Żyjemy w niespokojnych czasach, więc strach przed przyszłością wydaje się powszechny… i uzasadniony. Towarzyszył ludziom od zawsze i towarzyszy nadal – w mniejszym, bądź większym stopniu. Oczywistymi przyczynami wydają się wojny, pandemia czy kryzys ekonomiczny. Jednak często rodzą w nas ten strach sytuacje losowe, przez które zaczynamy zbyt dużo myśleć; co ja właściwie robię ze swoim życiem? W jakim kierunku zmierzam? Co będzie jutro? Czy będę zdrowy? Czy z moimi dziećmi wszystko będzie dobrze? Te i wiele, wiele innych – można by rzec błahych – pytań, od których może zacząć się nawet poważna choroba, zadajemy sobie na co dzień.
Sama bardzo często przyłapuję się na takim niebezpiecznym myśleniu. Ostatnio zaczęłam nad tym pracować. Jednocześnie poszukując tematu do tego wydania, zastanawiałam się, czy ludzie w moim bliskim otoczeniu również mają ten problem.
Pewnego wieczoru poznałam na Miasteczku Studenckim czworo sympatycznych studentów. Po kilku dniach namysłu zdecydowałam się poprosić ich o podzielenie się przemyśleniami w ramach artykułu, ale również w nadziei na znalezienie odpowiedzi, których sama tak poszukuję. Ku mojej uciesze zgodzili się. Postanowiłam zapytać o te najprostsze, ale – dla mnie – najistotniejsze kwestie.
[Co przychodzi ci na myśl, gdy słyszysz słowo przyszłość]
Kinga
Przyznam, że gdy słyszę to słowo, to w mojej głowie pojawia się obraz słońca. Wydaje mi się, że widzę taką scenerię: klif, wzniesienie, jakiś lasek obok i tak patrzę sobie na zachodzące słońce.
Miłosz
Rodzina, ukończone studia, własna firma.
Dawid
Zmęczenie, osiem godzin, pięć dni w tygodniu, ale to raczej taka pesymistyczna wizja. Optymistyczna to własna działalność.
Karol
W sumie to pustka. Nie mam bladego pojęcia, czego spodziewać się od przyszłości. Tak realnie to żyję z dnia na dzień albo z tygodnia na tydzień. Znaczy wiadomo, mam jakieś tam plany i nadzieje na przyszłość, ale staram się za dużo do przodu nie wybiegać. Wiem, czego od przyszłości oczekuje, ale nie zakładam, że to ma jakiekolwiek szanse się wydarzyć. Staram się patrzeć na to, co jest, a nie na to, co być może będzie.
[Dobrze, przejdźmy do rzeczy – czy boisz się przyszłości? Dlaczego?]
Kinga
Oczywiście w jakimś stopniu na pewno, ale raczej jestem nią podekscytowana.
Miłosz
Nie boję się.
Dawid
Nie [śmiech]. Uważam, że będzie świetlista – w końcu jestem na studiach i chce stąd coś wynieść. I czuję, że im więcej doświadczenia nabywam, tym mniej się tej przyszłości boję.
Karol
Nie, nie boję się przyszłości, ale to dlatego, że o niej nie myślę. Żyję w chwili obecnej, a nie w tym, co będzie za dwa lata.
[Jak uważasz, z czego może wynikać taki poważny strach przed przyszłością?]
Kinga
Myślę, że to dlatego, że ludzie utożsamiają ją z niepewnością, a niepewność wywołuje uczucie lęku, dyskomfortu, strachu.
Miłosz
Według mnie taki lęk bierze się z braku ambicji, braku planu na życie, brak sposobu na zagospodarowanie czasu, który nadejdzie – a to są bardzo ważne rzeczy, które kształtują
ludzi. Człowiek, który nie jest „ukształtowany” w jakimś kierunku, zazwyczaj nie jest spełniony.
Dawid
Myślę, że to wpływ pokoleń przed nami, gdzie jednak życie było cięższe, ciężej było do czegoś dążyć. Nie było dobrego dostępu do kształcenia się, a wykształcenie pozwala na lepszą przyszłość. A ten lęk przeszedł na kolejne pokolenia.
