Please ensure Javascript is enabled for purposes of website accessibility
Kwartalniki | Reakcje

Sprawcza siła głosu jednostki

W ciągu ostatniego roku młodzi aktywiści stali się silnym głosem w ruchu klimatycznym. We wrześniu 2019 roku miliony studentów z 185 krajów na świecie przyłączyło się do protestów i strajków na rzecz szybszych i lepszych działań przeciwko globalnemu ociepleniu. Weronika Woźniak, krakowska licealistka oraz znana członkini Młodzieżowego Strajku Klimatycznego (MSK) w wywiadzie opowiedziała o swoich początkach, doświadczeniach oraz marzeniach związanych z ekologią.

(NC): W jaki sposób rozpoczęła się Twoja przygoda z aktywizmem klimatycznym? 
(WW): Na samym początku, tak jak i większość osób, zainteresowałam się tematem zero waste. Obserwowałam na Instagramie wiele kampanii np. tych dotyczących nie używania słomek. W ten sposób zaczęłam odkrywać coraz to więcej aspektów dbania o środowisko i wkręciłam się w ten temat na poważnie. Usłyszałam także o Grecie Thunberg oraz o innych tego typu osobach, jednakże tak bezpośrednio moja przygoda rozpoczęła się poprzez znajomą, która wrzuciła na licealną grupę na Facebook’u informację o strajku. Pomyślałam, że jest to super inicjatywa i udostępniłam to u siebie w szkole. Szybko dostałam propozycję pomocy przy organizacji całego wydarzenia. Dosłownie w trzydzieści minut stałam się jedną z czterech głównych organizatorów, którzy w wieku 17 lat, z zerowym doświadczeniem stworzyli strajk dla 500 osób. Rozniosło się to bardzo dużym echem, my przez większość czasu nie byliśmy nawet świadomi tego, jak bardzo to poszło na cały Kraków, Polskę, a nawet świat. Jedna dziewczyna dołączyła do nas, ponieważ widziała mnie, jak stałam na pomniku i krzyczałam do megafonu. Dzisiaj współpracuje z nami. 

(NC): Jak władze podchodzą do Waszej organizacji (MSK) oraz strajków? 
(WW): W tym momencie mamy bardzo sprawnie działającą strukturę ogólnopolską, aby wszystkie informacje, które trafiają do władz wojewódzkich, czy do rządu od nas, były takie same. Co ciekawe, nigdy jeszcze nie spotkaliśmy się z Prezydentem Krakowa, choć adresowaliśmy urząd miasta wiele razy. Wszystkie papiery i listy były przekazywane przez kogoś. Raz zastępczyni prezydenta wychodziła specjalnie tylnym wyjściem, aby nie była przez nas zauważona. Szła wtedy na Juwenalia. Nie poświęciła nam nawet pięciu minut, ale są też radni, z którymi udało nam się nawiązać kontakt i współpracę. 

(NC): Patrząc z perspektywy wieku, czy myślisz, że jesteście brani przez władze na poważnie?
(WW): To bardzo zależy od środowiska do którego się trafi, to polskie jest bardzo spolaryzowane. Mam doświadczenie z grupami, które kompletnie nie brały mnie na poważnie, byłam dla nich z miejsca skreślona przez wiek, można nawet powiedzieć, że i przez płeć. Z drugiej strony są też miejsca, jak np. konferencja w Warszawie, gdzie po mojej wypowiedzi ludzie ustawiali się w kolejce, żeby dać mi swoje wizytówki, żebym zechciała u nich mówić na ten temat. Mój wiek był dla nich jeszcze większą motywacja do tego, aby dać mi głos. Myślę, że bardzo często, w dzisiejszych czasach, musimy udowadniać, że możemy mieć większy zasób wiedzy, niż dorosłe osoby. Mamy ogrom możliwości jak Internet, czy biblioteki wypełnione książkami. Jest wiele aktywistów młodszych ode mnie, którzy mają większe sukcesy niż ja. Osobiście poznałam dwunastolatka z Turcji, który w tym wieku założył ruch w swoim kraju. Greta też jest ode mnie młodsza. Duże znaczenie ma tutaj wpływ rodziców i nauczycieli. 

(NC): 15 marca minął rok od pierwszego strajku klimatycznego w Krakowie. Widzisz jakieś zmiany, które zaszły w ciągu tych miesięcy?
(WW): Zmiana jest naprawdę niewyobrażalna, ciężko jest mi to nawet opisać. Jest to zmiana od małej grupki osób, która nie miała żadnych pieniędzy, gdyż przez pierwsze kilka miesięcy działaliśmy bez środków finansowych, do ruchu, który 20 września zorganizował w Krakowie marsz na 3000 osób, z samochodem i profesjonalnym nagłośnieniem. Wszystko zaczęło się od stereotypowej bandy dzieciaków, która chciała wyjść i coś zmienić. Na pierwszym zrobionym przez prasę zdjęciu widzę garstkę osób stojącą przede mną, trzymającą zrobione przez nas banery. Ludzie nie mieli wtedy świadomości, o co do końca nam chodzi, my też nie byliśmy w stu procentach pewni. Natomiast fotografia zrobiona we wrześniu przedstawia mnie na czele tłumu ludzi, który prowadzę przez Bramę Floriańską. Wszystkie te osoby szły ze swoimi przekonaniami, ze swoją wiarą w coś i hasłami. We wrześniu strajkowało w całej Polsce 40 000 osób. Bezwstydnie możemy powiedzieć, że w tym momencie jesteśmy w stanie i liczbowo i jakościowo przewyższać niektóre marsze organizowane w Krakowie od kilku lat przez profesjonalne ruchy społeczne.

