Dziewczyno z lustra, zostań wreszcie mną.
Za niedługo będę miała sześć lat. Obserwuję moją mamę szykującą się do wyjścia. Posadziła mnie na pralce, bo bardzo chciałam opowiedzieć jej o moich nowych koleżankach w przedszkolu, a równocześnie obserwować jej odbicie w lustrze. Maluje usta na ciemny róż i uśmiecha się, słuchając moich opowieści. Ale ona jest piękna. Chcę być taka, gdy dorosnę. Mam nadzieję, że nie domyśla się, że przed chwilą próbowałam włożyć jej czarne szpilki. Są lakierowane i eleganckie. Za duże na mnie i wyglądały śmiesznie, gdy włożyłam do nich moje stópki. Chcę już być dorosłą. Chcę nosić piękne sukienki, układać włosy na okrągłej szczotce i malować usta różową szminką. Obecnie mama plecie mi z włosów warkoczyki, a na usta nakłada krem Nivea. To takie nudne. Nie jestem taka piękna jak ona. Kończy robić makijaż i przygląda się sobie w lustrze. Ja również zamilkłam i podziwiam ją. To musi być wspaniałe uczucie mieć takie odbicie. Rodzice idą dzisiaj na urodziny do przyjaciół i dlatego moja mama dzisiaj tak ładnie wygląda. Mnie zostawiają z babcią. Bardzo kocham moją babcię, ale zawsze tęsknię za nimi, gdy gdzieś wychodzą.
Gdy tylko zamykają się za nimi drzwi, to wracam do łazienki. Babcia robi mi teraz w kuchni kanapki z szynką i pomidorkiem. Mam chwilę wolności od jej czujnych oczu i chcę ją dobrze wykorzystać. Ja też dzisiaj będę miała makijaż. Kosmetyczka jest wysoko na półce, ale udaje mi się wdrapać na szafę i jej dosięgnąć. Moim oczom ukazują się niesamowite przedmioty. Niektóre z nich rozpoznaję. Przecież też używam kredek. Te są tylko trochę grubsze, a ich rysik brudzi mi rączki. Zastanawiam się, do czego moja mama ich używa. Ja decyduje się na rysunek zielonego serduszka na moim policzku. Idealny. Biorę teraz do rąk przedmiot moich marzeń i czujnych obserwacji – szminkę. Jest trochę nieporęczna. Różowy kolor rozmazał mi się poza moje wargi, ale i tak wygląda pięknie. Chowam kosmetyki do kosmetyczki i próbuję odłożyć ją na jej miejsce. Wspaniale jest być taką elegancką, dorosłą kobietą, chociażby przez chwilę. Jestem zbyt podekscytowana nowym wyglądem, by siedzieć tak w ukryciu i postanawiam wtajemniczyć babcię w moje nowo odkryte piękno. Akurat podgrzewa w kuchni mleko na kakałko. Uśmiecha się na mój widok.
— Kochanie nie możesz używać kosmetyków swojej mamy. Jesteś na to za mała. — Widzi, że smutnieją mi oczy. — Ale nie powiem jej o tym, wyglądasz ślicznie.
Tego wieczoru zjadłam kolację w moim cudownym makijażu. Cudownie być dorosłą. Po wieczorynce babcia zmyła mi go jednak, a ja śniłam o tym, jak wspaniałą, piękną kobietą kiedyś zostanę.
***
Mam czternaście lat. Czuję się okropnie brzydka. Mam za duży nos. Za małe usta i włosy, nad którymi nie umiem zapanować. Na mój widok chce mi się płakać. Nie wyglądam jak dziewczyny z teledysków Justina Biebera. Moje życie jest okropne i totalnie beznadziejne. Nie zakocha się we mnie żaden chłopak, który wygląda jak Nate z Gossip Girl. Jaki sens ma tak pusta egzystencja?
— Słońce, spóźnimy się, co tam tak długo robisz? — Mama wbiega do mojego pokoju i przerywa mi moje poranne udręki przed lustrem. Rzeczywiście musimy się pospieszyć, jest już siódma dziesięć, a trzydzieści po wychodzimy.
— Nie mam się w co ubrać. We wszystkim wyglądam okropnie — mówię zdenerwowana. Czy to nie jest oczywiste? Nikt mnie w tym domu nie rozumie.