Karol
Myślę, że to wina tego, że za dużo się o tej przyszłości myśli, za dużo scenariuszy na nią się generuje. Można przewidzieć, co się wydarzy w następnym tygodniu, ale co będzie za dwa lata – tego nikt nie wie. Jeśli ktoś zacznie wymyślać sto dwadzieścia trzy scenariusze na to, co się wydarzy – czy to będzie wojna, czy choroba – a tego nie da się przewidzieć. Zaczyna się panikować przez takie nadmierne rozmyślanie.
[Czy ty planujesz swoją przyszłość, czy raczej starasz się o niej dużo nie myśleć?]
Kinga
Ja mam już zaplanowane dziesięć lat do przodu [śmiech].
Miłosz
Staram się myśleć o przyszłości, jak najbardziej. Tak jak mówiłem: człowiek, według mnie, powinien być nastawiony na jakiś cel, aby funkcjonować.
Dawid
Nie myślę o przyszłości. Znaczy, skupiam się na rzeczach, które w jakiś sposób umożliwią mi lepszą przyszłość, ale nie planuję tej przyszłości na co dzień. Staram się po prostu, aby było mi w przyszłości łatwiej, ale nie myślę dziesięć lat do przodu. Nie myślę, że jeśli czegoś teraz nie zrobię, to będę za kilka lat żałował.
Karol
Raczej staram się z dnia na co dzień, ale wiem, do czego dążę. Jednak właśnie staram się raczej skupiać na codzienności.
[Myślisz, że trudno jest cieszyć się teraźniejszością, zwłaszcza jeśli myśli się za dużo o przyszłości?]
Kinga
Wiem, że sama się łapię właśnie na tym, że za dużo myślę „do przodu”, ale bardzo rzadko. Jeśli chodzi wyłącznie o moje doświadczenie, to nie odczuwam, aby to mi jakoś utrudniało życie teraźniejszością, ponieważ staram się ją wykorzystywać „na maksa”. Nie mniej jednak planuje, co z tej teraźniejszości będę chciała w przyszłości wykorzystać. Staram się balansować teraźniejszość z przyszłością.
Miłosz
Nie uważam, aby to, że myślę dużo o przyszłości, przeszkadzało mi w cieszeniu się teraźniejszością. Właściwie to nawet pomaga, według mnie, żyć w teraźniejszości. Umacnia mnie to, że mam plan na przyszłość, więc mogę sobie na coś pozwolić. Widzę, że ludzie, którzy nie mają planu, że to bardzo im ciąży, i że właśnie to może doprowadzać do różnych chorób.
Dawid
Uważam, że tak – zbyt częste wybieganie w przyszłość, przeszkadza w cieszeniu się teraźniejszością. Skupiamy się wtedy na mało istotnych szczegółach tego, co będziemy kiedyś robić. Lepszym wyjściem jest budowanie swojej przyszłości od podstaw i stopniowe jej rozwijanie, wtedy unikniemy przygnębienia, jeśli coś nam nie wyjdzie, a będziemy dumni z tego, co udało nam się osiągnąć.
Karol
Oczywiście, że takie myślenie przeszkadza w cieszeniu się życiem. Gdyby ja myślał za dużo o przyszłości, to nie byłbym w stanie funkcjonować z dnia na dzień. Byłbym zestresowaną kulką nerwów, która by siedziała i nie potrafiła podjąć żadnej czynności.
Poczułam ulgę po rozmowie na ten nurtujący mnie temat z osobami w moim wieku. Nie rozwiązały się nagle wszystkie moje wątpliwości, ale dobrze było usłyszeć ich przemyślenia. Każdy ma swoją wizję nie tylko przyszłości, ale również samego stosunku do niej i każdy wydaje się ze swojej zadowolony. Odpowiedzi moich znajomych różniły się bardzo od siebie, ale udało się zauważyć ich wspólny mianownik, coś, co wybrzmiało z każdego wypowiedzianego przez nich zdania – nieważne, czy myślisz o przyszłości tej bliskiej, czy planujesz tą daleką, czy w ogóle o niej nie myślisz, to nie możesz dać się jej stłamsić.