(NC): Czy ratowanie środowiska możesz nazwać swoją misją życiową?
(WW): Myślę, że stało się to już bardzo dawno temu, teraz tylko stopniowo to sobie uświadamiam. Babcia nieraz opowiada mi anegdotki o tym, że gdy byłam mała, zbierałam walające się na ulicy śmieci podczas powrotu do domu z przedszkola. Najwyraźniej zawsze mnie do tego ciągnęło. 

(NC): A jak widzisz się za 15 lat?
(WW): Jestem wbrew pozorom bardzo niezdecydowaną osobą. Utopijnie mogę sobie mnie wyobrażać na czele jakiegoś ugrupowania politycznego, ruchu, czy organizacji, która ma możliwość wprowadzania bezpośrednich zmian w prawie i ma wpływ na podejmowane decyzje. Jest takie powiedzenie, którego nauczyłam się w czasie podróży na pewną zagraniczną konferencję: „nie ma sprawiedliwości klimatycznej bez sprawiedliwości socjalnej”. Niesamowicie istotne jest odkrywanie wszystkich aspektów, które wpływają na klimat. Myśląc w ten sposób, możemy dążyć do wspólnego dobra i polepszenia się sytuacji na świecie.

(NC): Czy mogłabyś podzielić się jakąś radą ze studentami, którzy chcieliby coś zmienić?
(WW): Ja zawsze mówię, że najważniejsze jest ciągłe dowiadywanie się czegoś nowego. Sama im więcej szukam informacji, tym bardziej zdaję sobie sprawę z tego, jak bardzo dużo nie wiem. Nie możemy poddawać się presji firm, które próbują nam wmówić, że jeśli kupimy jeden bidon, to świat zostanie uratowany. Musimy zdawać sobie sprawę z tego, jak bardzo ogromną siłę sprawczą ma głos jednostki. Długo nie byłam tego świadoma, stąd tak późno zaczęłam działać, powinnam była wiedzieć to wcześniej. 

(NC): Czytałam ostatnio o 10 letnim aktywiście, który już w tak młodym wieku walczy na rzecz klimatu. My będąc dziećmi, nie myśleliśmy o tak poważnych tematach, nie mieliśmy o niczym pojęcia. Skąd taka tendencja do coraz to młodszych działaczy?  
(WW): To jest chyba taki efekt domina. Ktoś kiedyś, celowo lub nie, przekazał tę wiedzę młodej osobie i to się jakoś rozproszyło. Wiadomo, że jeżeli widzimy kogoś w naszym wieku, zainteresowanym danym tematem, to wydaje nam się to od razu dziesięć razy bardziej interesujące. Właśnie dlatego Greta jest bardzo w tym wszystkim znacząca. Ona, jako reprezentantka nie tylko młodych dziewcząt, ale i każdego z nas, pokazała, że nasz głos ma znaczenie, że chcemy być słyszani i mieć wpływ na zmiany w świecie. Oczywiście wpłynęły na to też media, które są dzisiaj bardzo dostępne. 

(NC): Z jakimi najtrudniejszymi wyzwaniami przyszło ci się zmierzyć podczas działalności w MSK?
(WW): Organizacja strajku to przewidywanie wszystkich przeciwności losu. Zawsze musimy przemyśleć co w sytuacji, gdy agregator się rozładuje lub gdy nagle przestanie grać muzyka. Wciąż uczymy się na błędach. Ciężko jest również przełamać się w rozmowie z osobami, które są wyżej od nas, są to różne sytuacje. Od pierwszego wywiadu, pierwszą rozmowę z politykiem, po pójście do urzędu. Trzeba burzyć trochę tę hierarchię i poczucie, że jesteśmy mniej ważni. Poza tym czasem trudna jest też komunikacja w naszej grupie, której struktura jest bardzo luźna. Nieraz brakuje takiej twardej ręki, która powie co należy w danej chwili zrobić, czy zmotywuje do działania. Każdy ma u nas lepsze i gorsze dni, są osoby, które odłączają się na kilka tygodni, bo to bardzo wyczerpująca praca. Zależy oczywiście na jakim poziomie się działa, czy na lokalnym, czy tak jak ja na międzynarodowym, ale jest to ciągły kontakt z masą ludzi, z którą należy wciąż utrzymywać relacje. Do tego dochodzi szkoła i nagle robi się milion rzeczy do ogarnięcia naraz. 


INSTAGRAM MSK: @msk.krakow !