienić formy czasownikowe i przymiotnikowe, które występują w opisie książki: niebinarneno, wyrzuconeno, zmagająceno, odkrywająceno.

W ramach swojej pracy chciałbym omówić jeszcze jeden sposób na wyrażanie się osób niebinarnych, tym razem jednak za pomocą różnych znaków w przestrzeni użytkowania języka w formie pisanej. Czasami można je zobaczyć w internecie pod hasłem „zaimków graficznych”. Zastępują one miejsca różnic wersji męskiej i żeńskiej danego słowa, jednocześnie jednak są niemożliwe do wymówienia. Chciałbym je jednak omówić, ponieważ cieszą się one coraz większą popularnością, szczególnie na mediach społecznościowych, w których nie zawsze można jednoznacznie stwierdzić, do kogo się zwracamy (jeżeli dana osoba nie ma wpisanych zaimków na swoim profilu, może to być szczególnie kłopotliwe). Używając form graficznych, można uniknąć niezręcznego błędu w swojej wypowiedzi, a jednocześnie zaznaczyć wykształcenie dotyczące różnych preferencji komunikacyjnych. Są to formy: onx/jex (formy z iksem), on/a/jego/jej (formy z ukośnikiem), on_/je_ (formy z podkreślnikiem), on*/je* (formy z gwiazdką), on■/je■ (formy z cenzurą), ’n’/je’ (formy z apostrofem). W przypadku czasowników ich użycie wygląda np. tak: czytałxm, siedział_m, pracował*m.

Coraz częstsze staje się również używanie neozaimków, czyli takich form, które są wymyślane przez użytkowników danego języka bez względu na ich pochodzenie (np. funkcjonują jako zapożyczenia z innych języków lub jako kalki językowe) czy zgodność z gramatyką historyczną określonego terenu. Osoby ich używające często spotykają się z negatywnym odbiorem i ze strony społeczności niezaznajomionych z najnowszymi zmianami językowymi, jak i ze strony osób należących do społeczności LGBTQ+. Według tych drugich istnieje silne niebezpieczeństwo, że neozaimki spowodują jeszcze większe nastroje transfobiczne, które – niestety – odsuwają członków tej społeczności na margines. Uważam, że skoro neozaimki mogą komuś dawać spokój i harmonię wewnętrzną w wyrażaniu siebie, nie zrozumiałym jest, dlaczego jakiekolwiek normy miałyby taką osobę zatrzymywać. Przecież używanie takich form czasownikowych nikogo nie rani – wręcz przeciwnie. To ich zakazywanie stawia ludzi w niekorzystnych warunkach psychicznych, a to prowadzi do ich cierpienia. Chciałbym tutaj odwołać się do zdań, które wyraziłam na samym początku. Otóż po pierwsze, język stale rozwijany jest przez ludzi i musi się zmieniać, by nazywać kolejne zjawiska. Oraz: język ma służyć ludziom, a dyskusja na jego temat powoduje jego stały rozwój. Kiedy jednak stawiamy językowi jakieś ramy, nie próbując o nim dyskutować, zamykamy sobie samym możliwość poznawania świata oraz innych ludzi z poszanowaniem ich istoty.

Biorąc pod uwagę wszystkie te zagadnienia (które przedstawiłem w ogromnym skrócie), wydaje mi się, że formy niebinarne w języku polskim będą używane nie tylko w literaturze i w mniejszych grupach społecznych. Mam nadzieję, że podobnie jak feminatywy, formy neutralne zaczną być widoczne na gruncie medialnym. Dzięki temu wszelkiego typu instrukcje obsługi czy reklamy apelujące, które używają zwykle czasowników w formie męskiej, jako tej, która w teorii obejmuje wszystkich (co jest dość dziwne, choć uwarunkowane historycznie), będą mogły stać się językowo neutralne. Ograniczenia wynikające z językowej stagnacji w formach przedstawianych jako norma w szkolnictwie, bardzo źle wpływa nie tylko na język sam w sobie, który nie ma możliwości rozwoju, ale również na interes społeczny, w który wpisuję umiejętność ludzi do obejmowania swoimi komunikatami wszystkie jego osoby członkowskie. W końcu wszyscy chcą być widoczni.