— Dziewczyno, ty to masz problemy. A ten czerwony sweter, który dostałaś na urodziny? — Mama przewraca oczami i widzę, że walczy o cierpliwość.
— No co ty! Przecież podkreśla moje pryszcze — czuję, jak w moich oczach zbierają się łzy.
— Włóż białą koszulkę i dżinsy i schodź na dół. Nie ma co tak komplikować — mówi rzeczowym tonem, którego postanawiam posłuchać.
Wchodzę do gimnazjum i rozpoczynam rutynową obserwację moich rówieśników. Zosia z trzeciej A ma genialne białe buty. Martyna chyba schudła. Ja nie wyglądam tak dobrze w moich dżinsach. Mam wrażenie, że to jak wyglądamy, jest uniwersalnie emocjonalnym dla nas tematem. Chociaż chyba nie dla wszystkich. Iga ostatnio oceniająco patrzyła na mnie i moją koleżankę, gdy rozmawiałyśmy o operacji plastycznej Kylie Jenner. Czy jesteśmy puste? A jeśli tak, to w sumie czemu to jest takie złe? Przynajmniej wiemy, jak się modnie ubrać, by wszystko do siebie pasowało.
Korytarzem idzie właśnie mój przyszły mąż. Nie widzi mnie, ale nic nie szkodzi. Według horoskopu na Facebooku, w przyszłym tygodniu ma mi się poszczęścić w miłości, więc nie przejmuję się tym – nie można przyspieszać przeznaczenia. Zastanawiam się, czy zwróciłby na mnie uwagę, gdybym była ładniejsza. Na pewno. Gdyby nie mój nos, to nie potrzebowałabym pomocy gwiazd, by znaleźć miłość.
Podbiega do mnie moja BFF i witamy się, dając sobie pocałunki w oba policzki. Widziałyśmy jak licealistki, które podziwiamy, tak robią. Marzymy o tym, by wyglądać jak one. Większość z nich ma już to, o czym marzenia spędzają nam sen z powiek – biust. Ile ja bym dała, by móc wreszcie kupić prawdziwy stanik. Jestem chuda jak szkapa i wyglądam jak chłopak. Jeśli ktoś twierdzi, że dojrzewający chłopcy myślą dużo o cyckach, to musiał nigdy nie słyszeć rozmów dwóch chudych nastolatek. Zmieniające się ciała widzę teraz wszędzie, a każde wygląda lepiej niż moje. Czasami nieśmiało rozmawiamy o naszych zmianach w szerszym gronie. Tak dowiedziałam się, że jestem jedyną dziewczyną w klasie, która nie miała jeszcze okresu. Od tego czasu codziennie sprawdzam, czy moich majtek nie ozdobił jeszcze czerwony wzorek. Wyczekuję go jak świętego Mikołaja w dzieciństwie. Ciężko jest mieć czternaście lat i nieokiełznane hormony.
***
Mam siedemnaście lat i ochotę, by zmienić cały swój wygląd. Wyglądam jak dziecko, a przecież za kilka miesięcy będę już pełnoletnia. Nie wiem, kiedy stałam się taka stara. Będę mogła już legalnie pić alkohol i prowadzić samochód. Jakbym chciała, to mogę nawet już wyjść za mąż. Tyle opcji. Czuję, że za dużo.
Stoję przed szafą i przeglądam moje stare ubrania. Nie czuję się już tą dziewczyną, którą byłam, gdy nosiłam ten sweter. Ukrywałam się w jego obszernym materiale. Nie chcę już taka być. Żyjąca gdzieś z boku i czekająca, aż życie się dla mnie nareszcie zacznie. Jak wygląda dziewczyna, którą chcę być teraz? Chciałabym, by była tak śmiała, jak wtedy, gdy miałam dziesięć lat. Chodziłam do szkoły w rajstopach w kotki i neonowych okularach przeciwsłonecznych. Nie zastanawiałam się, czy wyglądam przy tym dobrze. Ściskam teraz w dłoniach moje stare rajstopy w kotki i czuję, że do oczu napływają mi łzy wzruszenia. Cieszę się, że moja mama nigdy ich nie wyrzuciła. Miała rację – ubrania zachowują w sobie wspomnienia.