Słowem podsumowania, odpowiem na postawione w tytule pytanie. Przyszłość może być przerażająca, jeśli tylko jej na to pozwolimy. Mimo częstych pokus rozważania co będzie dalej, stwórzmy plan na najbliższy dzień lub tydzień i cieszmy się mijającymi momentami, bez zbytniego rozmyślania.
Sama bardzo często przyłapuję się na takim niebezpiecznym myśleniu. Ostatnio zaczęłam nad tym pracować. Jednocześnie poszukując tematu do tego wydania, zastanawiałam się, czy ludzie w moim bliskim otoczeniu również mają ten problem.
Pewnego wieczoru poznałam na Miasteczku Studenckim czworo sympatycznych studentów. Po kilku dniach namysłu zdecydowałam się poprosić ich o podzielenie się przemyśleniami w ramach artykułu, ale również w nadziei na znalezienie odpowiedzi, których sama tak poszukuję. Ku mojej uciesze zgodzili się. Postanowiłam zapytać o te najprostsze, ale – dla mnie – najistotniejsze kwestie.
[Co przychodzi ci na myśl, gdy słyszysz słowo przyszłość]
Kinga
Przyznam, że gdy słyszę to słowo, to w mojej głowie pojawia się obraz słońca. Wydaje mi się, że widzę taką scenerię: klif, wzniesienie, jakiś lasek obok i tak patrzę sobie na zachodzące słońce.
Miłosz
Rodzina, ukończone studia, własna firma.
Dawid
Zmęczenie, osiem godzin, pięć dni w tygodniu, ale to raczej taka pesymistyczna wizja. Optymistyczna to własna działalność.
Karol
W sumie to pustka. Nie mam bladego pojęcia, czego spodziewać się od przyszłości. Tak realnie to żyję z dnia na dzień albo z tygodnia na tydzień. Znaczy wiadomo, mam jakieś tam plany i nadzieje na przyszłość, ale staram się za dużo do przodu nie wybiegać. Wiem, czego od przyszłości oczekuje, ale nie zakładam, że to ma jakiekolwiek szanse się wydarzyć. Staram się patrzeć na to, co jest, a nie na to, co być może będzie.
[Dobrze, przejdźmy do rzeczy – czy boisz się przyszłości? Dlaczego?]
Kinga
Oczywiście w jakimś stopniu na pewno, ale raczej jestem nią podekscytowana.
Miłosz
Nie boję się.
Dawid
Nie [śmiech]. Uważam, że będzie świetlista – w końcu jestem na studiach i chce stąd coś wynieść. I czuję, że im więcej doświadczenia nabywam, tym mniej się tej przyszłości boję.
Karol
Nie, nie boję się przyszłości, ale to dlatego, że o niej nie myślę. Żyję w chwili obecnej, a nie w tym, co będzie za dwa lata.
[Jak uważasz, z czego może wynikać taki poważny strach przed przyszłością?]
Kinga
Myślę, że to dlatego, że ludzie utożsamiają ją z niepewnością, a niepewność wywołuje uczucie lęku, dyskomfortu, strachu.
Miłosz
Według mnie taki lęk bierze się z braku ambicji, braku planu na życie, brak sposobu na zagospodarowanie czasu, który nadejdzie – a to są bardzo ważne rzeczy, które kształtują
ludzi. Człowiek, który nie jest „ukształtowany” w jakimś kierunku, zazwyczaj nie jest spełniony.
Dawid
Myślę, że to wpływ pokoleń przed nami, gdzie jednak życie było cięższe, ciężej było do czegoś dążyć. Nie było dobrego dostępu do kształcenia się, a wykształcenie pozwala na lepszą przyszłość. A ten lęk przeszedł na kolejne pokolenia.
Karol
Myślę, że to wina tego, że za dużo się o tej przyszłości myśli, za dużo scenariuszy na nią się generuje. Można przewidzieć, co się wydarzy w następnym tygodniu, ale co będzie za dwa lata – tego nikt nie wie. Jeśli ktoś zacznie wymyślać sto dwadzieścia trzy scenariusze na to, co się wydarzy – czy to będzie wojna, czy choroba – a tego nie da się przewidzieć. Zaczyna się panikować przez takie nadmierne rozmyślanie.
