Please ensure Javascript is enabled for purposes of website accessibility
dwie jaskółki | kwartalnik

Dom tysięcy drzew i mój

Portrety
Kiedy jako mała dziewczynka ze śmiesznymi warkoczykami wracałam ze szkoły, zwykle mówiłam na progu: ,,Otóż i jestem w domu”! Słowa te wypowiadałam po zakończeniu każdej eskapady do sąsiedniego miasta na zawody spadochronowe. Powtórzyłam je również po powrocie z Kosmosu na Ziemię. Różne znaczenia wkładamy w pojęcie dom. I sens jego staje się z czasem coraz szerszy.

Walentina Tierieszkowa – pierwsza kobieta, która odbyła lot po orbicie okołoziemskiej


Pewnie wszyscy znamy powiedzenie „wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej”. Jedni utożsamiają dom z konkretnym budynkiem lub mieszkaniem, w którym na co dzień przebywają, lub z którym wiążą wspomnienia z okresu dzieciństwa. Dla innych dom stanowi metaforę określającą osoby bliskie i łączącą ich głęboką relację. Interpretacji może być wiele. Dla mnie dom to miejsca, które mijałam codziennie podczas krótkiej podróży do szkoły. To przestrzeń, do której wracam i ze wzruszeniem wspominam wszystkie długie i krótkie spacery. W końcu dom to miejsce, na myśl o którym czuję pulsujące ciepło w środku żołądka, bo choćbym znalazła się na drugim końcu świata, powrót do domu zawsze będzie wiązał się z przepełniającym mnie poczuciem bezpieczeństwa.

Urodziłam się na Podgórzu, dzielnicy stanowiącej niegdyś odrębne miasto, które w 1915 roku stało się częścią Krakowa. Podgórze moimi oczami najpiękniej wygląda późną wiosną — gdy Kopiec Krakusa porasta źdźbłami trawy w kolorze zielonego agatu, gdy słońce otula promieniami zabytkowe i tajemnicze budynki, i gdy bujne korony starych drzew w Parku Bednarskiego przylegają do siebie liśćmi, jak gdyby chciały zdradzić innym sekrety swojej długowieczności. W powietrzu unosi się wtedy woń kwiatów i świeżości, która napawa nadzieją i inspiruje do osiągania nowych celów. Wiosenną, słoneczną porą najłatwiej docenić uroki natury, która w części Starego Podgórza jest wszechobecna. Czasem jednak, gdy ulice spowite są gęstą mgłą, a rozmyte światła latarni ulicznych wynajdują szczeliny, aby wybawić przechodniów od mroku, te znajome uliczki zdają się niezbadane. Choć znam opowieści związane z tymi miejscami, gdzie każdy kamień ma swoją historię, gdy wtedy nimi podążam, tworzą one aurę enigmatyczności i mistycyzmu.

Podgórze to nie tylko natura – to również, a może i przede wszystkim, historia. To również Kamieniołom Liban, obszerny i milczący, przez wielu ludzi zapomniany. Jego skały wciąż pamiętają obecny tam niegdyś obóz pracy. Znajdujące się na jego terenie stalowe konstrukcje, przez które przebijają się pędy roślin, upraszają wręcz Kraków o troskę. To tam, początkiem lat 90 tych ubiegłego wieku realizowano ujęcia do filmu Lista Schindlera w reżyserii Stevena Spielberga. Sztuczny staw i część zaaranżowanej scenografii znajdują się tam do dziś. Z pewnością niewielu osobom znany jest fakt, że w murach getta krakowskiego w Podgórzu, w czasach swojego dzieciństwa przebywał również Roman Polański, twórca filmów takich jak Dziecko Rosemary czy Chinatown. Dzięki środkom, które Roman Polański oraz Steven Spielberg przekazali na rzecz Muzeum Apteka pod Orłem, mieszczącego się przy Placu Bohaterów Getta, udało się odpowiednio zadbać o ekspozycję apteki, która niegdyś stanowiła miejsce pomocy Żydom znajdującym się na terenie getta. Do ulubionych przestrzeni spacerowych okolicznych Podgórzan, należy również niewielka polana usytuowana na Wzgórzu Lasoty. Usytuowany na niej, maleńki, średniowieczny Kościół św. Benedykta dostępny jest zwiedzającym jedynie kilka razy w roku. To właśnie tam część młodszych mieszkańców po raz pierwszy mogła przystąpić do sakramentu spowiedzi, dzięki sprawowaniu pieczy nad kościołem przez księży z parafii św. Józefa. Nieopodal Kościoła mieści się również zabytkowy Fort św. Benedykta, którego budowa przypadła na XIX wiek. Tuż przy Parku Bednarskiego, na jednej z kamienic znajduje się mural upamiętniający zasłużonych mieszkańców Podgórza. Dostrzec na nim możemy portrety: Wojciecha Bednarskiego, Antoniego Stawarza, Agnieszki Jałbrzykowskiej, Franciszka Maryewskiego i Antoniego Matecznego. Część z wymienionych postaci spoczywa na pozostałościach wyniszczałego już Starego Cmentarza Podgórskiego mieszczącego się na Wzgórzu Lasoty.

Podgórze poza miejscami historycznymi to także ludzie. To delikatny uśmiech kobiety — Żydówki — składającej kwiaty pod pozostałościami muru getta krakowskiego na Lwowskiej. Jej wyraz twarzy jest odwzajemnieniem mojego subtelnego spojrzenia skierowanego w jej stronę z myślą, że „są ludzie, którzy pamiętają i że to piękne”. Wydarzenie to rozgrywa się tuż obok kultowego sklepu spożywczego, gdzie w podzięce dla pracy sprzedawczyń, mieszkańcy zebrali się kilka lat później, gdy sklep oddany został w inne ręce. To Pan Marian, szewc z ulicy Limanowskiego, do którego jako mała dziewczynka z prawdziwą ekscytacją niosłam czółenka mamy. Pan Marian również ma za sobą lepsze i gorsze momenty, lecz dzięki pomocy mieszkańców Krakowa zdołał przetrwać jeden z najtrudniejszych — wybuch pandemii. To starsi sąsiedzi, którzy pamiętają Podgórze takim, jakiego my — młodzi — nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić. To historie o pomocy mieszkańcom żydowskiego pochodzenia, którzy ukrywali się w piwnicach, tam, gdzie stoją teraz nasze rowery i stare rupiecie. To historie o tym, jak wyglądała podstawówka na Limanowskiego w budynku, w którym mieści się obecnie 43 Liceum. W tym miejscu, jeszcze przed reformą edukacji, uczęszczałam na lekcje w 35 gimnazjum, podczas gdy moja 90-letnia sąsiadka, pamięta czasy, gdy w tych murach zajęcia odbywali uczniowie szkoły podstawowej nr 53. Czas pisze nową historię, w miejscach, w których tak wiele się już wydarzyło. Podgórze to także grupa – Sąsiedzkie Podgórze – ludzie zgromadzeni w mediach społecznościowych po to, aby docenić tę przestrzeń, upamiętnić to, co wymaga upamiętnienia, a przede wszystkim okazać wsparcie i pomoc tym z mieszkańców, którzy jej potrzebują.

Gdziekolwiek jestem i gdziekolwiek wiodą mnie szlaki życia, w mojej pamięci i w moim sercu odnajduję swój dom — przestrzeń, w której czuję się najbezpieczniej. A Ty, co nazywasz swoim domem?