Mierzę teraz jej ubrania z młodości, których też nie pozwoliła nikomu się pozbyć. Nadal jestem za chuda, by odpowiednio wyglądać w większości z nich, ale i tak mi się podobają. Czuję się, jakbym mierzyła wersję kobiety jaką mogę kiedyś się stać. W tej marynarce wyglądam niczym managerka jakiejś korporacji. Tę sukienkę zakładałabym na randki z moim przystojnym mężem. Te kolczyki nadają moim rysom szlachetności. To ciekawe uczucie stawać się dorosłą. Mam przed sobą tyle wyborów, a najbardziej obchodzi mnie, jak będę się ubierać.
***
Obecnie mam dwadzieścia lat. Tak jak większość moich rówieśniczek, opanowałam już sztukę wyglądania. Wiem, które ubrania podkreślają moją figurę i jak się malować. Często słyszę, że zaczynam wyglądać jak moja mama. Czuję z tego powodu dumę, chyba zaczynam być ładną. Patrzę jednak teraz na moje odbicie w lustrze i czuję, jakbym nie rozpoznawała osoby, która na mnie z niego patrzy.
Droga dziewczyno z lustra,
Patrzę na Ciebie, ale nie wiem czyimi oczami
Wydajesz mi się obca, bo nie rozpoznaję siebie samej w Tobie
Nazywam Cię piękną, bo tak łatwiej mi o Tobie myśleć.
Nazywam Cię silną, bo tak Twoje życie będzie łatwiejsze
Nazywam Cię dobrą, bo tak naprawdę tylko to się liczy
Nazywam Cię tak w nadziei, że jeśli wypowiem te słowa wystarczająco dużo razy, to zacznę tak o sobie samej myśleć
Dziewczyno z lustra, nie wiem, czy już jesteś mną
Nie wiem, czy utożsamiam się z tym jak wyglądasz
Nie wiem, czy sama dałabym Ci takie oczy czy usta
Ale chcę Ciebie poznawać
Zdajesz się ukrywać coś przede mną
Nie wiem jeszcze w jaki sposób, ale nie chcę by mi on umknął
Chcę go złapać, pochwycić i nazwać
Chcę czuć, że jesteś mną i nie jesteśmy sobie tak wzajemnie obce
Dziewczyno z lustra, odezwij się do mnie i zdradź swoją tożsamość
Uśmiechnij się bym wiedziała, że Ty to ja i ja to Ty
Uśmiechasz się do mnie
Wiem, że jesteś mną
Może to trochę głupie, że rozmawiam z Tobą jakby było inaczej
Ale ja wciąż Ciebie nie rozpoznaję
Nie wiem kim jesteś Ty i kim powinnyśmy być dla siebie nawzajem
Dlatego przyglądam Ci się i próbuję znaleźć między nami wspólny mianownik
Twoje odbicie zdaje się migotać
Pozostajesz taka nieuchwytna
Będę szukać Cię w różnych formach
Dziewczyno z lustra, zostań wreszcie mną.
Gdy tylko zamykają się za nimi drzwi, to wracam do łazienki. Babcia robi mi teraz w kuchni kanapki z szynką i pomidorkiem. Mam chwilę wolności od jej czujnych oczu i chcę ją dobrze wykorzystać. Ja też dzisiaj będę miała makijaż. Kosmetyczka jest wysoko na półce, ale udaje mi się wdrapać na szafę i jej dosięgnąć. Moim oczom ukazują się niesamowite przedmioty. Niektóre z nich rozpoznaję. Przecież też używam kredek. Te są tylko trochę grubsze, a ich rysik brudzi mi rączki. Zastanawiam się, do czego moja mama ich używa. Ja decyduje się na rysunek zielonego serduszka na moim policzku. Idealny. Biorę teraz do rąk przedmiot moich marzeń i czujnych obserwacji – szminkę. Jest trochę nieporęczna. Różowy kolor rozmazał mi się poza moje wargi, ale i tak wygląda pięknie. Chowam kosmetyki do kosmetyczki i próbuję odłożyć ją na jej miejsce. Wspaniale jest być taką elegancką, dorosłą kobietą, chociażby przez chwilę. Jestem zbyt podekscytowana nowym wyglądem, by siedzieć tak w ukryciu i postanawiam wtajemniczyć babcię w moje nowo odkryte piękno. Akurat podgrzewa w kuchni mleko na kakałko. Uśmiecha się na mój widok.