[Czy ty planujesz swoją przyszłość, czy raczej starasz się o niej dużo nie myśleć?]
Kinga
Ja mam już zaplanowane dziesięć lat do przodu [śmiech].
Miłosz
Staram się myśleć o przyszłości, jak najbardziej. Tak jak mówiłem: człowiek, według mnie, powinien być nastawiony na jakiś cel, aby funkcjonować.
Dawid
Nie myślę o przyszłości. Znaczy, skupiam się na rzeczach, które w jakiś sposób umożliwią mi lepszą przyszłość, ale nie planuję tej przyszłości na co dzień. Staram się po prostu, aby było mi w przyszłości łatwiej, ale nie myślę dziesięć lat do przodu. Nie myślę, że jeśli czegoś teraz nie zrobię, to będę za kilka lat żałował.
Karol
Raczej staram się z dnia na co dzień, ale wiem, do czego dążę. Jednak właśnie staram się raczej skupiać na codzienności.
[Myślisz, że trudno jest cieszyć się teraźniejszością, zwłaszcza jeśli myśli się za dużo o przyszłości?]
Kinga
Wiem, że sama się łapię właśnie na tym, że za dużo myślę „do przodu”, ale bardzo rzadko. Jeśli chodzi wyłącznie o moje doświadczenie, to nie odczuwam, aby to mi jakoś utrudniało życie teraźniejszością, ponieważ staram się ją wykorzystywać „na maksa”. Nie mniej jednak planuje, co z tej teraźniejszości będę chciała w przyszłości wykorzystać. Staram się balansować teraźniejszość z przyszłością.
Miłosz
Nie uważam, aby to, że myślę dużo o przyszłości, przeszkadzało mi w cieszeniu się teraźniejszością. Właściwie to nawet pomaga, według mnie, żyć w teraźniejszości. Umacnia mnie to, że mam plan na przyszłość, więc mogę sobie na coś pozwolić. Widzę, że ludzie, którzy nie mają planu, że to bardzo im ciąży, i że właśnie to może doprowadzać do różnych chorób.
Dawid
Uważam, że tak – zbyt częste wybieganie w przyszłość, przeszkadza w cieszeniu się teraźniejszością. Skupiamy się wtedy na mało istotnych szczegółach tego, co będziemy kiedyś robić. Lepszym wyjściem jest budowanie swojej przyszłości od podstaw i stopniowe jej rozwijanie, wtedy unikniemy przygnębienia, jeśli coś nam nie wyjdzie, a będziemy dumni z tego, co udało nam się osiągnąć.
Karol
Oczywiście, że takie myślenie przeszkadza w cieszeniu się życiem. Gdyby ja myślał za dużo o przyszłości, to nie byłbym w stanie funkcjonować z dnia na dzień. Byłbym zestresowaną kulką nerwów, która by siedziała i nie potrafiła podjąć żadnej czynności.
Poczułam ulgę po rozmowie na ten nurtujący mnie temat z osobami w moim wieku. Nie rozwiązały się nagle wszystkie moje wątpliwości, ale dobrze było usłyszeć ich przemyślenia. Każdy ma swoją wizję nie tylko przyszłości, ale również samego stosunku do niej i każdy wydaje się ze swojej zadowolony. Odpowiedzi moich znajomych różniły się bardzo od siebie, ale udało się zauważyć ich wspólny mianownik, coś, co wybrzmiało z każdego wypowiedzianego przez nich zdania – nieważne, czy myślisz o przyszłości tej bliskiej, czy planujesz tą daleką, czy w ogóle o niej nie myślisz, to nie możesz dać się jej stłamsić.
Słowem podsumowania, odpowiem na postawione w tytule pytanie. Przyszłość może być przerażająca, jeśli tylko jej na to pozwolimy. Mimo częstych pokus rozważania co będzie dalej, stwórzmy plan na najbliższy dzień lub tydzień i cieszmy się mijającymi momentami, bez zbytniego rozmyślania.