— Kochanie nie możesz używać kosmetyków swojej mamy. Jesteś na to za mała. — Widzi, że smutnieją mi oczy. — Ale nie powiem jej o tym, wyglądasz ślicznie.
Tego wieczoru zjadłam kolację w moim cudownym makijażu. Cudownie być dorosłą. Po wieczorynce babcia zmyła mi go jednak, a ja śniłam o tym, jak wspaniałą, piękną kobietą kiedyś zostanę.
***
Mam czternaście lat. Czuję się okropnie brzydka. Mam za duży nos. Za małe usta i włosy, nad którymi nie umiem zapanować. Na mój widok chce mi się płakać. Nie wyglądam jak dziewczyny z teledysków Justina Biebera. Moje życie jest okropne i totalnie beznadziejne. Nie zakocha się we mnie żaden chłopak, który wygląda jak Nate z Gossip Girl. Jaki sens ma tak pusta egzystencja?
— Słońce, spóźnimy się, co tam tak długo robisz? — Mama wbiega do mojego pokoju i przerywa mi moje poranne udręki przed lustrem. Rzeczywiście musimy się pospieszyć, jest już siódma dziesięć, a trzydzieści po wychodzimy.
— Nie mam się w co ubrać. We wszystkim wyglądam okropnie — mówię zdenerwowana. Czy to nie jest oczywiste? Nikt mnie w tym domu nie rozumie.
— Dziewczyno, ty to masz problemy. A ten czerwony sweter, który dostałaś na urodziny? — Mama przewraca oczami i widzę, że walczy o cierpliwość.
— No co ty! Przecież podkreśla moje pryszcze — czuję, jak w moich oczach zbierają się łzy.
— Włóż białą koszulkę i dżinsy i schodź na dół. Nie ma co tak komplikować — mówi rzeczowym tonem, którego postanawiam posłuchać.
Wchodzę do gimnazjum i rozpoczynam rutynową obserwację moich rówieśników. Zosia z trzeciej A ma genialne białe buty. Martyna chyba schudła. Ja nie wyglądam tak dobrze w moich dżinsach. Mam wrażenie, że to jak wyglądamy, jest uniwersalnie emocjonalnym dla nas tematem. Chociaż chyba nie dla wszystkich. Iga ostatnio oceniająco patrzyła na mnie i moją koleżankę, gdy rozmawiałyśmy o operacji plastycznej Kylie Jenner. Czy jesteśmy puste? A jeśli tak, to w sumie czemu to jest takie złe? Przynajmniej wiemy, jak się modnie ubrać, by wszystko do siebie pasowało.
Korytarzem idzie właśnie mój przyszły mąż. Nie widzi mnie, ale nic nie szkodzi. Według horoskopu na Facebooku, w przyszłym tygodniu ma mi się poszczęścić w miłości, więc nie przejmuję się tym – nie można przyspieszać przeznaczenia. Zastanawiam się, czy zwróciłby na mnie uwagę, gdybym była ładniejsza. Na pewno. Gdyby nie mój nos, to nie potrzebowałabym pomocy gwiazd, by znaleźć miłość.
Podbiega do mnie moja BFF i witamy się, dając sobie pocałunki w oba policzki. Widziałyśmy jak licealistki, które podziwiamy, tak robią. Marzymy o tym, by wyglądać jak one. Większość z nich ma już to, o czym marzenia spędzają nam sen z powiek – biust. Ile ja bym dała, by móc wreszcie kupić prawdziwy stanik. Jestem chuda jak szkapa i wyglądam jak chłopak. Jeśli ktoś twierdzi, że dojrzewający chłopcy myślą dużo o cyckach, to musiał nigdy nie słyszeć rozmów dwóch chudych nastolatek. Zmieniające się ciała widzę teraz wszędzie, a każde wygląda lepiej niż moje. Czasami nieśmiało rozmawiamy o naszych zmianach w szerszym gronie. Tak dowiedziałam się, że jestem jedyną dziewczyną w klasie, która nie miała jeszcze okresu. Od tego czasu codziennie sprawdzam, czy moich majtek nie ozdobił jeszcze czerwony wzorek. Wyczekuję go jak świętego Mikołaja w dzieciństwie. Ciężko jest mieć czternaście lat i nieokiełznane hormony.
***
Mam siedemnaście lat i ochotę, by zmienić cały swój wygląd. Wyglądam jak dziecko, a przecież za kilka miesięcy będę już pełnoletnia. Nie wiem, kiedy stałam się taka stara. Będę mogła już legalnie pić alkohol i prowadzić samochód. Jakbym chciała, to mogę nawet już wyjść za mąż. Tyle opcji. Czuję, że za dużo.
Stoję przed szafą i przeglądam moje stare ubrania. Nie czuję się już tą dziewczyną, którą byłam, gdy nosiłam ten sweter. Ukrywałam się w jego obszernym materiale. Nie chcę już taka być. Żyjąca gdzieś z boku i czekająca, aż życie się dla mnie nareszcie zacznie. Jak wygląda dziewczyna, którą chcę być teraz? Chciałabym, by była tak śmiała, jak wtedy, gdy miałam dziesięć lat. Chodziłam do szkoły w rajstopach w kotki i neonowych okularach przeciwsłonecznych. Nie zastanawiałam się, czy wyglądam przy tym dobrze. Ściskam teraz w dłoniach moje stare rajstopy w kotki i czuję, że do oczu napływają mi łzy wzruszenia. Cieszę się, że moja mama nigdy ich nie wyrzuciła. Miała rację – ubrania zachowują w sobie wspomnienia.
Mierzę teraz jej ubrania z młodości, których też nie pozwoliła nikomu się pozbyć. Nadal jestem za chuda, by odpowiednio wyglądać w większości z nich, ale i tak mi się podobają. Czuję się, jakbym mierzyła wersję kobiety jaką mogę kiedyś się stać. W tej marynarce wyglądam niczym managerka jakiejś korporacji. Tę sukienkę zakładałabym na randki z moim przystojnym mężem. Te kolczyki nadają moim rysom szlachetności. To ciekawe uczucie stawać się dorosłą. Mam przed sobą tyle wyborów, a najbardziej obchodzi mnie, jak będę się ubierać.
***
Obecnie mam dwadzieścia lat. Tak jak większość moich rówieśniczek, opanowałam już sztukę wyglądania. Wiem, które ubrania podkreślają moją figurę i jak się malować. Często słyszę, że zaczynam wyglądać jak moja mama. Czuję z tego powodu dumę, chyba zaczynam być ładną. Patrzę jednak teraz na moje odbicie w lustrze i czuję, jakbym nie rozpoznawała osoby, która na mnie z niego patrzy.
Droga dziewczyno z lustra,
Patrzę na Ciebie, ale nie wiem czyimi oczami
Wydajesz mi się obca, bo nie rozpoznaję siebie samej w Tobie
Nazywam Cię piękną, bo tak łatwiej mi o Tobie myśleć.
Nazywam Cię silną, bo tak Twoje życie będzie łatwiejsze
Nazywam Cię dobrą, bo tak naprawdę tylko to się liczy
Nazywam Cię tak w nadziei, że jeśli wypowiem te słowa wystarczająco dużo razy, to zacznę tak o sobie samej myśleć
Dziewczyno z lustra, nie wiem, czy już jesteś mną
Nie wiem, czy utożsamiam się z tym jak wyglądasz
Nie wiem, czy sama dałabym Ci takie oczy czy usta
Ale chcę Ciebie poznawać
Zdajesz się ukrywać coś przede mną
Nie wiem jeszcze w jaki sposób, ale nie chcę by mi on umknął
Chcę go złapać, pochwycić i nazwać
Chcę czuć, że jesteś mną i nie jesteśmy sobie tak wzajemnie obce
Dziewczyno z lustra, odezwij się do mnie i zdradź swoją tożsamość
Uśmiechnij się bym wiedziała, że Ty to ja i ja to Ty
Uśmiechasz się do mnie
Wiem, że jesteś mną
Może to trochę głupie, że rozmawiam z Tobą jakby było inaczej
Ale ja wciąż Ciebie nie rozpoznaję
Nie wiem kim jesteś Ty i kim powinnyśmy być dla siebie nawzajem
Dlatego przyglądam Ci się i próbuję znaleźć między nami wspólny mianownik
Twoje odbicie zdaje się migotać
Pozostajesz taka nieuchwytna
Będę szukać Cię w różnych formach
Dziewczyno z lustra, zostań wreszcie mną.
Grafika: Kacper Osmenda